Serbołużyczanie – najmniejszy naród słowiański
Herb Łużyc
Na skutek wielu przyczyn natury społecznej i kulturalnej z codziennego użycia wychodzi dziś język łużycki, najważniejszy wyznacznik tożsamości Serbołużyczan. Tym samym kurczy się dwujęzyczne terytorium historycznych Łużyc Górnych (leżących we wschodniej części kraju federalnego Saksonia) i Łużyc Dolnych ( na południowym wschodzie landu Brandenburgia).
Na proces asymilacji wpływają przede wszystkim postępująca modernizacja przemysłu i różne przemiany strukturalne, wśród nich rozwój kopalnictwa węgla brunatnego i opartych na nich elektrowni. Dochodzi do tego przewaga języka niemieckiego we wszystkich niemal istotnych dziedzinach życia. A mimo to: obszar o długości ponad stu kilometrów i szerokości czterdziestu kilometrów między granicą niemiecko-czeską a Bagnami Szprewskimi (Spreewald) na południe od Berlina od tysiąca czterystu lat zamieszkują Słowianie.
Jest ich po obu stronach Szprewy około 30 000 – 40 000 Górnych i 10 000 – 20 000 Dolnych Łużyczan. Pod koniec wędrówki ludów, w VI i VII wieku, przywędrowali z praojczyzny (gdzieś na północ od karpat) do terenów nad Łabą i Soławą (oni są przecież częścią tzw. Słowian nadłabskich). Zresztą na całym terenie byłej NRD znajdujemy bardzo dużo słowiańskich nazw miejscowych. Ale Słowianie ci nie założyli państwa. Większość ich plemion została zasymilowana już do wieku XVI przez Niemców, którzy podbijali owe tereny stopniowo od czasów Karola Wielkiego (czyli między IX a XII wiekiem). Przetrwali Łużyczanie (Łuźicenjo) i Milczanie (Milcenjo), którzy osiedlili się na dość odległych obszarach Dolnych i Górnych Łużyc nigdy właściwie nie interesujących wielkich dynastii.
Od XVI wieku datujemy zwykle początki świadomości narodowej u Łużyczan, których Niemcy nazywali Wenden; oni sami określają siebie do dziś jako Serbów (Serbja lub Serby). W epoce reformacji, większość poddanych łużyckich przeszła na nową, luterańską wiarę (razem z władcami oczywiście) – tylko około 20.000 Łużyczan Górnych zostało – jako poddani klasztoru w Panc icach lub kapituły budziszyńskiej – przy wierze katolickiej. A właśnie oni zachowali tożsamość narodową i religijną najpełniej do dziś. Konkurencja obu wyznań miała pozytywny efekt: przyczyniła się do wzmożonego wydawania pism religijnych – pierwszy przekład biblii (NT) powstał do roku 1548 w Żarach i Lubanicy, tzw. po stronie ewangelickiej. Najstarsze świadectwo językowe jednak to przysięga mieszczan budziszyńskich z ok. roku 1530 (wtedy była jedna trzecia mieszkańców miasta pochodzenia serbołużyckiego, a władcą kraju był król czeski). Pod względem politycznym ważny dla Łużyc był pokój praski z roku 1635, bo wtedy przeszły Górne i Dolne Łużyce od Czech (czyli z panowania Habsburgów) jako lenno do księcia czyli elektora saksońskiego.
Decydujący rozkwit kultury duchowej w historii Łużyczan przyniosło tzw. odrodzenie albo przebudzenie narodowe w pierwszej połowie XIX wieku. Teraz następują poważne próby literatury pięknej, powstają czasopisma oraz dzieła naukowe o języku i kulturze narodu, rodzi się Macierz Łużycka, formuje się nawet skromny ruch polityczny. (Najważniejsze nazwiska z tego czasu: Hadrij Zejler jako ojciec literatury i poeta romantyczny. Jan Arnoś t Smoler jako organizator życia narodowego). Po ówczesnym zjednoczeniu Niemiec – 1871 rok – młode pokolenie Łużyczan sprzeciwiało się fali germanizacji w ruchu młodołużyckim. Należeli doń przede wszystkim studenci teologii i pedagogiki w Pradze (katolicy) i w Lipsku (ewangelicy). (Dwa nazwiska tu: nauczyciel Arnoś Muka jako badacz, ksiądz jakub Bart-Ćiśnski jako poeta).
