Adrian Leszczyński: Fotoreportaż z krainy Słowian – Rugia

Fotoreportaż z krainy Słowian – Rugia

Rugia to największa wyspa należąca do Niemiec. Położona jest ona na Morzu Bałtyckim. Jej powierzchnia wynosi 926 km2, natomiast liczba mieszkańców waha się w okolicach 77 tysięcy osób. Wyspa jest popularnym obiektem wycieczek turystycznych i wypoczynku. Po niemiecku jej nazwa to Rügen, zaś po słowiańsku znana była też pod nazwami: Rana, Roja, Ruja, Rujana.

Od niepamiętnych czasów Rugia zamieszkana była przez słowiańskich Ranów vel Rujanów, zwanych z łacińska Rugiami (łac. Rugii).

 

 

 

W czasach średniowiecznych na wyspie funkcjonowało słynne miejsce kultu religijnego pogańskich Słowian. Mowa tu o Arkonie, która pełniła rolę religijnej stolicy Ranów. W niej to znajdowało się słynne sanktuarium boga Świętowita. Natomiast świecka stolica, będąca siedzibą władyki znajdowała się pierwotnie w Gardźcu Rugijskim (niem. Garz). W ówczesnym czasie na wyspie znajdowało się ponad dwadzieścia grodów i osad słowiańskich. W roku 1130 wyspę zajął Bolesław Krzywousty, a sami Ranowie bez walki uznali zwierzchnictwo polskiego księcia. W 1135 r. polskie władztwo nad wyspą uznał w cesarz Lotar III. W roku 1160 rozpoczęła się inwazja duńska na Rugię, a tym samym jej podbój oraz przymusowa chrystianizacja miejscowej, słowiańskiej ludności. Duńska krucjata zakończyła się w 1168 r. zdobyciem najważniejszych grodów w Gardźcu i Arkonie. W konsekwencji podboju Ranowie złożyli Duńczykom hołd lenny, co zapoczątkowało powstanie Księstwa Rugijskiego z własną słowiańską dynastią, której pierwszym księciem został Jaromir I.

W 1193 r. na wyspę przybyli cystersi, a zaraz po nich ogromna liczba niemieckojęzycznych kolonistów. Doprowadziło to z czasem do całkowitego zniemczenia wyspy. Ostatnia oficjalna wzmianka o Słowianach na Rugii pochodzi z 1404 r., gdy wedle zapisu kronikarza zmarła ostatnia kobieta mówiąca językiem Ranów. Najprawdopodobniej jednak, język ten w odosobnionych wsiach przetrwał aż do XVI-XVII wieku.

Rugia była lennem Danii do 1325 r. Stąd wzięło się określenie „król Słowian” lub „król Wandalów” w tytulaturze duńskich monarchów, o czym wspominałem w trzech moich artykułach. Później władztwo nad wyspą przejęli książęta pomorscy z dynastii Gryfitów. Panowali oni na wyspie aż do 1648 r., po czym wyspę opanowali Szwedzi, którzy z tej okazji również używali tytułu „króla Wandalów”. W międzyczasie doszło do dwóch krótkotrwałych okupacji wyspy przez Duńczyków (lata 1678 – 1679) i Francuzów (lata 1807 – 1813).

Dopiero w 1815 r. wyspa została zajęta przez Królestwo Prus, a w 1871 r. po zjednoczeniu Niemiec, stała się częścią Cesarstwa Niemieckiego. Obecnie Rugia wchodzi w skład niemieckiego kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie (niem. Mecklenburg-Vorpommern).

Słowiański język wymarł na wyspie już dawno temu, lecz mimo to, po dzień obecny istnieje silna świadomość słowiańskiego dziedzictwa tej nadbałtyckiej ziemi, co sami Niemcy wyraźnie podkreślają i demonstrują.

Zapraszam do obejrzenia fotoreportażu z tejże wyspy, składającego się z 44 fotografii wykonanych przeze mnie we wrześniu 2016 r.

Fot. 1: Rugia słynie z połyskujących w słońcu swą bielą kredowych nadbałtyckich klifów. W celu ich ochrony w 1990 r. utworzono Park Narodowy Jasmund (niem. Nationalpark Jasmund).
Na zdjęciu: najsłynniejsza na wyspie skała Królewski Tron (niem. Königsstuhl), będąca częścią wielkiego klifu Stubbenkammer.

Fot. 2: Na szczycie Królewskiego Tronu znajduje się punkt widokowy. Skała ma wysokość 118 m n.p.m.

Fot. 3: Widok na Bałtyk z klifu o nazwie Duży Stubbenkammer (niem. Grosse Stubbenkammer). Nazwa Stubbenkammer pochodzi od słowiańskiego wyrazu „stopin” (stopień), używanego na określenie skały.

Fot. 4: Białe kredowe klify w Parku Narodowym Jasmund.

Fot. 5: Niektóre kredowe skały pionowo wznoszą się nad taflą wód Bałtyku.

Fot. 6: Nadmorskie kredowe skały tworzą różne ciekawe kształty.

Fot. 7: Punkt widokowy na szczycie Królewskiego Tronu (niem. Königsstuhl).

Fot. 8: Roślinność rośnie tam, gdzie jej się udaje.

Fot. 9: Widok z Królewskiego Tronu na południe. Na zdjęciu widoczna skała Mały Stubbenkammer (niem. Kleine Stubbenkammer), na szczycie której znajduje się punkt widokowy Viktoria-Sicht.

