Niemieckie ludobójstwo inteligencji polskiej na Kaszubach: Piaśnica 12.1939 (14.000 rozstrzelanych)!

Piaśnica_executionZbrodnia w Piaśnicy – szereg zbiorowych egzekucji przeprowadzonych przez okupantów niemieckich w lasach piaśnickich w pobliżu Wejherowa.

Nareszcie wyczerpujący, doskonale opracowany artykuł w Polskiej Wikipedii – zatem nic dodać nic ująć. CB

Wikipedia Polska: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Pia%C5%9Bnicy

Masowe egzekucje w Piaśnicy rozpoczęły się pod koniec października 1939 i były kontynuowane do początków kwietnia 1940. Stanowiły element tzw. akcji „Inteligencja”, a ich wykonawcami byli funkcjonariusze SS oraz członkowie paramilitarnego Selbstschutzu. Historycy oceniają, że ofiarą ludobójstwa dokonanego w lasach piaśnickich padło od 12 tys. do 14 tys. ludzi. W gronie ofiar znaleźli się liczni przedstawiciele polskiej inteligencji z Pomorza Gdańskiego, a także osoby narodowości polskiej, czeskiej i niemieckiej przywiezione z głębi Rzeszy. Piaśnica stanowi największe, po KL Stutthof, miejsce kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowej. Nazywana jest czasem „pomorskim Katyniem” lub „Kaszubską Golgotą”.

Poles_arrested_in_Gdynia_September_1939Polacy – inteligencja z Gdyni aresztowani na początku wojny a potem zabici przez Niemców

Na zachód od szosy wiodącej z Wejherowa do Krokowej rozciąga się zachodnia część Puszczy Darzlubskiej. Od położonych w pobliżu kaszubskich wsi Wielka Piaśnica i Mała Piaśnica obszar ten zyskał nazwę lasów piaśnickich. Ich granice wyznaczają: wspomniana szosa od wschodu, rzeka Piaśnica od zachodu. Prawdopodobnie pod koniec września 1939 okupanci niemieccy podjęli decyzję, aby leśny obszar o powierzchni ok. 250 ha, położony w odległości ok. 10 kilometrów od Wejherowa, wykorzystać jako miejsce masowych egzekucji. Mieszkańcy okolicznych wsi twierdzili, że w tym okresie lasy były lustrowane przez umundurowanych Niemców[36][37]. Prawdopodobnie miejsce to zostało wybrane ze względu na dogodny dojazd autobusami i linią kolejową oraz odludne położenie.

Najprawdopodobniej akcję ludobójstwa w lasach piaśnickich rozpoczęto pod koniec października 1939 roku. Wśród historyków nie ma jednak zgodności co do daty pierwszej egzekucji. Zygmunt Milczewski wskazywał w tym kontekście na 21 października[38]. Profesor Andrzej Gąsiorowski przypuszczał, iż akcja eksterminacyjna rozpoczęła się w dniu 24 października (tego dnia rozstrzelano tam jego zdaniem ks. Ignacego Błażejewskiego SDB). Z kolei dr Barbara Bojarska sądziła, że pierwsza egzekucja w Piaśnicy odbyła się 29 października. Różne daty podawali także świadkowie zbrodni, niekiedy wskazując nawet na pierwsze dni listopada[39]. Niemniej rozpoczęcie akcji eksterminacyjnej w lasach piaśnickich zbiegło się z momentem likwidacji administracji wojskowej na okupowanych obszarach Pomorza i utworzeniem Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie. Masowe egzekucje poprzedziła narada oficerów SD i Sipo w pierwszych dniach października 1939, podczas której SS-Obersturmbannführer dr Rudolf Tröger (dowódca tzw. Einsatzkommando 16, a zarazem szef Gestapo w Gdańsku) przekazał zgromadzonym polecenie Reichsführera-SS Himmlera, aby „sprzątnąć polską inteligencję”[40].

Dla więźniów politycznych z Pomorza Gdańskiego i Kaszub ostatnim etapem przed rozstrzelaniem w Piaśnicy było zazwyczaj więzienie w Wejherowie, do którego dowożono ich z lokalnych więzień i obozów, a następnie przetrzymywano na krótki czas przed egzekucją[41][42]. Nieco rzadziej zdarzały się wypadki, gdy skazańców przywożono na miejsce kaźni wprost z więzienia w Pucku lub z obozów dla internowanych w Gdyni i Gdańsku[43]. Z kolei transporty z Rzeszy docierały do Wejherowa koleją. Zazwyczaj wykorzystywano w tym celu pociąg nr 591 relacji Lębork-Gdańsk, do którego przyczepiano na końcu 2-3 „wagony specjalne”, pełne mężczyzn, kobiet i dzieci przeznaczonych na stracenie w Piaśnicy[44]. Feliks Kreft – telegrafista na stacji kolejowej w Wejherowie – zeznał po wojnie, że między końcem października 1939 a kwietniem 1940 do Wejherowa przybywało tygodniowo osiem takich wagonów[45]. Na stacji w Wejherowie „wagony specjalne” były odczepiane, a następnie przetaczane na bocznicę tzw. ładowni towarowej, mieszczącą się obok przejazdu kolejowego przecinającego szosę Wejherowo-Krokowa. Tam ładowano ofiary do autobusów i samochodów ciężarowych, dokonując przy tym brutalnej selekcji, podczas której rozdzielano rodziny i odbierano dzieci matkom (mogły one zatrzymać tylko niemowlęta)[44][46].

