Tata, chleb i biblia gocka – na tropie dawnych fałszerzy
Czołowym wykwitem spekulacji lingwistów jest tzw. język gocki. Uznawany powszechnie za język Germanów, którzy pochodzili ze Szwecji, ale jakoś dziwnie nie jest podobny do szwedzkiego, lecz rzekomo do niemieckiego. Tak twierdzą znawcy, którzy analizowali tzw. biblię gocką. Dla usystematyzowania tego języka wymyślono nawet nieistniejącą grupę języków wschodniogermańskich.
Nie lubię zabaw lingwistycznych, bowiem – w zależności od miejsca wychowania i urodzenia – językoznawca łatwiej wychwytuje źródłosłowy ze swojej mowy ojczystej od innych, nawet znakomicie później wyuczonych. Dlatego językiem gockim zajmę się poprzez tylko dwa słowa, ale bezprzecznie podstawowe w każdym ludzkim języku. Prześledzę formy nazw – ojciec i chleb.
Otec, tata, pater, fader – atta
Atta to ojciec po gocku, ale także w hetyckim (czyli „naszym”, bo sami Hetyci mówili na siebie Nasi). Po staropolsku – otec lub tata. Formy otec do dziś używają Słowacy. Z kolei zapisana łacińskim alfabetem forma rosyjska to atiec. Natomiast szwedzka – far lub fader. Inaczej brzmi niemiecka – vater, czyli z łacińskiego pater. Z tego wniosek, że właściwa starogermańska forma to najprawdopodobniej far, a inne we współczesnych językach germańskich (np. angielskie father) pochodzą od łacińskiej pater. Jeśli założymy, że Goci pochodzili ze Szwecji (co dla mnie jest niezbyt udokumentowaną teorią), to znaczy, że farów czy faderów – ojców nie mieli. Dopiero przechodząc przez ziemie słowiańskie zostali spłodzeni przez swoich attów – atców, otców, tatów. Oczywisty absurd, nie tylko w kategoriach biologicznych.
Słowo mama i tata to pierwsze słowa wypowiadane przez ludzi i najdłużej zachowywane w niezmiennej postaci przez pokolenia narodów. Jedynym logicznym wytłumaczeniem jest, że ojców od początków swojego ludu nazywali podobnie jak Hetyci i Słowianie, a nie Germanie i Romanie. Do tego forma gocko-słowiańska jest pierwotną dla całej wspólnoty praindeuropejskiej. Atiec, atta, tata – a więc otec/ojciec i tata – to po: fryzyjsku taatje, walijsku tat, starobrytyjsku tatos, kornwalijsku tat, albańsku ate, a po baskijsku aita. Z tego wniosek, że Goci swoich rodzicieli nazywali mianem starszym niż jakiekolwiek przypisywane językom germańskim i romańskim. Wywodzili się więc ze znacznie starszego ludu, którego niewątpliwie bezpośrednimi potomkami są Słowianie.
Hlejf – chlieb i chleb, a bröd z milukiem – mlekiem i milkiem
Kiedy już człowiek narodzi się, to musi coś jeść, aby żyć. Najpierw jest mleko matki – po gocku miluk. Tu najbardziej podobne jest angielskie milk. Podobnie brzmi polskie mleko. Po szwedzku będzie mjölk. W starocerkiewnosłowiańskim mlieko. Jednak prawdopodobnie – moim zdaniem – wszystkie te nazwy mogą pochodzić od prasłowiańskich. Choćby dlatego, że to na Kujawach odkryto pierwsze ślady przetwórstwa mleka, a więc tradycja spożywania go u nas prawdopodobnie była najstarsza. Niemniej brak tu podstaw do jednoznacznego określenia skąd w gockim wzięła się forma miluk. Być może to tak stara nazwa jak mama, bo określa pierwszy pokarm w życiu człowieka. Ocenianie jej pragermańskości czy prasłowiańskości byłoby więc jałowe.
Za to inny pokarm jest ciekawszy Jeszcze zanim człowiek uzyska pierwszy garnitur zębów może zacząć odżywiać się chlebem. Jak owi goccy Pragermanie nazywali chleb? Otóż hlajf lub hlejf. Z jaką współczesną nazwą ta forma jest najbardziej zbieżna? Wyliczmy – polskie chleb, bułgarskie chljab, macedońskie lieb i w końcu rosyjskie, białoruskie i serbskie chlieb. Zaś po łacinie pane lub panis. Dla porównania chleb w językach germańskich – szwedzki bröd, angielski bread i niemiecki brot. Jeśli tu ktoś widzi dowód na pragermańskość Gotów, to moja fantazja za takim ciągiem luźnych skojarzeń nie nadąża i chyba nigdy nie nadąży, dopóki mam jeszcze resztki zdrowego rozsądku w swoim umyśle.
więcej:
czytaj też: