Maksym Suhariew, Car Słońce (Siłnce, Sounce, SouaRAżicz, Swarożyc, Pan Ognia Nadziemskiego, Niebieskiego) – My Słowianie to Soua-Wiano (Soł-wianie/Słowianie, oczywiście także stąd Sławić i Słowić – Sława i Słowo, oraz Matka Sława – SouaRA, Swara/Zwora, Pani Żaru Niebiańskiego)
Wkrótce po opublikowaniu prac Maksyma Suhariewa w „Syberyjsko-Pribajkalskiej Baji” (http://vesemir.blogspot.ru/), napisałem mail do Maksima, z przeprosinami za zwłokę i otrzymałem od niego odpowiedź krótką i treściwą:
Сухарев Максим – 27 maja 06:56
Cytat z mojego maila i dwa słowa. Zwięźle, ale jak dla mnie wystarczająco. Mądremu wiele słów nie trzeba. Jest w tej wiadomości więcej niż się może komuś zdawać. Poprzednie nie były choćby tak powściągliwe jak ta. Jest w niej ostrożność w formułowaniu wypowiedzi, ale jest też doza smutku. Rosjanie mają ten niesamowity dar zawierania między słowami nastrojów i nieprzegadywania, nie zagadywania tego przekazu.
Tak, mamy trudny okres. Nie sposób się nie zgodzić. To co się dzieje bardzo smuci. Nie ma wciąż dobrych wiadomości. Doszło do sprzeczności intencji Ukrainy i Rosji, doszło do sprzeczności pragnień miedzy Ukraińcami i Rosjanami zamieszkującymi Ukrainę. Tak to prawda. Rosjanie są Rosjanami i ich serce także tych żyjących na Ukrainie bije dla Moskwy, cieszy się potęgą Rosji, raduje się sukcesami rosyjskich sportowców, czy rosyjskiej nauki. Czy nas Polaków może to dziwić? To Rosyjskie Serce musi znaleźć swoje miejsce na Ukrainie, w ramach Ukrainy i musi też bić dla Kijowa. Rosyjskie Ukraińskie Serce to jedno z serc dzwonu o dwóch sercach – Moskiewskim i Kijowskim.I ono chce bić także dla Kijowa, ale czy może?
Maksym Suhariew, Boski Kowal – Swarog (SouaRAg, Welski Ogień, Pan Wielkiego Ognia, Pan Ognia Niebiańskiego, Ojciec Souarażicza). Dla Słowian pojęcie „słowa” jest związane z ogniem boskim, istem, iskrą, skrzystą wicią Baji, Sło-wić – to wić promienie słoneczne i słowa mowy ludzkiej. Ist – boska krew, płoń. Ister -Dunaj Boska Rzeka Skrzysta. Sło-wian-nić (Słowianić – numer 5 już wkrótce)
Każdy kibic sportowy, a takim jestem, wie co znaczy zwycięstwo Polki w tenisie, czy jakiejkolwiek polskiej drużyny. Cieszymy się ze zwycięstw polskich tenisistek, które grają w barwach Australii, Niemiec, Danii. Cieszymy się, kiedy pierwsza dziesiątka rankingu to prawie same Rosjanki, Polki, Białorusinki i Czeszki. Ba, cieszymy się ze zwycięstw niemieckiej Borussii, bo te zwycięstwa załatwiają im Polacy. Radowaliśmy się ze zwycięstw narodowej niemieckiej drużyny piłkarskiej, kiedy bramki strzelali Kloze i Podolski. Mnie osobiście zawsze cieszy najbardziej kiedy wygrywa sportowiec Polski, ale jeśli nie wygrywa to od razu szukam wzrokiem, a jak tam Inni Nasi: Ukraińcy, Rosjanie, Litwini, Białorusini, a choćby i Kazachowie.Od lat przyglądam się kazachskim skoczkom narciarskim i czekam żeby wreszcie któryś skoczył tak daleko, że wszyscy się zdziwią. Ucieszyły mnie dwa lata temu bardzo dobre skoki Bułgara – Zografskiego.
Martwiliśmy się wszyscy rozpadem Jugosławii, wojną Serbii z Bośnią i Chorwacją, wojną w Kosowie i utratą Kosowa. Martwimy się więc wszyscy i wszyscy mamy smutek w sercach teraz, kiedy trwa wojna między braterskimi narodami. Kiedy trwa wojna zamiast współpracy. Współczujemy rodzinom wszystkich zabitych i pokrzywdzonych, współczujemy rannym. Serce się kraje kiedy zamiast rosnąć w siłę i jedność coś się rozpada i jest rujnowane. Wszyscy czekamy na Dobrą Nowinę z Ukrainy – POKÓJ!!!!