Skazańców, nierzadko ze związanymi rękoma, dowożono do lasu autobusami lub krytymi samochodami ciężarowymi, którym towarzyszyły motocykle i samochody osobowe przewożące eskortę oraz członków plutonu egzekucyjnego[47]. Teofil Mudlaff, dróżnik szosy Wejherowo-Krokowa, twierdził, że jesienią 1939 roku każdego dnia obserwował konwoje wjeżdżające do lasu od strony Wejherowa lub od strony Pucka (liczące nawet do 12 samochodów)[42]. Zazwyczaj masowe mogiły przygotowywano w lesie jeszcze przed egzekucją. Początkowo pracę tę wykonywali specjalnie zatrudnieni w tym celu niemieccy rolnicy z pobliskich wsi[48]. Z kolei w okresie od 1 do 13 listopada 1939 przy kopaniu grobów codziennie pracowała 40-osobowa grupa Polaków – więźniów obozu dla internowanych w gdańskim Nowym Porcie. Grupę tę ochrzczono w obozie mianem „Komanda Wniebowstąpienia” (niem. Himmelfahrtskommando) i całkowicie odizolowano od pozostałych więźniów. 14 listopada 1939 komando nie powróciło do obozu, a samochód ciężarowy, który zwykle odwoził jego członków do pracy, przywiózł jedynie ich ubrania. Najprawdopodobniej członków „Komanda Wniebowstąpienia” rozstrzelano tego dnia w Piaśnicy[49][50].

Piaśnica_digging_of_the_gravesKopanie dołów przez Komando Wniebowstąpienia

Zazwyczaj na miejscu egzekucji skazańców zmuszano, aby rozebrali się do bielizny. Stojące lub klęczące na skraju dołów ofiary rozstrzeliwano następnie ogniem broni maszynowej bądź zabijano strzałem w tył głowy – tak aby ciała spadały twarzą do grobu[51][52][53]. Miały także miejsce wypadki, gdy prowadzonych przez las skazańców rozstrzeliwano ogniem ukrytych w krzakach karabinów maszynowych[54]. Egzekucje odbywały się zarówno w dzień, jak i w nocy (w świetle reflektorów samochodowych)[55]. Elżbieta Grot oceniała, że w ciągu jednego tylko dnia esesmani z oddziału Wachsturmbann „Eimann” byli w stanie rozstrzelać ok. 150 ludzi[55]. Owe wyliczenia potwierdzają zeznania Josefa Lemke, Niemca z Wejherowa, który zaobserwował, iż transporty do Piaśnicy składały się zwykle z ok. pięciu samochodów ciężarowych, z których każdy przewoził ok. 30 skazańców[56]. Członkowie plutonów egzekucyjnych znajdowali się zazwyczaj pod wpływem alkoholu (w masowych grobach znajdowano później butelki po wódce)[49][57]. Niektórych rannych dobijano ciosami kolb karabinowych, o czym mogą świadczyć roztrzaskane czaszki odnalezione w mogiłach[58]. Prawdopodobnie zdarzały się także przypadki grzebania rannych żywcem[59]. Przed egzekucjami – co potwierdzają zeznania świadków oraz wyniki oględzin odnalezionych zwłok – Niemcy torturowali skazańców[b]. Niektóre relacje mówią o bestialskim zabijaniu małych dzieci poprzez rozbijanie ich główek o pnie drzew[60][61]. W pniach drzew rosnących w pobliżu masowych grobów miano odnajdywać później dziecięce zęby i włosy[58]. Po zakończeniu egzekucji opróżnione samochody odwoziły do Wejherowa ubrania zamordowanych. Były one następnie przekazywane nazistowskiej opiece społecznej (Nationalsozialistische Volkswohlfahrt)[48]. Przebieg akcji eksterminacyjnej był dokumentowany przez Niemców za pomocą fotografii. Ich autorami byli zazwyczaj Georg i Waldemar Engler (ojciec i syn) – członkowie Selbstschutzu prowadzący zakład fotograficzny w Wejherowie[62].

Piaśnica_massacre_seizure_of_documentsPiaśnica – Odbieranie ofiarom dokumentów

W blisko 50 wypadkach udało się sprecyzować datę egzekucji (dzień lub miesiąc). Ustalono na przykład, iż 3 listopada 1939 rozstrzelano w Piaśnicy co najmniej 82 osoby. Zamordowano wówczas m.in. szesnastu pracowników sądu i magistratu w Gdyni (w tym czterech sędziów oraz dyrektora i pracowników Miejskich Zakładów Energetycznych), kierownika elektrowni z Helu, pilota portu Gdańsk-Gdynia, dyrektora oddziału Banku Polskiego w Gdyni oraz wielu jego podwładnych, księdza z Wejherowa, czterech nauczycieli, licznych kupców, a także wielu mieszkańców miejscowości powiatu morskiego[63]. W drugiej połowie listopada 1939 rozstrzelano w Piaśnicy grupę ok. 20 funkcjonariuszy Policji Państwowej z Gdyni – uczestników obrony Wybrzeża (nosili oni nadal niebieskie mundury stąd świadkowie uznali ich za marynarzy)[64]. W listopadzie lub na początku grudnia 1939 stracono grupę 20 członków Polskiego Związku Zachodniego oraz aresztowanych prewencyjnie notariuszy, adwokatów, oficerów rezerwy, lekarzy i inżynierów[65].

Piaśnica_before_executionPrzed egzekucją

Najwięcej informacji zachowało się jednak na temat mordu dokonanego 11 listopada 1939 – w dniu polskiego Święta Niepodległości. Strzałem w tył głowy zamordowano wówczas nad dołami Piaśnicy 314 osób. W gronie ofiar znalazło się m.in. 120 mieszkańców Gdyni (zatrzymanych we wrześniu 1939 w charakterze zakładników), 34 duchownych z terenów powiatu morskiego (w tym siostra Alicja Jadwiga Kotowska, przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie, oraz dziewięciu jezuitów z Gdyni[c]), grupa cywilnych obrońców Gdyni, a także grupka dzieci żydowskich. Ponadto rozstrzelano tego dnia licznych kupców, rzemieślników, nauczycieli, lekarzy, sędziów i urzędników z terenów powiatu morskiego[24][65].

