Przytaczam artykuł z RudaWeb tym razem w całości ponieważ, głupio byłoby w serii Wielcy Polacy umieszczać tylko wyrywek z tego pięknego tekstu. Mam nadzieję, że autorzy nie będą protestować. CB
Dobrzy ludzie często nie mają wątpliwości co do swoich przekonań. Jednak bywa, że ponad nich wyrastają dusze pełne wewnętrznych przeciwieństw. Wanda Dynowska, czyli Umadevi – świetlista dusza, bratnia gigantom XX wieku. Wierna własnym przekonaniom, których sensu nie przestawała jednak szukać nawet po ostatnim tchnieniu. Człowiek oddany innym niezależnie od ich rasy i wiary. Dobra istota uspokajająca świat, choć sama niejednoznaczna. Postać do przemyśleń dla pozbawionych wątpliwości.
źródło: https://rudaweb.pl/index.php/2017/05/19/umadevi-ludzie-ponad/
Wanda Dynowska znała osobiście największych politycznych i duchowych liderów XX wieku – Józefa Piłsudskiego, Mahatmę Gandhiego, Karola Wojtyłę i Dalajlamę. Urodziła się 30 czerwca 1888 r. w Petersburgu. Była córką Eustachego i Heleny z Sokołowskich. Dzieciństwo i młodość spędziła w rodowym majątku pod Lucynem w Inflantach Polskich (dzisiejsza Łotwa). Otrzymała wszechstronne wykształcenie, opanowała biegle francuski, włoski, hiszpański, łotewski i rosyjski. Studiowała romanistykę na uniwersytetach w Krakowie i Lozannie.
Ufała Marszałkowi
W wolnej Polsce związała się z masonami i teozofami. Czynnie poparła Józefa Piłsudskiego. Założyła organizację Służebników Polskich – w czasie przewrotu majowego 1926 r. byli to najbardziej oddani kurierzy Piłsudskiego. Uważała go za wcielenie ducha narodu polskiego i była częstym gościem w Belwederze. Po śmierci Marszałka, jesienią 1935 r. wyjechała do Indii. W drodze ogarnęły ją złe przeczucia dotyczące Ojczyzny. Zastanawiała się: „Czy to Dusza Polski jest taka smutna? Czy też grozi Jej niebezpieczeństwo jakieś straszliwe? Czy to Komendanta odejście?”.
O wolności z Mahatmą
W Indiach poznała Mahatmę Gandhiego. Włączyła się w działalność na rzecz niepodległości tego kraju. Poznawała też miejscowe społeczeństwo, m.in. podróżując pociągami w najtańszej, trzeciej klasie. Brała udział w kolejnych antybrytyjskich protestach i głodówkach. Gandhi w swoich listach do Dynowskiej tytułował ją „Śri”, czyli świętą osobą. Dynowska odbyła z Mahatmą długą rozmowę, która według niej „stała się początkiem bardzo głębokiego przyjacielskiego stosunku”. Gandhi powiedział jej: „O, ty jesteś jedną z nas…”. Ona zaś pisała o nim: „Tajemnica jego potęgi, wielkości i wpływu jest również niezmiernie prosta, a nam Polakom powinna być specjalnie zrozumiała i bliska, jest to absolutna zgodność działań z wiarą, wewnętrznego życia z czynem widzialnym”. Kiedy opowiedziała Mahatmie o powstaniu warszawskim, ten przejęty napisał słowa „Wszystko dla wolności”.
Dla uchodźców z nieludzkiej ziemi
Podczas II wojny światowej zaopiekowała się Polakami, którzy z armią Andersa uciekli z zesłań i łagrów bolszewickiej Rosji. Z chwilą przyjazdu do Indii pięciu tysięcy zesłańców z Syberii i Kazachstanu zaczął się dla Dynowskiej kilkuletni okres pracy dla rodaków. Równocześnie chciała mieszkańcom Indii przybliżyć narodowego ducha Polaków. Uważała, że oba narody, pomimo odległości geograficznej, łączą podobieństwa. Na jej wykłady poświęcone temu zjawisku przychodziły tłumy. Zorganizowała też polski zespół pieśni i tańca.