W tym wszystkim , mimo że nie da się normalnie żyć słysząc codzienne komunikaty wojenne pełne trupów i krwi, staramy się żyć naszą codziennością i „normalnością”. Staramy się jeszcze mocniej pielęgnować te dobre więzi, jakie udało nam się zawiązać w ubiegłym czasie, staramy się dobrze myśleć o Rosji i Rosjanach o Ukrainie i Ukraińcach, staramy się zrozumieć o co komu chodzi i dlaczego nikt nie chce ustąpić. Nie nienawidzimy, ani cieszymy się z czyjejś porażki. Chociaż na pewno ci, którzy doznali krzywdy osobiście, i nienawidzą, i cieszą się z każdego najdrobniejszego zwycięstwa. To co się dzieje jest dla nas WSZYSTKICH bardzo, bardzo bolesne.
Tym bardziej cieszy, że więź z Maksymem trwa, trwa nasza Polska miłość do kultury Rosji i do samej Rosji, jako wielkiego kraju o wielkich osiągnięciach. Cieszy też, że ten artykuł i ta wspaniała sztuka z Rosji, inspirowana Syberyjsko-Pribajkalską Bają Słowian, wzbudziły rzeczowy rezonans i mamy dalsze pozytywne konsekwencje owej publikacji. Mało, że rezonans, to także pewne odkrycia i powiązania między przeszłością i teraźniejszością, a także między Syberią a Bośnią. Oto dosłownie na drugi dzień po tym, jak otrzymałem wiadomość od Maksyma, pojawił się pod artykułem wpis od Jarka z Bielska, który prowadzi swój własny blog:
http://www.half_science_non-fiction.blog.bielsko.pl/
(nota bene gorąco polecam, bo zawiera ciekawe materiały dotyczące Bałkanów, Bośni i nie tylko. Przede wszystkim autor dokonuje tam bardzo ciekawej i arcyważnej analizy motywów pogańskich w sztuce sakralnej chrześcijańskiej oraz odwzorowania starych rodzimowierczych, alchemicznych, pogańskich zasad w konstrukcji i usytuowaniu świątyń [w tym wypadku na przykładzie kościoła pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Starym Bielsku] . Jest to pośrednio także „naukowe śledztwo”, w sprawie Strażników Wiary Słowian na Bałkanach i w Polsce, a zatem i ciągłości Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata, praktycznie od czasów starożytności do średniowiecza [ pisałem na Czarnym Pasie o tych związkach w XX wieku między Krakowem Chorwacją, Serbią, Czechami i Słowacją – czyli dawną Galicją Habsburgów, a wcześniej I Rzeczpospolitą Jagiellonów] . Z naszego punktu widzenia arcyciekawa sprawa.)
Oto wiadomość:
Jarek – Wysłany 29.05.2014 o 21:37
Bardzo ciekawe prace. Postanowiłem skorzystać z Pańskiego zaproszenia i skreśliłem parę zdań. Muszę się przyznać, że jeszcze kilka miesięcy temu raczej nie zwróciłbym większej uwagi na tego typu prace. Dzisiaj taki przekaz jest dla mnie czytelny i to zarówno pod względem symboliki jak i sztuki przekazu. Żeby to wyjaśnić muszę się jednak cofnąć kilka miesięcy wstecz. Otóż może nie całkiem przypadkiem, jednak w sposób niezamierzony trafiłem w Internecie na pracę pt. „STEĆCI, LAŽ I BOGUMILI”, której autorem jest Petko Nikolic. Niestety niewiele mogę napisać o samym autorze. Jak przypuszczam pochodzi z Bałkanów, prawdopodobnie z Bośni. Jego praca mówi jednak wiele o samym autorze. Na początek kilka słów o samym tytule, który możemy przetłumaczyć jako „Stecci , kłamstwo i Bogomiłowie”. Stecci to nazwa pseudosarkofagów , które tworzono na płw. Bałkańskim w okresie (jak się przypuszcza) od XII do XVI w. Co do Bogomiłów literatura jest tu obszerna i każdy może sobie coś znaleźć. Całość odnosi się do tzw. Cerkwi Bośniackiej. Mnie zainteresowało jednak to, co uwidoczniono na owych pseudosarkofagach. Kwestia motywów na nich uwidocznionych jest przedmiotem szerokiej dyskusji wśród tamtejszego świata nauki. Przykładem może tu być praca M.Wenzel „Ukrasni Motivi na Steccima”. Autorka