Łużyczanie w swoim rozproszeniu wytworzyli dwa języki literackie: górno- i dolnołużycki. We wczesnym XIX wieku doszło do przebudzenia narodowego (serbske narodne wozrodźenje), które doprowadziło do rozkwitu przede wszystkim kultury duchowej. Dopiero na skutek społecznej i ekonomicznej modernizacji od połowy XIX stulecia substancja tego narodu znalazła się w stałym niebezpieczeństwie – niebezpieczeństwie asymilacji.
Złoża węgla brunatnego, którymi na początku szczycono się jako bogactwem regionalnym, okazały się w postaci kopalń odkrywkowych i fabryk brykietów zagrożeniem dla słowiańskiej ludności. Drogi i linie kolejowe, po których zmierzali do Łużyc niemieccy przybysze, podzieliły stopniowo ziemię Łużyczan na szereg wysp językowych. Między nimi powiększało się odtąd stale łużyckie terytorium wspomnień. Z tubylczej ludności wiejskiej rekrutowali się górnicy, którzy sprzedawali swoje gospodarstwa, przenosili się do nowych osiedli i – w kolejnych generacjach – pozbywali się języka ojczystego. W ten sposób daje się wyjaśnić fakt, że od końca XIX wieku liczba użytkowników języka łużyckiego maleje statystycznie o 1000 osób rocznie: ze stu sześćdziesięciu sześciu tysięcy w roku 1880 do około pięćdziesięciu/ sześćdziesięciu tysięcy obecnie.
W roku 1904 poświęcili Łużyczanie w Budziszynie swój Dom Związkowy (Serbski dom), w roku 1912 powstała Domowina, organizacja zrzeszająca towarzystwa łużyckie. Zgodnie z logiką historii doszło do intensyfikacji ruchu narodowego po pierwszej wojnie światowej. Łużyczanie, którzy zachowywali się w latach 1914 – 1918 jak lojalni obywatele państwa niemieckiego, uznali, że nadszedł ich czas i próbowali wykorzystać po porażce słabość Niemiec. Łużycki Komitet narodowy (Narodny wube rk) działający w latach 1918 – 1919, powołując się na 14 zasad pokojowych US-prezydenta Wilsona, zażądał niepodległego państwa łużyckiego lub przyłączenia Łużyc do Czechosłowacji. Problem łużycki – wbrew nadziejom – nie stał się jednak oficjalnym przedmiotem obrad Konferencji Wersalskiej. Strona niemiecka nie przyznała Łużyczanom także autonomii. Ale: paragraf 113 konstytucji Republiki Weimarskiej zapewniał ochronę obcojęzycznej ludności Rzeszy. Artykuł ten nie doczekał się rozporządzeń wykonawczych i miał w praktyce minimalne znaczenie dla Łużyczan. Mimo to nawiązano do pozytywnej tradycji: Już projekt konstytucji frankfurckiego Zgromadzenia narodowego z roku 1849 deklarował równe prawa do rozwoju “nie mówiącym po niemiecku grupom narodowościowym w Niemczech”.
Do najgorszych tradycji niemiecko-łużyckiej konfrontacji nawiązali narodowi socjaliści. Domowina odmówiła w roku 1937 przyjęcia narzucanego jej statutu o zglajchszaltowaniu. W odpowiedzi władze wydały zakaz publicznej działalności politycznej i kulturalnej, w tym nauczania języka łużyckiego. (Z tego powodu wielu przedstawicieli starszej generacji pozostało do dziś, jako Łużyczanie, analfabetami). Aktywni duchowni i nauczyciele obu wyznań zostali z Łużyc służbowo przeniesieni, po ostatecznym zwycięstwie wszyscy Łużyczanie – podobnie jak Polacy – mieli zostać wysiedlenie jako pozbawiony przywództwa naród wyrobników.