Execution_in_Piaśnica_forestPiaśnica – Egzekucja

Na miejscu straceń obecny był wówczas Jan Kaszubowski (vel Hans Kassner) – szofer pracujący dla niemieckiego prezydium policji w Gdyni, po wojnie agent Smiersz. Zeznał on podczas powojennego procesu Forstera, że egzekucja trwała od wczesnych godzin porannych do godziny 11:00. Piątkami prowadzono mężczyzn i kobiety nad doły śmierci[55]. Niektórzy z grzebanych w rowach jeszcze żyli.

Quote-alpha.png

„Kiedyś, kiedy byłem akurat w Danziger Hof w Wejherowie, przybyło komando tych SS-owców, widocznie po egzekucji, i popijali w tym lokalu. Słyszałem, jak kilku członków komanda chwaliło się, […] że rozstrzelali znowu 100 albo i więcej Polaków. »Ten cholerny mózg tylko pryskał dokoła«” – zeznanie Josefa Lemke, mieszkańca Wejherowa[66].

Niemcy dokładali wysiłków, aby zachować w tajemnicy dokonywane w Piaśnicy zbrodnie. Rodziny zamordowanych informowano fałszywie, że ich bliscy wyjechali do Generalnego Gubernatorstwa bądź ich los nie jest znany władzom niemieckim[55]. Teren lasów wokół Piaśnicy otoczony był zawsze licznymi posterunkami policji, które miały za zadanie zapobiec ewentualnym ucieczkom skazańców i strzec miejsca zbrodni przed niepowołanymi świadkami. Przy wejściach do lasu ustawiono tablice z ostrzeżeniem: „kto pójdzie dalej zostanie bez ostrzeżenia rozstrzelany”[49]. Na czas egzekucji leśniczy Stöckel zwalniał do domów wszystkich polskich robotników leśnych[52]. Mimo to ludność polska, która obserwowała liczne transporty więźniów i słyszała dochodzące z lasu odgłosy strzałów, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co dzieje się w Piaśnicy. Polscy robotnicy leśni znajdowali w lesie ślady grobów i przedmioty należące do ofiar[67]. Kilku Polakom szczegóły mordu opisali sami oprawcy[68]. Mimo grożącego niebezpieczeństwa kilka osób zdołało także przyjrzeć się egzekucjom przeprowadzanym lesie. Jedynym naocznym świadkiem narodowości polskiej, któremu udało się po wojnie złożyć zeznanie nt. ludobójstwa w Piaśnicy, była Elżbieta Ellwart. Jesienią 1939 trafiła ona przypadkiem na miejsce kaźni, gdzie była świadkiem bestialskiego mordowania dzieci przez esesmanów oraz widziała zwłoki ks. Bolesława Witkowskiego (proboszcza parafii w Mechowie, dziekana dekanatu puckiego), ubrane w szaty liturgiczne i powieszone na jednym z drzew[69]. Ponadto polscy pracownicy zakładu Englerów zdołali wykraść kilka odbitek zdjęć wykonanych w Piaśnicy[70].

Piaśnica_bodies_of_victimsPiaśnica – zabici

Prawdopodobnie egzekucje polskich więźniów politycznych zakończyły się w pierwszej dekadzie grudnia 1939[67][71]. Akcja eksterminacyjna prowadzona była jednak w lasach piaśnickich aż do wiosny 1940 roku. W tym okresie mordowano tam osoby przywiezione z terenów III Rzeszy[72]. Łącznie w lasach piaśnickich Niemcy wymordowali w przeciągu kilku miesięcy od 12 000[73] do 14 000[74] ludzi: mężczyzn, kobiet i dzieci. Piaśnica była największym – po obozie koncentracyjnym Stutthof – miejscem kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowej[55]. Miejsce to nazwane jest niekiedy „pomorskim Katyniem”[75] lub „Kaszubską Golgotą”. Dla niemieckich nazistów Piaśnica była jednym z największych poligonów doświadczalnych w przeprowadzaniu masowych zbrodni[37].

Ofiary

1280px-Piaśnica_Forest_-_Mass_grave_02Jeden z masowych grobów w Piaśnicy

Ze względu na akcję zacierania śladów zbrodni przeprowadzoną przez Niemców w 1944 roku, jak również z powodu zniszczenia lub wywiezienia dokumentacji zbrodni piaśnickiej, wciąż nieznana pozostaje dokładna liczba pomordowanych, ich dane osobowe, a także liczba zbiorowych mogił[76]. W trakcie śledztw prowadzonych po zakończeniu wojny udało się natomiast ustalić, że ofiary zbrodni w Piaśnicy można zasadniczo podzielić na trzy grupy:

  • Pierwszą stanowili przedstawiciele polskiej elity politycznej i intelektualnej – zatrzymani przez Niemców jesienią 1939 roku, a następnie przetrzymywani w więzieniach w Wejherowie, Pucku, Gdańsku, Kartuzach i Kościerzynie oraz w obozach internowania osób cywilnych w Gdańsku-Nowym Porcie i Gdyni-Grabówku[77]. Z tego grona wywodziło się prawdopodobnie ok. 2 tys. ofiar Piaśnicy.
  • Drugą, a zarazem największą grupę ofiar stanowiły rodziny polskie, czeskie i niemieckie przywiezione z głębi III Rzeszy. W lasach piaśnickich zamordowano prawdopodobnie do 10 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci zaliczających się do tej kategorii ofiar.
  • Ostatnią grupę ofiar Piaśnicy stanowili pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych, których mordowano w ramach akcji eutanazji – rozpoczętej w 1939 roku zarówno na terenie III Rzeszy, jak i na okupowanych ziemiach polskich. W lasach piaśnickich zginęło prawdopodobnie ok. 2 tys. chorych z zachodniopomorskich zakładów w Lęborku, Stralsundzie i Ueckermünde oraz z berlińskiego Treptow[78].