grupuje motywy ze względu na ich podobieństwo, np.motywy roślinne, zwierzęce, architektoniczne itp. Biorąc pod uwagę , że zinwentaryzowanych Stecci jest ok. 30 tyś , mnogość motywów wydawać się może nie do ogarnięcia. Z tego właśnie powodu praca P.Nilolic zasługuje na szczególną uwagę, gdyż prezentuje teorię, która w sposób całościowy próbuje wyjaśnić znaczenie tych motywów. Sprowadza się ona do wykazania, iż stanowią one odzwierciedlenie przedchrześcijańskich wierzeń ówczesnych mieszkańców Bałkanów. Lektura książki wskazuje, że jest to teoria, która broni się w przekonujący sposób. Ciekawostką jest również to, iż wiele z twierdzeń autora znajduje potwierdzenie w ludowych zwyczajach, które wydają się być o wiele mocniej zakotwiczone w społecznej świadomości , niż ma to miejsce np. w dzisiejszej Polsce. O czym możemy zatem przeczytać w tej książce? np. o znaczeniu symbolu związanego z zwyczajem palenia ognia w dniu zimowego przesilenia, w który rzuca się gałązki młodego dębu jako symbolu Perunowego zwycięstwa nad panowaniem zimowej nocy. O narodzeniu się w tym dniu małego boga Swarożyca, który ulega następnie transformacji w wiosennego Peruna , by ostatecznie w dniu letniego przesilenia „dojrzeć jako Juraj. To oczywiście tylko jedna z wielu opisanych w tej książce historii, które całościowo „odkodowują” przesłanie zawarte w motywach uwidocznionych na stecci. Symbolika ta zdaniem autora w całości odwołuje się do przedchrześcijańskich wierzeń związanych z kultem Słońca. Czemu zatem wspominam o tym akurat pod tym wpisem? Przyjrzyjmy się grafice zatytułowanej „Perun”. Jej symbolika zbliżona jest do tej, która występującej również w motywach odnajdowanych na stecci. Jakie jest zatem jej przesłanie. P.Nikolic objaśnia to w następujący sposób. Symbolizuje ona zwycięstwo wiosennego Peruna (Juraja) nad jesienno-zimową Hydrą (Żmijem). Autor zwraca przy tym naszą uwagę na to, że konstelacja Hydry (zwaną u nas Wężownikiem) jest konstelacją jesienno-zimowego nieba. Jej „ogon” spoczywa na mapie nieba w miejscu, które odpowiada zimowemu przesileniu, natomiast „łeb” znajduje się w okolicach niebieskiego równika, co odpowiada wiosennej równonocy. Wskazuje przy tym, że symbolika walki wiosenno-letniego Juraja (Peruna) z jesienno-zimową Hydrą została „przywłaszczona” przez kościół grekokatolicki i zaprezentowana na nowo jako walka św.Jerzego ze smokiem.
Ja zwróciłem uwagę, że na większości obrazów św. Jerzy atakuje smoka od lewej do prawej strony. Dlaczego mamy tu do czynienia z taką zgodnością w ujęciu tematu? Otóż w taki właśnie sposób konstelacja Hydry ułożona jest na nieboskłonie. Zbieg okoliczności? Osobiście w to wątpię.
Książka jest obecnie dostępna w e-formacie na http://pl.scribd.com/doc/76018160/Ste%C4%87ci-la%C5%BE-i-bogumili i napisana jest (chyba) po serbsku. Jednak dla osób, które uczyły się jęz.rosyjskiego nie powinno to stanowić większego problemu. Uzupełnienie książki stanowią dwa blogi autora: http://stecciibogumili.blogspot.com/ i http://bosnabogumili.blogspot.com/ . Tematy poruszane na tych blogach częściowo się dublują, być może ten drugi stanowi pierwotną wersję tego pierwszego, warto jednak przebić się przez oba. Choć tematyka prezentowana w tej książce odnosi się głównie do Bałkanów, to jednak jest na tyle uniwersalna, że po uwzględnieniu różnic w nazewnictwie stanowić może ciekawą propozycję.
pozdr.
Serdecznie ci dziękuję Jarku (Jarosławie) i pozdrawiam:
http://www.half_science_non-fiction.blog.bielsko.pl/
Tak to się właśnie plecie na nowo, odtwarzana cierpliwie krok po kroku potężna, starożytna Baja Słowian.