Nie dziwi zatem, że upadek Trzeciej Rzeszy został powitany przez większość Łużyczan jako wyzwolenie. Armie spokrewnionych narodów słowiańskich, przede wszystkim Rosjan i Polaków, kończyły wojnę na terenie Łużyc. Sowieckie władze okupacyjne popierały na ogół odrodzenie ruchu narodowego, który początkowo rozpadł się na dwa główne kierunki. Już 10 maja 1945 r. ukonstytuowała się na nowo Domowina w powiecie budziszyńskim. Członkowie utworzonego w Pradze Komitetu Narodowego zażądali ponownie przyłączenia Łużyc do Czechosłowacji. Również strona polska wystąpiła z propozycjami wobec małego brata. Stalin nie miał jednak zamiaru zmniejszać bez potrzeby sowieckiej strefy okupacyjnej. Po kilku zmianach frontu Domowina znalazła się po stronie wschodnioniemieckich komunistów. Nie przypadkowo: Pod przewodem Niemieckiej Socjalistycznej Partii Jedności (SED) partie ówczesnego bloku demokratycznego w parlamencie krajowym Saksonii uchwaliły w marcu 1948 r. Ustawę o ochronie praw ludności Łużyckiej. Ustawa ta – po raz pierwszy w niemieckiej historii – gwarantowała małemu słowiańskiemu narodowi faktyczną autonomię w dziedzinie oświaty, kultury i nauki, częściowo w administracji. (W roku 1950 przejęła ją jako rozporządzenie Brandenburgia).
Wielu przedstawicieli inteligencji łużyckiej – po gorzkich doświadczeniach z epoki narodowego socjalizmu – stanęło teraz po stronie programu komunistów. I w rzeczy samej NRD przez ponad czterdzieści lat swego istnienia (1949 – 1990) materialnie znacznie wspierała język i kulturę Łużyczan. Ich prawna sytuacja w porównaniu z sytuacją mniejszości w innych krajach wtedy była wręcz wzorowa. W stosownych rozporządzeniach uregulowane zostały: prawo do publicznego posługiwania się językiem łużyckim, w tym przed sądem, dwujęzyczne napisy na tablicach z nazwami miejscowości, ulic oraz na tablicach z nazwami budynków publicznych, dwujęzyczne dokumenty oficjalne atd. Zbudowano łużycki system szkolny od przedszkola po instytut uniwersytecki (w Lipsku). Powstały gazety, czasopisma, wydawnictwo, instytut naukowy, teatr, zespół pieśni i tańca, dwie redakcje radiowe.
Rzeczywiste rezultaty tak zwanej leninowskiej polityki narodowościowej nie odpowiadały jednak w adekwatny sposób nakładom finansowym i organizacyjnym. Celem prymarnym tej polityki nie było bowiem zachowanie grupy etnicznej. Najważniejsze ówczesne zadania polityczne można zrekonstruować jak następuje:
1. Należy zaszczepić narodowi łużyckiemu ideologię socjalistyczną poprzez odpowiednie działania. U podstaw tego zamiaru leżała leninowska teza o tym, że kwestia narodowa przestanie istnieć sama z siebie po rozwiązaniu kwestii socjalnej.
2. Zgodnie z leninowskim twierdzeniem o stałym zbliżaniu się do siebie narodów należy oczekiwać dokonania się naturalnej asymilacji Łużyczan. (Obowiązywał przy tym równocześnie pozytywnie rozumiany pogląd: Łużyczanie pozostaną tak długo Łużyczanami, jak długo będą sobie tego życzyć).
3. Należy zapobiegać nacjonalistycznym usiłowaniom Łużyczan. Służyło temu podporządkowanie Domowiny Komitetowi Centralnemu NSPJ, służyły również wydziały do spraw łużyckich w ministerstwach spraw wewnętrznych, kultury i oświaty.