Śledztwa oraz badania naukowe prowadzone w Polsce po zakończeniu wojny pozwoliły zidentyfikować jedynie kilkaset ofiar Piaśnicy. Stosunkowo najwięcej informacji udało się uzyskać na temat zamordowanych tam polskich więźniów politycznych. Do 2009 roku ustalono nazwiska 852 ofiar; pochodzących z Gdyni, Wolnego Miasta Gdańska oraz z miejscowości leżących w granicach ówczesnych powiatów: morskiego, kartuskiego i kościerskiego[d][79]. Polscy historycy przyjmują zazwyczaj, że w lasach piaśnickich zamordowano ok. 2000 mieszkańców Wybrzeża. Pewne światło na kwestię liczby ofiar rzucają zachowane raporty okupacyjnego starosty wejherowskiego, Heinza Lorenza. W styczniu 1940 poinformował on gauleitera Forstera, że „z powiatu zlikwidowano 634 osoby”. Owa liczba obejmuje jednak wyłącznie osoby zamieszkujące tereny obecnych powiatów puckiego i wejherowskiego. Mogłoby to oznaczać, że pozostałe ok. 1400 ofiar pochodziło z Gdyni, Gdańska oraz z miejscowości powiatów kartuskiego i kościerskiego[79].

W gronie zamordowanych mieszkańców Wybrzeża znaleźli się przedstawiciele wszystkich warstw polskiego społeczeństwa, zaangażowani w latach międzywojennych w działalność polityczną, społeczną, oświatową, kulturalną, religijną oraz sportową. Szczególnie ciężkie straty poniosło zwłaszcza duchowieństwo katolickie, nauczycielstwo oraz członkowie administracji państwowej i samorządowej[80]. W Piaśnicy ginęli również działacze polonijni[81] oraz pracownicy PKP[82] z Wolnego Miasta Gdańska. Miały także miejsce przypadki mordowania polskich jeńców wojennych (celem zachowania pozorów przestrzegania Konwencji Genewskiej zwalniano ich z niewoli, a następnie już jako „cywilów” zatrzymywano i likwidowano). Znane jest nazwisko jednej z takich ofiar – podoficera Pawlaczyka (obrońcy Helu)[5][83]. Ponadto w gronie ofiar Piaśnicy znalazła się niewielka grupa dorosłych i dzieci narodowości żydowskiej[e]. Represje dotknęły nawet miejscowych Niemców. W Piaśnicy został zamordowany Franz Lidzbarski, bogaty niemiecki przedsiębiorca budowlany z Wejherowa, który był aktywnym działaczem mniejszości niemieckiej w Polsce, lecz dał się poznać jako przeciwnik nazizmu[56]. Zginął tam także Arthur Knack, rolnik narodowości niemieckiej zamieszkały w Połczynie, zadenuncjowany przez miejscowych volksdeutschów[84].

O wiele więcej trudności nastręcza historykom identyfikacja ofiar przywiezionych z głębi Rzeszy. Do dziś nie udało się odszukać w archiwach niemieckich imiennych list zamordowanych. O skali akcji eksterminacyjnej świadczy jedynie liczba i wielkość odkrytych w Piaśnicy mogił. Z kolei pochodzenie ofiar udało się naświetlić dzięki zeznaniom polskich kolejarzy obsługujących w latach 1939-1940 stację kolejową w Wejherowie. Mimo surowych zakazów władz niemieckich zdołali oni nawiązać kontakt z pasażerami „wagonów specjalnych” i ustalić, że wśród ofiar przywożonych z głębi Rzeszy przeważały polskie rodziny robotnicze, które w latach międzywojennych wyjechały z Polski do Niemiec w celach zarobkowych. Po wojnie odkryto, że we wrześniu i październiku 1939 niemieckie władze policyjne przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę akcję internowania przebywających na terenie Rzeszy obywateli polskich, jak również obywateli niemieckich narodowości polskiej (uznanych za niebezpiecznych dla państwa). Placówki Gestapo otrzymały następnie polecenie usunięcia tych ludzi z terytorium Rzeszy w terminie do końca marca 1940 roku. Jeden z obozów dla „wrogich cudzoziemców”, znajdujący się w Norymberdze, został rozwiązany w dniu 31 października 1939, czyli w momencie, gdy do Piaśnicy zaczęły nadchodzić pierwsze transporty z głębi Rzeszy[85]. Pociągi z internowanymi polskimi migrantami przyjeżdżały do Wejherowa z Saksonii, Westfalii, Meklemburgii, Rostocku i innych regionów Niemiec[86]. Ludzie ci byli przywożeni na miejsce straceń pod pozorem zakwaterowania w „domu wypoczynkowym w Piaśnicy” (niem. Erholungsheim Piasnitz) lub w obozie przesiedleńczym w Krokowej[45]. W celu zatuszowania zbrodni mordowano całe rodziny. Ofiary pochodzenia niemieckiego były natomiast związane z opozycją antyhitlerowską (np. komuniści, socjaldemokraci). Niektórzy z zamordowanych Niemców zostali uprzednio zwolnieni z obozów koncentracyjnych. Informacja o tym, że ludzie ci byli mordowani w Piaśnicy pojawiła się podczas procesu Kurta Eimanna (Hanower, rok 1968). Niemieccy sędziowie nie rozwinęli jednak wówczas tego wątku[87]. Nieznane są motywy kierowania do Piaśnicy rodzin czeskich.

Niewiele informacji udało się także uzyskać na temat zamordowanych pacjentów niemieckich zakładów psychiatrycznych. Podczas procesu Kurta Eimanna została przedstawiona lista zawierająca 900 nazwisk osób psychicznie chorych, które przywieziono na stracenie do Piaśnicy. Eimann przyznał się wówczas do zamordowania w Piaśnicy około 1200 chorych[55]. Informacja o zamordowaniu 1220 „umysłowo chorych z Rzeszy” znalazła się także w raporcie starosty Lorenza ze stycznia 1940[88]. Prawdopodobnie owa liczba była jednak zaniżona. W sporządzonym w grudniu 1939 roku raporcie nt. „dokonań” jednostki Eimanna mowa była bowiem o 1400 zamordowanych[89]. Ponadto w czterech szpitalach psychiatrycznych, z których przywożono ofiary na stracenie do lasów piaśnickich, znajdowała się w tym czasie większa liczba pensjonariuszy. Z tego powodu Elżbieta Grot i Barbara Bojarska szacowały liczbę zamordowanych pacjentów na ok. 2000[78][90]. Nazwiska tych ofiar są nadal nieznane historykom i opinii publicznej.

