W kupalnockę o narodowych mitach z poetą Ernestem Bryllem
rozmawia Dorota Giebułtowicz
DG — Proponuję, abyśmy porozmawiali w ten niezwykły wieczór kupały o narodowych mitach i starych baśniach. Jakie są nasze polskie mity?
EB — Moim zdaniem, są dwa mity założycielskie Polski, dwie baśnie: jedna to głos kraju szczęśliwego, gdzie zdarzają się, owszem, tragedie, ale zdarzają się normalnie, tak jak w świecie, i drugi mit to mit narodu bezdomnego. Zacząłbym od dramatycznego momentu, kiedy Mickiewicz napisał w inwokacji: „Litwo, Ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie, ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił… “ Dlaczego użył tego niebywale popularnego wiersza Kochanowskiego: „Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz”? Bo Mickiewicz chciał Polakom powiedzieć: Słuchajcie, Ojczyzny nie ma. Kochanowski siedział w wielkim kraju, miał problemy normalnego obywatela, żeby uważać i nie żreć za dużo dziczyzny, nie pić za dużo węgrzyna, czyli tokaju. Owszem wydarzyła się tragedia — zmarła Orszulka. Kochanowski napisał treny, które są wyjątkowym dziełem nawet na tle Europy, ale to by było inaczej napisane, gdyby trwała wojna, gdyby dzieci ginęły masowo, gdyby ludzie byli wygnani. Nawet o tej Orszulce by było napisane inaczej, bo ona by umarła inaczej. Tymczasem Kochanowski o wszystkim myśli, tylko nie o tym, żeby Ojczyzna zniknęła. O tym także nie myśli Anglik, bo u niego było lepiej lub gorzej, ale od pewnego momentu ten kraj zawsze istniał i on nie ma wyobrażenia, że go nagle nie ma; podobnie Hiszpan czy Rosjanin nic z tego nie zrozumie. Nawet Rosja ma smutę, ma ciężkie okresy, ale żeby przestała istnieć Wielka Ruś, Sojuz Nieruszymych Narodow — to jest niewyobrażalne.
A my? Od pewnego momentu historii mamy mity, które są mitami bezdomnych. Bezdomni, emigracja która otaczała Mickiewicza, nie bardzo lubiła „Pana Tadeusza”, bo oni oczekiwali od niego czegoś innego: mitu walki, powstania.
źródło:
https://bunt.com.pl/buntmlodychduchem/162451/W-kupalnocke-o-narodowych-mitach-z-poeta-Ernestem-Bryllem-rozmawia-Dorota-Giebultowicz
Ale to jest bardzo ciekawa historia, jak mówimy o micie — że to, co emigrację bardzo denerwowało, nie tego oczekiwali od Adama, nagle stało się księgą, baśnią dla Polaków pod zaborem. On to pisał do tych, którzy zostali wyrzucenia z domu albo mieszkają w nim, ale na zasadzie sublokatorów. Co trzeba takim ludziom powiedzieć? — Trzeba im mówić baśń. I on tę baśń napisał. Jaki my mamy polski dom — dworek, jakiego nigdy nie było, życie, jakiego nie było, grzybobranie w jakiś pudermantlach itd. Wszystko jest baśnią. Tylko kraj dzieciństwa jest dla Polaków jeszcze Ojczyzną, dlatego że jest nieprawdziwy, że się do końca nie widziało tragedii, że gdzieś tam ruski żołnierz przechodził z daleka kolorowy… Niewola zamknęła ludzi w dzieciństwie, w baśni. Mówi to jasno wiersz „O czym tu dumać”, napisany w 1834 roku, ale ogłoszony dopiero w wydaniu paryskim w 1860 r.
I moim zdaniem jest to jeden z najważniejszych momentów. Można pojąć historię literatury, historię Polski, kiedy się do tego podejdzie w ten sposób, że do pewnego momentu było tak, jak powiedział Kochanowski, a potem domu nie było i o tym mówi Mickiewicz.
Chodzi o mit. Mit nagle się z czegoś tworzy, nie wiadomo z dobrego czy złego.
Mitem choćby jest nasz hymn narodowy, niezwykły hymn, który zasadza się na tym, że nam coś odebrano. Jest to hymn tych, którym odebrano dom i marzą, że go z powrotem odbiją. Ale muszą oglądać się na innych, na Napoleona. Dlatego wrócą linią napoleońską — najpierw przez Wisłę, potem przez Wartę, czyli nie z zachodu tylko z południowego wschodu — tak marzyli, a stało się potem inaczej.