Od lat pięćdziesiątych ofiarą tworzenia na Łużycach centrum węglowego i energetycznego padło około osiemdziesięciu miejscowości oraz 40 części miejscowości zamieszkałych także przez Łużyczan (ok. 10.000 osób). W roku 1964 na skutek antyłużyckich zarządzeń administracji liczba uczniów objętych nauczaniem języka łużyckiego zmniejszyła się do jednej czwartej (do 3000). Próba krytyki w podobnych przypadkach ze strony Domowiny, jedynej organizacji narodowej, powodowała naciski partii na jej działaczy. Demokratyczny współudział ludności łużyckiej w podejmowaniu ważnych decyzji był praktycznie wykluczony. Wszystko to wywoływało zwłaszcza u górnołużyckich katolików zwątpienie i nieufność wobec polityki państwa, czego skutki dają się odczuć i dziś jeszcze. (Dla przykładu, liczba członków Domowiny sięgająca niegdyś piętnastu tysięcy, spadła po przełomie do jednej trzeciej). A wreszcie: Mimo postępowej ustawy łużyckiej nie udało się również w NRD usunąć liczących setki lat uprzedzeń ludności niemieckiej wobec wszystkiego co słowiańskie.
Pomimo wszelkich niedociągnięć wypada ustosunkować się do historycznego rozdziału Łużyczanie w NRD w sposób zróżnicowany. NRD upadła z najrozmaitszych powodów, ale nie z powodu polityki wobec słowiańskiej mniejszości. Praktycznie wszystkie instytucje łużyckie, które stworzono w pierwszych piętnastu latach po wojnie egzystują w zmienionych warunkach nadal. Utrzymuje je od roku 1991 Fundacja dla Narodu Łużyckiego (Stiftung Fü r das sorbische Volk, instytucja formowana przez rząd federalny oraz kraje związkowe Saksonia i Brandenburgia). Trwanie tych instytucji świadczy o tym, że były – i są – sensowne.
Nie sposób nie odnotować znacznego postępu po 1945 roku – w porównaniu z wcześniejszymi epokami historycznymi – w dziedzinie kultury i sztuki, nauki, mediów i przede wszystkim oświaty. (Można tego dowieść przytaczając jako przykłady znane dzieła literackie, liczne obrazy, przedstawienia teatralne, filmy i utwory muzyczne, monografie naukowe lub podręczniki szkolne). Od lat pięćdziesiątych literatura łużycka powstaje i jest wydawana także w języku niemieckim. Młodym Łużyczanom – o ile nie zajmowali się działalnością opozycyjną – oczywisty wydawał się awans społeczny, ponieważ nowoutworzone instytucje potrzebowały wykształconego narybku. Z uwagi na oficjalną jednostronność polityczną i ideologiczną nie wykorzystane pozostawały jednak energie motywowane inaczej – na przykład religijnie. Miałyby one swoją wartość w zestawie sił narodowych i kulturalnych łużyckiej zbiorowości.
Struktura demograficzna dwujęzycznego terytorium zmieniła się przez 40 lat NRD – między innymi na skutek rozwoju ekonomicznego, industrializacji i kolektywizacji rolnictwa – wyraźnie na niekorzyść ludności łużyckiej. O ile około roku 1956 stanowiła ona jedną trzecią populacji, to dzisiaj w następstwie migracji i asymilacji (małżeństwa mieszane !) stanowi tylko jeszcze około jednej szóstej. Liczba aktywnych użytkowników języka łużyckiego stale maleje. Dramatyzm sytuacji polega również na tym, że wśród posługujących się językiem łużyckim jako językiem ojczystym przeważają ludzie starsi. Reasumując: Polityka narodowościowa w NRD stanowiła znaczny postęp w porównaniu z poprzednimi epokami, ale miała również swoje systemowe granice. Można zapytać: Czy istnieje system, którego by to nie dotyczyło ?