Fot. 10: Mała kładka w punkcie widokowym Viktoria-Sicht.

Fot. 11: Pomnik Viktoria-Sicht. Swoją nazwę miejsce to zawdzięcza księżnej Wiktorii – synowej króla Prus Wilhelma I.
Oboje odwiedzili klify rugijskie i z okazji ich wizyty punkt widokowy nazwano w 1865 r. imieniem Wiktorii.

Fot. 12: Widok z Viktoria-Sicht na północ.

Fot. 13: Samotna żaglówka na Bałtyku.

Fot. 14: Ta sama samotna żaglówka w innym ujęciu.

Fot. 15: Naskalna roślinność Rugii.

Fot. 16: Na terenie Parku Narodowego Jasmund znajduje się wzgórze będące pozostałością po dawnym grodzie słowiańskim zwanym po niemiecku Herthaburg. Ciekawe jest pochodzenie nazwy „Hertha”, które jest zniekształconą nazwą „germańskiego” bóstwa „Nerthy”, o którym pod koniec I wieku n.e. wspominał historyk rzymski Tacyt. Zastanawiające jest dlaczego słowiański gród nazwany został mianem germańskiego bóstwa? Przypadek? A może zgodnie z tym, co od dawna głoszę, dawni „Germanie” zamieszkujący Polskę i Połabie w istocie rzeczy byli Słowianami?…

Fot. 17: Herthaburg – zalesiona pozostałość po słowiańskim grodzie.

Fot. 18: Tablica informacyjna w miejscu dawnego słowiańskiego grodu.

Fot. 19: Gród słowiański położony był obok jeziora, zwanego obecnie Jeziorem Herty (niem. Herthasee).

Fot. 20: Herthasee.

Fot. 21: Park Narodowy Jasmund w dużej części porośnięty jest lasem bukowym.

Fot. 22: Fragment starego powalonego drzewa.

Fot. 23: Na Rugii natknąć się też można na bagnisko.

Fot. 24: Nieopodal starosłowiańskiej Arkony położona jest wieś Putgarten. Nazwa miejscowości posiada słowiańską etymologię i znaczy tyle, co Podgrodzie: „Put-”, czyli zniemczone „Pod-”, oraz „gart”, czyli polski „gród”, a dokładnie pomorski „gard”. Człon „gard” występuje w nazwach innych pomorskich miejscowości: Stargard, Nowogard, Białogard. Po kaszubsku „gród” to także „gard”.

Fot. 25: Liczne domy w Putgarten pokryte są strzechą. Widok tych domów nieodparcie kojarzy mi się ze Słowiańszczyzną.

Fot. 26: Inne domy w Putgarten pokryte są dachówką. Dom zbudowany z polnych kamieni robi wrażenie.

Fot. 27: Jeszcze jeden piękny dom w Putgarten – tym razem porośnięty bluszczem.

Fot. 28: Arkona – dawny ośrodek kultu religijnego nadbałtyckich Słowian.

Fot. 29: W Arkonie znajdują się trzy latarnie morskie. Na zdjęciu widoczne są dwie, które określa się jedną wspólną nazwą Leuchtturm Kap Arkona. Trzecia latarnia nosi nazwę Peilturm Kap Arkona.

Fot. 30: Kap Arkona, czyli Przylądek Arkona to najdalej na północ wysunięty punkt Rugii.
Na zdjęciu dzieła miejscowego artysty-rzeźbiarza.

Fot. 31: Wspomniana trzecia latarnia morska w Arkonie zwana Peilturm Kap Arkona. Za nią widoczny porośnięty trawą i krzewami wał ziemny. Jest to pozostałość po dawnym słowiańskim grodzie świątynnym, zwanym obecnie Jaromarsburg (pol. Gród Jaromira). Nazwa grodu nadana została na cześć księcia rugijskiego Jaromira I, który w roku 1168 poddał się królowi duńskiemu Waldemarowi I, złożył mu hołd lenny i zobowiązał się przyjąć wiarę chrześcijańską.

Fot. 32: Wejścia do Grodu Jaromira broni słowiański posąg.

Fot. 33: Miejsce przeznaczone na posąg Świętowita. Z tyłu latarnia morska Peilturm Kap Arkona oraz wały Grodu Jaromira (Jaromarsburg).

Fot. 34: Drogi Turysto! Tu powstaje specjalne miejsce przeznaczone dla słowiańskiego boga Świętowita.

Fot. 35: Prawdopodobnie to ten tworzony przez rzeźbiarza posąg stanie w tym specjalnym miejscu.

Fot. 36: Święte kamienie.

Fot. 37: Tablica informacyjna na Przylądku Arkona.

Fot. 38: Najdalej na północ wysuniętego punktu Rugii strzeże posąg orła.

Fot. 39: Wybrzeże Rugii widoczne z Przylądka Arkona.

Fot. 40: Urokliwy nadmorski las iglasty.

Fot. 41: Na koniec jeszcze raz kilka fotografii z rugijskich klifów.

Fot. 42: Korzenie drzew na kredowych skałach.

Fot. 43: Dobra pogoda podczas zwiedzania to klucz do zadowolenia z turystycznej eskapady.

Fot. 44: Niniejszą relację z Rugii kończę widokiem Królewskiego Tronu, a więc tej skały, od której zacząłem fotoreportaż. Zdjęcie jest z nieco innego ujęcia niż te pierwsze.

 

KONIEC

Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl

Podziel się!