Niektóre spośród zidentyfikowanych ofiar Piaśnicy

Sonderfahndungsbuch_Polen

Sonderfahndungsbuch Polen – przygotowana przez SS lista nazwisk Polaków przeznaczonych do likwidacji
Plaque_commemorate_Piaśnica

Gdynia. Tablica upamiętniająca ofiary Piaśnicy

W Piaśnicy zostało zamordowanych wielu przedstawicieli polskiej elity politycznej, społecznej, intelektualnej i kulturalnej z terenów Kaszub i Pomorza. Wśród ofiar znaleźli się m.in. liczni:

  • Działacze polityczni i społeczni – Franciszek Balk (stolarz, przewodniczący „Strzelca” oraz Związku Rezerwistów w Gościcinie); Bolesław Blaszke (organista, sołtys wsi Tyłowo); Władysław Cieślicki (urzędnik pocztowy w Wejherowie, wiceprezes oddziału powiatowego PZZ); Paweł Dzigiewicz (prezes Spółdzielni Towarzystwa Robotników Katolickich w Gdyni); Wacław Gierdziejewski (inżynier mechanik, prezes Ligi Morskiej i Kolonialnej w Gdyni); Bronisław Guziński (członek rady miejskiej Wejherowa, księgowy); Juliusz Hundsdorff (kupiec, radny miasta Gdyni); Józef Józefowicz (żeglarz, członek Yacht Klubu w Gdyni); Zdzisław Józewicz (adwokat, prezes gdyńskiego oddziału PZZ); Alojzy Kamiński (starszy cechu fryzjerskiego w Gdyni); Józef Kitowski (król Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Gdyni); Władysław Klebba (sołtys Rekowa); Roman Kuniewski (nadleśniczy, radny miasta Wejherowa, wiceprezes BBWR w powiecie morskim i prezes powiatowych struktur „Strzelca”); Franciszek Kurowski (ziemianin, działacz społeczno-polityczny); Wojciech Mikołajczyk (kupiec, radny miasta Gdyni, współzałożyciel Kurkowego Bractwa Strzeleckiego w Gdyni); Józef Rataj (urzędnik Miejskich Zakładów Komunikacyjnych, wieloletni radny miasta Gdyni); Leon Sicha (wójt Łebna, przewodniczący koła BBWR); Józef Skrzypiński (pracownik Warsztatów Portowych Marynarki Wojennej w Gdyni, radny miejski); Andrzej Stróżyński (sekretarz Związku Robotników Rolnych i Leśnych); Franciszek Talaśka (drogomistrz, przewodniczący koła PZZ w Redzie); Józef Trybull (urzędnik ZUS, radny miasta Pucka); Kazimierz Turzyński (członek zarządu Korporacji Kupieckiej, radny miasta Gdyni); Władysław Wolski (kupiec, działacz kaszubski, członek PPS i PZZ); Jan Wosik (przewodnik portowy, radny miasta Rumi); Leon Wzorek (strażnik latarni morskiej na Rozewiu, prezes oddziału PZZ w Łebczu).
  • Urzędnicy i pracownicy aparatu państwowego – Kazimierz Bieliński (dyrektor Miejskich Zakładów Elektrycznych w Gdyni); Andrzej Bieżuński (urzędnik Zarządu Miejskiego w Pucku); Alojzy Błaszkowski (kierownik agencji pocztowej w Szemudzie); Olgierd Bodowski (kierownik elektrowni na Helu); Stefan Borkowski (ekonomista, naczelnik wydziału handlowego Urzędu Morskiego w Gdyni, radny miasta Gdyni); Witold Brzeziński (referent oddziału prawnego Urzędu Morskiego w Gdyni); Ludwik Budka (kierownik oddziału urządzeń przeładunkowych w Urzędzie Morskim w Gdyni); Marian Bukowski (inżynier, naczelnik wydziału techniczno-budowlanego w Urzędzie Morskim w Gdyni); Konrad Burandt (urzędnik z Wejherowa); Stanisław Danielewicz (naczelnik stacji PKP w Wielkim Kacku); Andrzej Dampc (wójt Chwaszczyna); Stanisław Dłuski (kapitan żeglugi wielkiej, kierownik oddziału Państwowego Instytutu Meteorologicznego oraz wykładowca Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni); Franciszek Donarski (sekretarz starostwa w Wejherowie); Kazimierz Downarowicz (zastępca naczelnika Urzędu Celnego w Gdyni); Wiktor Fałatowicz (naczelnik Urzędu Celnego w Gdyni); Alfons Glich (urzędnik Zarządu Miejskiego w Pucku); Edmund Henkel (urzędnik wydziału wojskowego Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku); Stanisław Jagodziński (ekonomista, z-ca naczelnika wydziału handlowego Urzędu Morskiego w Gdyni); Czesław Karwowski (kierownik oddziału bezpieczeństwa Komisariatu Rządu w Gdyni); Lucjan Kellas (naczelnik poczty w Redzie); Roman Klein (kierownik referatu wojskowego Urzędu Morskiego w Gdyni); Bolesław Kralewski (zastępca wójta gminy Wejherowo-Zamek); Aleksander Kropidłowski (sekretarz Zarządu Miejskiego w Pucku); Henryk Kurkiewicz (urzędnik z Pucka); Edward Łakomy (wójt gminy Wejherowo-Wieś, major WP w stanie spoczynku); Stanisław Walenty Łęgowski (dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni); Lucjan Michalski (kierownik oddziału finansowego Urzędu Morskiego w Gdyni); Antoni Milczewski (urzędnik Zarządu Miejskiego w Wejherowie, członek PZZ); Jan Murawski (inspektor rolny z Gdyni); Tomasz Nowak (wójt gminy Krokowa); Alojzy Parchem (urzędnik Zarządu Miejskiego w Wejherowie, działacz sportowy, członek PCK); Jan Pawlak (urzędnik Zarządu Miejskiego w Wejherowie, członek PZZ oraz Związku Powstańców i Wojaków); Antoni Potocki (starosta powiatu morskiego); Hipolit Roszczynialski (wójt gminy Rumia-Zagórze, rotmistrz rezerwy 18. pułku ułanów); Józef Schroeder (naczelnik urzędu pocztowego w Pucku); Lucjan Skupień (naczelnik wydziału I Komisariatu Rządu w Gdyni); Stefan Sobczak (urzędnik Zarządu Miejskiego w Wejherowie); Włodzimierz Szaniawski (Wicekomisarz Rządu w Gdyni); Franciszek Szulfer (naczelnik wydziału handlowo-taryfowego Biura Portowego PKP w Gdyni); Andrzej Wierzuński (urzędnik Zarządu Miejskiego w Pucku); Wacław Zygmanowski (kierownik urzędu celnego w Żarnowcu).