Tymczasem zmieniły się systemy. Zanim wypowiem się na temat aktualnej sytuacji, chciałbym powołać się na stosowną opinię znanej polskiej slawistki. Opinia ta brzmi: W dzisiejszych warunkach ekonomicznych i społecznych w zasadzie każda mniejszość jest skazana na to, że zasymiluje się i rozpłynie w otaczającej ją większości (Ewa Rzetelska-Feleszko) Nie jest to zatem problem samych Łużyczan. (Dotyczy on w równym stopniu dwu dziesiątek innych mniejszości autochtonicznych w Europie). Jednakże: Należy podjąć próbę powstrzymania asymilacji przy pomocy wszelkich dostępnych środków. Inny język, inna kultura i tradycja to nie tylko inny kolor w szarzyźnie dnia codziennego – zawierają one w sobie także potencjał ludzkich wartości i doświadczeń, który wzbogaca większość. (Wzbogacanie to stanowi zarazem faktor ekonomiczny, należy wręcz do plusów inwestycyjnych). Dla demokratycznie ukształtowanego, pluralistycznego systemu państwowego rzeczą oczywistą powinna być ochrona i wspieranie autochtonicznych mniejszości.
W październiku 1989, po upadku NRD, kierownictwo Domowiny nie posiadało jasnej wizji przyszłości narodowej. Trzymało się do ostatniej chwili wiodącej partii. Ukonstytuował się więc ruch opozycyjny, który wystąpił z szeregiem żądań. Dotyczyły one ochrony terytorium zamieszkałego przez Łużyczan, usunięcia szkód górniczych, podziału administracyjnego Łużyc, rozwoju kultury i szkolnictwa i nie w ostatniej kolejności demokratyzacji w samej Domowinie. Po długich debatach w połowie roku 1991 odnowa narodowej organizacji Łużyczan znalazła swoje uwieńczenie w nowo przyjętym programie. Domowina jest dziś na powrót, jak w momencie jej założenia, organizacją federującą towarzystwa łużyckie i zarazem ich politycznym organem.
Traktat zjednoczeniowy między Republiką Federalną a NRD, który regulował sposób odtworzenia jedności Niemiec, zapewniał Łużyczanom w roku 1990 o chronę ich narodowej tożsamości i zagwarantował równouprawnienie języka i kultury. Wszelako nie udało się po zjednoczeniu gwarancji tych umieścić w konstytucji, jak to miało miejsce w NRD w nawiązaniu do Republiki Weimarskiej. Zdaniem większości w ówczesnym Bundestagu ochronę mniejszości gwarantuje konstytucyjna ochrona praw jednostki. Najważniejsze prawa niemieckich autochtonów – w pierwszym rzędzie Łużyczan, Duńczyków i Fryzyjczyków – zapisane zostały jednak tymczasem w konstytucjach odpowiednich krajów związkowych.
Jeśli zajrzymy do Konstytucji Wolnego państwa Saksonii z roku 1992 – podobnie rzecz się ma w konstytucji Brandenburgii – to znajdziemy na jej pierwszych stronach najważniejsze specjalne prawa dla Łużyczan. Uznane zostało prawo do ojczyzny, prawo do różnienia się, do swoistości obywateli łużyckiej przynależności narodowej. Cytuję: Kraj związkowy zapewnia i gwarantuje prawo do zachowania tożsamości oraz pielęgnowania i rozwoju własnego języka, kultury i ich przekazywania przede wszystkim poprzez szkoły oraz instytucje przedszkolne i kulturalne. Oraz: Przekraczająca granice [kraju związkowego] współpraca Łużyczan, przede wszystkim na Górnych i Dolnych Łużycach, leży w interesie kraju.
Samo istnienie tych granic należy uznać jako pogrzebanie starego marzenia ruchu łużyckiego. Także po roku 1989 nie udało się odwrócić historycznego rozwoju po Napoleonie i terytorium zamieszkiwanego przez Łużyczan, tzn. obu części Łużyc, podporządkować jednej jednostce administracyjnej. Otwarcie mówiąc: Wydaje się wielce wątpliwe, czy takie połączenie regionów o słabej strukturze gospodarczej miałoby sens. Z zewnątrz może to zresztą wyglądać tak, jak gdyby Łużyce w wyniku zjednoczenia Niemiec nie były bardziej niż inne regiony pięciu nowych krajów związkowych obciążone ekonomicznie i socjalnie. Przy dokładniejszym przyjrzeniu się jednak rozpoznać można straty, które nie zostały dotąd wyrównane poprzez specjalne wsparcie dla regionu przygranicznego ( z drugiej strony takie wsparcie pogłębiłoby jeszcze różnice ekonomiczne pomiędzy tym regionem a Polską lub Czechami).