DG — Czyli literatura jest bardzo ważna, bo kształtuje nas jako naród.
Trzeba uczyć literatury, żeby ludzie młodzi, a i starzy, zrozumieli, że to nie jest coś tam na lekcjach. Czego należy uczyć? Niewątpliwie jednej rzeczy, że literatura jest pewnego rodzaju baśnią, mitem założycielskim pewnych sytuacji narodowych. I z grubsza u nas to są te dwie, o których mówiłem: szlachetne zdrowie i brak domu, Kochanowski i Mickiewicz. W środku jest jeszcze Kochowski, są jeszcze inne rzeczy, ale one już tak nie zaistniały. Jest jeszcze w tym micie może Karpiński, który napisał jakby wiatyk na upadek Rzeczypospolitej, czyli pieśń „Bóg się rodzi”.
Tego bym uczył, że mamy literaturę albo historię o dwóch płucach, o jednym pełnym, które się rozwijało i coś się stało, że przestało, i drugi mit, który mówi, jak się żyło bez tego oddechu domu. Koncepcja Mickiewicza jest wstrząsająca, jest to koncepcja równa koncepcji Izraela wygnanego. To jest wielka koncepcja utrzymania narodu bez Ojczyzny.
DG — A więc można by sytuację Polaków porównać z sytuacją Żydów bez własnego państwa.
Dlaczego powiedziałem o Izraelu? Bo oni przed wygnaniem też byli w sytuacji królestwa, które nie umiało zrobić imperium, być imperium, i jednocześnie było naciskane przez imperia obok. Pierwszy raz wygnanie nastąpiło za czasów niewoli babilońskiej, przypomnijmy sobie słynne „Nad rzekami Babilonu… “ — „Jeśli zapomnę Ciebie Jeruzalem”. W wydanej w 2000 roku „Historii Żydów” Paula Johnsona (str. 87) jest o Jeremiaszu — „Jeremiasz powiadał, że nagły upadek królestwa nie jest ważny… Próbował nauczyć, w jaki sposób mają stać się Żydami czyniąc z niedoli jak najlepszy użytek”. To jest mit tego, że pamięć jest ważniejsza niż istnienie realne. Póki będę pamiętał — to co jest w naszej poezji u Mickiewicza i wielu innych — mit, że my to zachowujemy w pamięci. Ale co tam się stało? Żydzi zaczęli zadawać pytania, jak w ogóle sobie dać z tym radę i tam po raz pierwszy jeden z proroków postawił tezę, że istnienie Izraela, istota istnienia Izraela nie polega na tym, że będzie państwo, ale polega na tym, że oni będą stanowić pewnego rodzaju pamięć, przestrzeganie tej pamięci, będą pewne założenia prawne — oczywiście wyrażane religijnie — ale że to będzie ich siłą. Co więcej, tam nawet powiedziano, że państwo nie jest do tego potrzebne, że będzie małe, słabe, zawsze narażone na uderzenia z zewnątrz.
Mówię o tym, bo Mickiewicz bardzo zajmował się narodem wybranym, który przetrwał. Romantycy zadawali sobie pytanie o całą koncepcję Izraela, a nie o sytuację Żydów polskich na prowincji litewskiej czy ukraińskiej. To było pytanie o istotę wygnania: w czym my jesteśmy tym, czym jesteśmy? I takie pytanie zadają sobie narody wygnane. I my musimy być tego uczeni. Powiem dlaczego — bo my możemy znowu stracić państwo.
Ale tę koncepcję też łatwo przemienić w grafomanię patriotyczną, że będą pokrzykiwania: „Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską a Polak Polakiem” — co dla mnie jako katolika jest naruszeniem zasad religii, bo katolicyzm jest międzynarodowy. Polskości może pomóc, ale nie warunkuje jej krzyż, katolicyzm, i również katolicyzmu nie warunkuje istnienie Polski. Odwołam się do Izraela: jak się czuli uczniowie Jezusa, którzy przeżywali ten straszny upadek Jerozolimy i którzy wreszcie zobaczyli, że chrześcijaństwo, ich ukochane, rozwija się po drogach rzymskich? Dlatego boję się tego hasła, którego używano, może i bez świadomości. Dlatego o mitach należy mówić, rozpatrywać je, kłócić się o nie.
więcej u źródła: https://bunt.com.pl/buntmlodychduchem/162451/W-kupalnocke-o-narodowych-mitach-z-poeta-Ernestem-Bryllem-rozmawia-Dorota-Giebultowicz