Wychowawczyni Dalajlamy
W latach 60-tych minionego wieku Dynowska zaangażowała się w pomoc Tybetańczykom, uciekającym do Indii przed wojskami komunistycznych Chin. Miała przekonać indyjskiego premiera Nehru do przyjęcia uciekinierów. Pomagała organizować w Indiach tybetańskie szkoły, internaty i wioski dziecięce. Jej tybetańscy wychowankowie wspominają ją jako Babcię Moli lub „Amę” – Mamę. Ona była pod wrażeniem kultury Tybetańczyków – twierdziła, że nie wiedzą co to nienawiść, zemsta czy zła wola. Sama wpłynęła na osobowość ich przywódcy. Po latach Dalajlama przyznał: „Ta kobieta, Polka, była dla mnie jak przybrana matka, to dzięki niej zostałem wegetarianinem”.
Rozpoznała słowiańskiego papieża
W sierpniu 1960 r. przyjął Dynowską na audiencji w Krakowie biskup Karol Wojtyła, któremu ofiarowała wydane przez siebie tomy „Antologii Indyjskiej”. Podczas pobytu w Polsce była inwigilowana przez tajne służby PRL. Próbował ją rozpracować II Departament MSW. Ponowna audiencja u Wojtyły miała miejsce w listopadzie 1969 r., kiedy przedstawiła – już metropolicie krakowskiemu – tragedię Tybetańczyków. Kardynał odprawił mszę w intencji pomordowanych i żyjących. Miała wówczas oświadczyć: „Kardynał Wojtyła będzie pierwszym słowiańskim papieżem”. Było to niemal 9 lat przed wyborem Jana Pawła II.
Łączniczka kultur nawet po życiu
Według samej Dynowskiej, najważniejszym dziełem jej życia było utworzenie w 1944 r. serii wydawniczej „Biblioteka Polsko-Indyjska”. Najpierw za radą Ramany Maharshiego zabrała się do tłumaczenia Bhagawad Gity. Natomiast podczas trzech lat pracy dla konsulatu polskiego w Bombaju odkładała ¾ swoich zarobków i te oszczędności były kapitałem początkowym „Biblioteki Polsko-Indyjskiej”. Pierwszą samodzielną publikacją Biblioteki była książka P. Jordana „First to Flight”, w której zawarty był opis kampanii wrześniowej 1939 r. i charakterystyka narodu polskiego, który nie miał – powszechnych w okupowanej Europie – kolaboranckich rządów i wojsk. W sumie biblioteka wydała około 100 tłumaczeń. Były to przełożone na polski książki pisarzy i myślicieli indyjskich. Dla Hindusów przetłumaczyła Kochanowskiego, Mickiewicza, Konopnicką i Sienkiewicza. Wspominała: „Nieraz w przeciągu tych lat chciałam powrócić do Polski (…). Dziś wiem, dlaczego zostałam. Biblioteka Polsko-Indyjska musiała się urodzić”. W ramach zaślubin Polski z Indiami wlała do Morskiego Oka wodę z Gangesu oraz przekonała mędrców indyjskich do rozpoznania słynnego czakramu na Wawelu. Sama po wyjeździe z Polski, wielokrotnie wspominała głębokie medytacje w katedrze wawelskiej.
Wanda Dynowska przez całe życie poszukiwała swojej drogi do Boga. W 1970 r. przeniosła się do rzymsko-katolickiego klasztoru w Mysore. 20 marca 1971 r. wysłuchała katolickiego nabożeństwa i przyjęła komunię. Potem, ubrana w karminowe sari, przybrała hinduską pozycję medytacyjną i zapadła w trans. Zmarła przed północą tego samego dnia. Zgodnie z jej ostatnią wolą, Tybetańczycy zabrali zwłoki do Bylakuppe, gdzie zostały spalone. Obrzędów pogrzebowych dokonali lamowie przy współudziale miejscowej społeczności. Ku pamięci Wandy Dynowskiej zbudowano w pobliżu Bylakuppe poświęconą jej stupę Tenzin Chodon, bo takie imię tybetańskie przyjęła.
NA ZDJĘCIU: Umadevi, ŹRÓDŁO: pl.umadevinet.wikia.com