Przykład: Liczba zatrudnionych w rolnictwie sięgała na Łużycach za czasów NRD 13 % i była z tym relatywnie wysoka. Przeciętna w starych krajach związkowych wynosiła 4 %, dzisiaj 3 %. Zmniejszenie produkcji rolnej, które musiało przecież nastąpić, przyniosło ze sobą wzrost bezrobocia i związaną z tym migrację w kierunku zachodnim. Mobilność, propagowaną jako wymóg nowych czasów, praktykują przede wszystkim młode, aktywne roczniki. Rolnictwo było ponadto tą jedyną wielką gałęzią produkcji, w której używanie języka łużyckiego podczas pracy było możliwe i powszechnie przyjęte. Do tego dochodzi fakt, że liczba urodzeń także we wsiach, w których substancja łużycka pozostała nienaruszona – tzn. katolickich – , spadła przeciętnie prawie do jednej trzeciej. Wskaźnik bezrobocia sięga ciągle jeszcze około 20 %, liczba ludności aktywnej zawodowo w związku z rozmaitymi przedsięwzięciami socjalnymi, takimi jak wcześniejsze emerytury, odszkodowania itp. Zmniejszyła się w porównaniu z okresem przed przełomem politycznym o połowę.
Nowym zjawiskiem jest konkurencja ze strony taniej siły roboczej z krajów Unii Europejskiej i pobliskiej Europy Wschodniej. Nowe wielkie lub małe zakłady przemysłowe lokuje się bardzo rzadko w czysto łużyckim otoczeniu, a jeżeli – wtedy robią to Niemcy. Gospodarka rynkowa i państwo prawa jako okryte blaskiem kryteria nowej ery przybyły do Łużyczan w niemieckiej wersji językowej. O ile transformacja jest dla Niemców Wschodnich dziełem własnych rodaków – i dosyć trudnym – to Łużyczanom niemożliwe jest odwoływać się do znaczącej emigracji na zachód od Łaby. Natomiast historycznie bliskie kraje słowiańskie znajdują się w porównywalnie trudnym położeniu, stad w ogólności oczekuje się w nich raczej od Łużyczan rozmaitych aktywności w budowaniu politycznych, ekonomicznych i kulturalnych mostów między Europą zachodnią i Wschodnią. Realna sytuacja pozwala na bardzo ograniczone spełnianie tych nadziei.
Ochrona lub wzmocnienie narodu zależeć będzie także w nowych, zmienionych warunkach przede wszystkim od woli samych Łużyczan, od tego czy zechcą oni zachować i przekazać przyszłym pokoleniom swoją narodową i kulturalną tożsamość jako wartość. Poczucie własnej wartości (także wartości rynkowej), narodowa samoświadomość poniosły – zwłaszcza na Dolnych Łużycach – poważne straty z historycznych powodów. Co można zrobić, aby przeciwdziałać temu stanowi ? Jakie posiadamy aktywa, na których można by tu budować ? Te szanse chciałbym streścić na zakończenie w ośmiu punktach:
1. Język łużycki potwierdził także we współczesności swoją funkcjonalność na wszystkich poziomach komunikacji. Od wiejsko – domowego dialektu po beletrystykę i nauki humanistyczne spełnia swoje zadania adekwatnie, co nie wydaje się wcale oczywiste w przypadku tak małej, nie dominującej grupy narodowej.
2. Istnieje relatywnie bogata, zróżnicowana kultura duchowa, która w dziedzinie literatury, teatru, filmu, muzyki, malarstwa itd. Stwarza każdemu Łużyczaninowi możliwość uczestnictwa w jej wytwarzaniu i przyswajaniu. Państwo łoży znaczące sumy na jej wspieranie a ludność niemiecka coraz częściej nie szczędzi jej uznania jako bogactwu regionu i kraju.