  • Działacze polonijni z Wolnego Miasta Gdańska – Jerzy Augustyński (urzędnik Polskiej Agencji Eksportu Drewna „Paged”, działacz Polonii gdańskiej); Władysław Cieszyński (redaktor „Gazety Gdańskiej” i współzałożyciel Towarzystwa Przyjaciół Nauki i Sztuki w Gdańsku); Kazimierz Dudziński (działacz polonijny z Sopotu); Jan Jagła (działacz polonijny z Sopotu); Feliks Kalewski (nauczyciel Szkoły Handlowej w Gdańsku); Paweł Kolka (drużynowy X Gdańskiej Drużyny Harcerskiej im. ks. Skorupki); Ignacy Kurzyński (działacz Polonii gdańskiej, członek rady miejskiej Gdańska w latach 1936-1939); Szczepan Pilecki (wicemarszałek Gminy Polskiej Związku Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku); Kazimierz Sołtysik (dyrektor Szkoły Średniej Macierzy Szkolnej w Gdańsku); Ferdynand Śliwa (nauczyciel fizyki w Gimnazjum Polskim Macierzy Szkolnej w Gdańsku); Henryk Świętochowski (harcerz z Sopotu, lekkoatleta); Henryk Thomas (naczelnik oddziału kontroli drogowej PKP w Gdańsku, działacz polonijny).
  • Nauczyciele – Alfred Babiński (nauczyciel Gimnazjum TSŚ nr 803 w Gdyni); Teodora Bach-Żelewska (nauczycielka z Pucka); Bolesław Bawłocki; Augustyn Bielawski (kierownik szkoły w Łętowie); Kazimierz Bielski (wykładowca Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni); Tadeusz Błaszczak vel Błaszczyk (kierownik szkoły w Kieleńskiej Hucie); Teofil Bochentyn (instruktor Przysposobienia Wojskowego w Wejherowie); Edmund Boneszkowski (kierownik szkoły powszechnej w Wielkim Kacku); Józef Brauer (nauczyciel szkoły powszechnej nr 4 w Gdyni); Wiktor Czapiewski (nauczyciel z Rekowa); Wiktoria Czerwionka (kierownik szkoły w Osowej); Jan Edmund Duszyński (kierownik szkoły powszechnej w Dębogórzu); Leon Effenberg (nauczyciel szkoły powszechnej nr 11 w Gdyni); Antoni Gelles (nauczyciel Liceum Pedagogicznego w Wejherowie); Franciszek Goździoł (nauczyciel z Osowej); Jan Grenda (nauczyciel szkoły powszechnej w Starzynie); Bernard Henning (nauczyciel z Kartuz); Jan Hinz (kierownik szkoły powszechnej w Piekle); Leon Bronisław Jackowski (kierownik Szkoły Wychowawczej Krajowych Zakładów Opieki Społecznej w Wejherowie); Franciszek Kaiser vel Kaizer (kierownik szkoły powszechnej w Lini); Alojzy Karwasz (kierownik szkoły powszechnej w Donimierzu); Wacław Kiedrowicz (kierownik szkoły powszechnej w Mostach); Paweł Kielas (kierownik szkoły powszechnej w Przetoczynie); Kazimierz Konopka (wychowawca w Państwowej Szkole Morskiej w Gdyni); Karol Kopeć (inspektor szkolny w Gdyni); Franciszek Kornowski (kierownik szkoły powszechnej w Gdyni-Chyloni); Henryk Kossakowski (wykładowca w Państwowej Szkole Morskiej w Gdyni, harcmistrz); Jan Koszałka (kierownik szkoły powszechnej w Pierwoszynie); Rudolf Kuchniewicz (nauczyciel z Celbowa); Leon Kupferschmidt (nauczyciel z Żelistrzewa); Emil Kwidziński (kierownik szkoły powszechnej w Szemudzie); Mieczysław Lorkowski (kierownik szkoły powszechnej w Mechowie); Jan Maciejewski (nauczyciel szkoły powszechnej w Wejherowie, członek PZZ); Bronisław Malinowski (nauczyciel z Gdyni); Franciszek Niklewicz (kierownik szkoły powszechnej nr 20 w Wielkim Kacku); Andrzej Nowak (nauczyciel Gimnazjum Męskiego w Wejherowie); Antoni Olszewski (nauczyciel z Gdańska); Kazimiera Ottowska (dyrektorka Gimnazjum Żeńskiego TSŚ w Gdyni); siostry Stanisława i Kazimiera Panek (nauczycielki Liceum Pedagogicznego w Wejherowie); Konstanty Parzych (nauczyciel Liceum Pedagogicznego w Wejherowie); Bolesław Pawłowski (kierownik szkoły powszechnej w Świecinie); Michał Raatz (nauczyciel szkoły powszechnej nr 5 w Gdyni); Stanisław Robaczyk (nauczyciel szkoły powszechnej w Pucku); Stefan Ruchniewicz (nauczyciel z Chwarzna); J. Ruszyński (nauczyciel Liceum Pedagogicznego w Wejherowie); Teodora Sławińska (nauczycielka szkoły powszechnej w Pucku); Paweł Słowik (kierownik szkoły powszechnej w Kosakowie); Jan Stark (nauczyciel szkoły powszechnej w Wielkim Kacku); Aleksander Szulc (dyrektor Liceum Szkoły Handlu Morskiego i Techniki Portowej w Gdyni); Stefan Tarnowski; Wilhelm Tyszkowski (nauczyciel Gimnazjum Męskiego w Wejherowie); Józef Ulemberg (nauczyciel z Wejherowa); Józef Urbański (nauczyciel Liceum Pedagogicznego w Wejherowie); Jan Wadowski (inspektor szkolny w Wejherowie); Wiktor Wandycz (podinspektor szkolny w Wejherowie); Władysław Wielewski (nauczyciel z Wejherowa); Augustyn Teodor Wiśniewski (kierownik szkoły powszechnej w Połczynie); Tadeusz Zaleski (dyrektor gimnazjum męskiego w Gdyni).
800px-Piaśnica_Forest_06

