Prawdomir – Od Jafeta do Piasta: na granicy mitu i historii

Prawdomir – Od Jafeta do Piasta: na granicy mitu i historii

Lech – Walery Radzikowski

Przypomnieliśmy sobie, jak wyglądają opowieści, które splotły kroniki pierwszych wieków polskiej historii w poszukiwaniu tego, co było przed Mieszkiem, przed gniazdem. Przywołaliśmy je, bo stały się one częścią narodowego samopoznania następnych pokoleń Polaków, którzy pytać będą o swoje początki.

 

 

źródło: https://prawdomir.com/2018/07/14/od-jafeta-do-piasta-na-granicy-mitu-i-historii/

Wypis z dzieła prof. zw. dr. hab. Andrzeja Nowaka „Dzieje Polski”, t. I. (2014), Rozdz. I.5.

Autor „Dziejów Polski” zdecydowanie nie zalicza się do fanów Wielkiej Lechii, nie obstaje za historycznością Kraka i Wandy, nie popiera teorii autochtonicznej słowiańskich pradziejów. Czemu więc prawdomir.com publikuje ten wypis? Otóż dlatego, że jest to cenne repetytorium wiedzy o pierwszych polskich kronikarzach i ich wizji naszych początków, a także dlatego, że rzeczowa narracja (wolna od niepotrzebnych emocji) oraz prezentowana przez Profesora kultura słowa, godne są najwyższego szacunku. Tytuł wypisu jest dokładnie taki jak tytuł wypisanego podrozdziału. Za wytłuszczenia, kolorowania i większość pochyleń (czyli wizualny substytut indeksu) odpowiada Prawdomir.

Przezroczysty

„Gall” Anonim, pierwszy kronikarz Polski, wynajęty został do tego zadania przez księcia Bolesława Krzywoustego. Wykształcony mnich przybył z Wenecji czy Dalmacji (tak przynajmniej twierdzi przyjmowana ostatnio koncepcja jego pochodzenia, znakomicie dopracowana przez poznańskiego mediewistę, profesora Tomasza Jasińskiego) – i dlatego raczej nie możemy dłużej określenia Gall pisać w imieniu naszego kronikarza inaczej niż w cudzysłowie). Miał być może dostęp do – nielicznych jeszcze zapewne – dokumentów książęcej kancelarii, zbierał relacje najstarszych świadków. Swoją Kronikę polską spisywał tuż po roku 1112. Od początku panowania twórcy dziejowego sukcesu państwa Polan, Mieszka I, dzieliło benedyktyna-kronikarza zaledwie pięć-sześć pokoleń. Mieszko I był pradziadem Kazimierza Odnowiciela, ten zaś pradziadem księcia Bolesława zwanego Krzywoustym, ku chwale i na zamówienie którego pisał swą Kronikę Anonim.

Dziś, kiedy żyjemy dłużej, coraz częściej zdarza się, że młodzi ludzie mogą jeszcze poznać swoich pradziadków. Najstarsi ludzie, których pytamy o ich wspomnienia, sięgając do pamięci o spotkaniach z pokoleniem swoich dziadków, zbliżają siebie (i nas, swych słuchaczy) do zdarzeń nawet sprzed 150 lat. To jeszcze żywa pamięć, chyba najdalszy jej zasięg. 150 lat temu – to w dziejach Polski czas Powstania Styczniowego, uwłaszczenia chłopów w zaborze rosyjskim, narodzin autonomii w zaborze austriackim i początków masowej emigracji – za chlebem – do Ameryki. W którymś z tych wydarzeń, procesów, niemal każda z naszych rodzin jakoś uczestniczyła; gdzieś we wspomnieniu wspomnień albo na wyblakłej fotografii (bo już wtedy były) możemy szukać jeszcze ich „domowych” śladów. Taki właśnie dystans, 150 lat, dzielił twórcę pierwszej polskiej historii od jej początków: od Mieszka I, od Chrztu. Miał więc „Gall” dostęp do takiej żywej tradycji początków piastowskiego państwa. Jego Kronika jest źródłem niezastąpionym do tych stu pięćdziesięciu lat między Mieszkiem Pierwszym i Bolesławem II Krzywoustym.

Głębiej „Gall” nie chciał specjalnie sięgać. Stwierdził jednak, iż „kraj Polaków oddalony jest od szlaków pielgrzymich i mało komu znany poza tymi, którzy za handlem przejeżdżają na Ruś” – dlatego trzeba przedstawić potencjalnym odbiorcom Kroniki garści informacji wprowadzających do jej tematu głównego, czyli dziejów księcia Bolesława. Dlatego zwięźle przedstawił położenie geopolityczne opisywanej krainy u progu jej podstawowych dziejów: „jest Polska północną częścią Słowiańszczyzny, ma zaś za sąsiadów od wschodu Ruś, od południa Węgry, od południowego zachodu Morawy i Czechy, od zachodu Danię i Saksonię. Od strony zaś Morza Północnego, czyli Amfitrionalnego, ma trzy sąsiadujące ze sobą bardzo dzikie ludy barbarzyńskich pogan, mianowicie Selencję [chodzi zapewne o terytoria Słowian zachodnich za Odrą], Pomorze i Prusy”. Polska jest więc w tym położeniu peryferią – nieznaną lepiej wykształconej Europie z południa i zachodu; poznają ją ci ewentualnie, którzy przez nią udają się w interesach handlowych na Ruś. Jednak ma już swoje miejsce między znanymi nam państwami i terytoriami północnych pogan. Ma też swoje bogactwa i cechę szczególną: „Kraj to wprawdzie bardzo lesisty, ale niemało przecież obfituje w złoto i srebro, chleb i mięso, w ryby i miód, a pod tym zwłaszcza względem zasługuje na wywyższenie nad inne, że choć otoczony przez tyle wyżej wspomnianych ludów chrześcijańskich i pogańskich i wielokrotnie napadany przez wszystkie naraz i każdy z osobna, nigdy przecież nie został przez nikogo ujarzmiony w zupełności; kraj, gdzie powietrze zdrowe, rola żyzna, las miodopłynny, wody rybne, rycerze wojowniczy, wieśniacy pracowici, konie wytrzymałe, woły chętne do orki, krowy mleczne, owce wełniste”.

 

więcej u źródła: https://prawdomir.com/2018/07/14/od-jafeta-do-piasta-na-granicy-mitu-i-historii/

Podziel się!