3. Szkolnictwo: Zapewnione zostały wszystkie formy łużyckojęzycznej oświaty od przedszkola do instytutu uniwersyteckiego. Specjalne regulacje uwzględniają fakt, że w nauczaniu języka łużyckiego jako ojczystego i w nauczaniu go jako języka obcego chodzi często o niewielkie grupy uczniów. W tzw. projekcie Witaj od dwóch lat próbuje się wychowywać dzieci już w wybranych przedszkolach konsekwentnie w języku łużyckim. Jest to ambitna próba przeciwdziałania asymilacji.
4. Oba wielkie kościoły (katolicki i ewangelicko-luterański) mogą silniej niż dawniej wykorzystywać swoje wpływy w działalności łużycko-narodowej. Odprawia się dziś więcej łużyckich nabożeństw, czasopisma kościelne są obszerniejsze, istnieją stałe audycje religijne w łużyckim radiu, organizuje się pielgrzymki lub kolonie dziecięce do krajów słowiańskich itp.
5. Radio mogło już w roku 1988 rozszerzyć audycje łużyckojęzyczne do czterech godzin dziennie. Od kwietnia 1992 Telewizja Brandenburska (ORB) nadaje co miesiąc półgodzinny magazyn z tematami z życia codziennego, kultury i polityki na Dolnych Łużycach. To bardzo ważne osiągnięcie z uwagi na zachwiany prestiż właśnie języka dolnołużyckiego. Telewizja w Saksonii (MDR) odmawia jak dotąd Łużyczanom udostępnienia im podobnego okienka, stąd dwujęzyczne Łużyce Górne odbierają przy pomocy kabla około trzydziestu programów w różnych językach, ale żadnych audycji dla Łużyczan.
6. Tradycyjne i nowe łużyckie towarzystwa i związki mogły po przełomie ukonstytuować się na nowo. Potwierdzają one zróżnicowanie zainteresowań i wyzwalają wiele społecznej energii. Działają w zasadzie pod dachem Domowiny, która wspólnie z posłami do parlamentów reprezentuje polityczne interesy łużyckiej mniejszości. Parlament (lanstag) brandenburski powołał w 1994 r. ustawą Radę Łużycką z prawami stałej komisji parlamentarnej, parlament saksoński poszedł pięć lat później tą samą drogą. Nie posiadają natomiast Łużyczanie własnej partii politycznej – na wzór tej jaką posiada np. niemiecka mniejszość w Tyrolu Południowym.
7. Dopiero po przełomie lat 1989/90 powstała możliwość rzeczywistej integracji Łużyczan z europejskim ruchem mniejszości i jego organizacjami. Rozszerzone zostały tradycyjne kontakty z mniejszościami słowiańskimi (np. Kaszubami, Łemkami), które odgrywają konstruktywną rolę w podtrzymywaniu łużycko-etnicznej tożsamości.
8. Wspomniana już Fundacja dla narodu Łużyckiego stwarza finasowe podstawy działalności ośrodków kulturalnych i naukowych, które instytucjonalnie wspiera. Według określonych reguł fundacja finansuje również przedsięwzięcia towarzystw łużyckich.
Podsumowując można stwierdzić, że narodowa i prawna sytuacja Łużyczan jest dziś zadowalająca. W dyspozycji mniejszości znajduje się – ogólnie mówiąc – instrumentarium demokratycznego współuczestnictwa w życiu publicznym. Owszem: Także w przyszłości potrzebne będzie wspaniałomyślne poparcie ze strony państwa, które choć w części wyrówna strukturalne niekorzyści sytuacji mniejszościowej. W ostatecznym rachunku jednak od samych członków narodu łużyckiego zależy, w jakiej mierze wykorzystane zostaną posiadane szanse utrzymania i rozwoju tradycyjnej substancji językowej i kulturalnej.
Autor: Dietrich Scholze-Śołta
Źródło: ProLusatia.pl