Głaz na terenie puszczy upamiętniający zamordowanych Jezuitów z Gdyni.
  • Duchowni katoliccy – ks. Ludwik Angryk (wikariusz z Hallerowa); ks. Jan Bieńkowski (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); o. Błażej Blajer (jezuita, profesor filologii klasycznej w gimnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Ignacy Błażejewski vel Błażewski (salezjanin z Rumi); Jan Borysiak (kleryk jezuicki, wychowawca w gimnazjum jezuitów w Gdyni); o. Jan Brodowski (jezuita z Gdyni); ks. Piotr Dunajski (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); ks. Anastazy Fierek (kuratus parafii pw. Przemienienia Pańskiego w Gdyni-Cisowej); ks. Edmund Fittkau (proboszcz w Pucku, dziekan); ks. Ludwik Gasiński (proboszcz parafii pw. NMP w Grudziądzu); ks. Jan Gliszczyński (ksiądz z Wejherowa, nauczyciel religii na Uniwersytecie Ludowym w Bolszewie); o. Czesław Głowa (jezuita, nauczyciel w gimnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Juliusz Heinig (wikariusz z Wejherowa); ks. Walter Hoeft (ksiądz z Gdańska); ks. Jan Jakubowski (kapelan Sióstr Miłosierdzia w Babich Dołach); o. Witold Jamróg (franciszkanin, dyrektor „Rycerza Niepokalanej” w Gdyni); s. Joanna Jóźwiak (siostra zakonna, pielęgniarka); ks. Kazimierz Kalisz (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); ks. Alojzy Kaszubowski (proboszcz parafii w Kosakowie); ks. Alojzy Knitter (wikariusz z Rumi-Zagórza); o. Józef Konewecki (jezuita, rektor Kolegium Księży Jezuitów w Gdyni, dyrektor gimnazjum jezuitów w Gdyni); s. Alicja Jadwiga Kotowska (przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie, dyrektorka tamtejszego gimnazjum i liceum żeńskiego); ks. Anastazy Kręcki (proboszcz w Strzelnie); ks. Józef Kupper (wikariusz z Chwaszczyna); ks. Bronisław Labuda (wikariusz z Pucka); ks. Józef Lehmann (kapelan więzienny z Wejherowa); ks. Paweł Małachowski (prefekt, Wejherowo); br. Julian Mojkowski (jezuita z Gdyni); ks. Józef Mówiński (kuratus parafii w Gdyni-Witominie, nauczyciel w szkole powszechnej nr 3 w Gdyni); ks. Feliks Niklewski (dyrektor Specjalnego Zakładu Wychowawczego w Wejherowie); ks. Brunon Olkiewicz (kuratus parafii w Gdyni-Obłużu); ks. Alojzy Piórkowski (kapelan MS Batory); ks. Wojciech Pronobis (proboszcz parafii w Swarzewie); ks. Franciszek Przybisz vel Przybysz (wikariusz z Wejherowa); ks. Czesław Racki (prefekt, Gdynia); ks. Leon Rompca (wikariusz z Gdyni); ks. Robert Sarnowski (proboszcz parafii w Chwaszczynie); o. Karol Sudy (jezuita, profesor religii i propedeutyki filozofii w gmnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Stanisław Szarafiński (proboszcz parafii w Strzepczu); ks. Ksawery Szynalewski (kuratus parafii w Kuźnicy); ks. Władysław Szypniewski (proboszcz parafii Kielno); ks. Bronisław Trzciński (wikariusz w Strzepczu); ks. Teodor Turzyński (proboszcz parafii pw. NMP w Gdyni, dziekan dekanatu gdyńskiego); ks. Franciszek Ugofowski (ksiądz z Gdyni); ks. Augustyn Warczak (wikariusz z Mechowej); br. Wojciech Wątróbski (jezuita z Gdyni); ks. Władysław Wielewski (kuratus parafii w Łebczu); ks. Czesław Wilemski (kuratus parafii w Tyłowie); ks. Paweł Wilemski (emeryt, Gdynia); ks. Bolesław Witkowski (proboszcz parafii w Mechowie, dziekan dekanatu puckiego, poseł na Sejm RP); ks. Edmund Wohlfeil (wikariusz z Rumi); ks. Jan Zakrzewski (wikariusz parafii pw. NMP w Gdyni); ks. Heliodor Zieliński (wikariusz z Żarnowca); o. Edmund Ząbek (jezuita, profesor przedmiotów przyrodniczych w gimnazjum jezuitów w Gdyni); ks. Mieczysław Żurek (dyrektor gdyńskiego Caritasu).
  • Ekonomiści i przedsiębiorcy – Lucjan Borysławski (dyrektor Banku Rolnego w Gdyni); Franciszek Derc (dyrektor PKO w Pucku); Alfred Dziedziul (inżynier, wiceprezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdyni); Jan Frąckowiak (kupiec drzewny z Gdyni); Franciszek Gałecki (właściciel cegielni z Osowej); Józef Konkol (przemysłowiec z Gdyni); Adam Korzeniowski (wiceprezes Związku Towarzystw Kupieckich w Gdyni); Witold Kukowski (dyrektor Banku Dyskontowego S.A. w Bydgoszczy, honorowy konsul Estonii w Wolnym Mieście Gdańsku); Franciszek Linke (założyciel i dyrektor zarządu Komunalnej Kasy Oszczędności w Gdyni); Czesław Nowacki (prezes Korporacji Kupieckiej w Gdyni, radny miasta Gdyni); Dawid Riese (właściciel kamienicy z Wejherowa); Władysław Smoleń (wiceprezes Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdyni, wiceprezes Związku Towarzystw Kupieckich na Pomorzu); Stanisław Woda (dyrektor Banku Polskiego w Gdyni).
  • Prawnicy – Teodor Bachmak (notariusz z Gdyni); Józef Belczewski (sekretarz sądu w Pucku); Karol Biliński (adwokat, były burmistrz Wejherowa); Jarosław Czarliński (prezes Sądu Okręgowego w Gdyni oraz prezes tamtejszego Towarzystwa Przyjaciół Nauk); Bronisław Felczykowski (urzędnik Sądu Okręgowego w Gdyni); Wiktor Kasprowicz (adwokat z Gdyni); Władysław Kiedrowski (sędzia z Gdyni, współzałożyciel Kaszubskiego Zrzeszenia Regionalnego „Stanica”); Edward Knapik (sędzia z Pucka); Jan Konwiński (naczelnik Sądu Grodzkiego w Gdyni); Adam Kozłowski (prokurator Sądu Okręgowego w Gdyni, członek PZZ); Leon Najman Mirza Kryczyński (wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdyni); Wilhelm Pawłowski (doktor prawa, radca Prokuratorii Delegatury KGRP w Gdańsku); Kazimierz Rąfowski (sekretarz sądu w Pucku); Brunon Reszka (sekretarz sądu w Pucku); Kazimierz Schwarz (sędzia z Gdyni); Antoni Sikora (sekretarz biura adwokackiego w Wejherowie); Jan Wunschlik/Wunschik (asesor sądu okręgowego w Gdyni).
  • Intelektualiści, dziennikarze i artyści – Stefan Bereza (pianista i kompozytor z Gdyni, z zawodu notariusz); Czesław Buksakowski (redaktor „Gazety Kaszubskiej”); Józef Witosławski (nauczyciel i publicysta z Kartuz).
  • Lekarze – Leon Kokoszyński (lekarz powiatowy z Wejherowa); Ignacy Kramarczyk (stomatolog z Pucka); Aleksander Małecki (stomatolog z Rumi-Zagórza).
  • Marynarze i żołnierze WP – Władysław Englert (porucznik WP); Witold Karpowicz (kapitan ż.w., pracownik Kapitanatu Portu Gdynia); Witold Nabrocki (komandor podporucznik Marynarki Wojennej, pilot portu w Gdyni); Józef Ostrowski (kapitan ż.w., inspektor Polskiej Marynarki Handlowej); Kazimierz Sobański (pracownik Kapitanatu Portu Gdynia, pilot portowy).

Sprawcy

Zbrodni w Piaśnicy dokonano zasadniczo rękami:

  • Funkcjonariuszy Einsatzkommando 16 (EK 16) – specjalnej grupy operacyjnej niemieckiej policji bezpieczeństwa i służby bezpieczeństwa (Einsatzgruppen), którą kierował szef gdańskiego Gestapo, SS-Obersturmbannführer dr Rudolf Tröger. Szczególną rolę w akcji eksterminacyjnej odgrywał zwłaszcza bliski współpracownik Trögera, SS-Hauptsturmführer Friedrich Class (szef ekspozytury EK 16 w Gdyni, a zarazem wieloletni pracownik gdańskiej policji kryminalnej). To on, przez postawienie parafki „CL+” przy nazwisku, zatwierdzał wyroki śmierci dla polskich więźniów politycznych[39]. Classowi formalnie podlegała placówka Gestapo w Wejherowie[41]. W akcji eksterminacyjnej brał również udział jego zastępca, SS-Hauptsturmführer Franz Köpke, który odpowiadał m.in. za transport skazańców do lasów piaśnickich[39]. Niżsi rangą funkcjonariusze EK 16 prowadzili połączone z torturami „selekcje” w wejherowskim więzieniu, a także – według relacji świadków – nadzorowali transporty ofiar przywożonych z Rzeszy[91].
  • Członków specjalnego oddziału SS Wachsturmbann „Eimann” (od nazwiska dowódcy, Kurta Eimanna), sformowanego na bazie gdańskiego SS-Standarte 36. W masowych mordach w Piaśnicy brały udział dwa z pięciu pododdziałów tej jednostki. Ich skład osobowy pozostaje nieznany[92].
  • Niemców z okolic Wejherowa – członków paramilitarnego Selbstschutzu, którego powiatowym dowódcą był Hans Söhn (kierował on jednocześnie miejscową placówką Gestapo)[93]. Bojówki z terenów powiatu morskiego podlegały organizacyjnie V inspektoratowi Selbstschutzu z siedzibą w Starogardzie Gdańskim. Pod koniec swojego istnienia wejherowski Selbstschutz liczył ok. 90 członków. Niektórzy z nich przeszli przed wojną przeszkolenie w Wolnym Mieście Gdańsku[94][95]. Oddziały Selbstschutzu uczestniczyły w ludobójstwie w Piaśnicy od końca października do końca listopada 1939 – tj. do momentu oficjalnego rozwiązania tej formacji[96].

Aktywny udział w akcji eksterminacyjnej, w charakterze tzw. doradców politycznych, brali również: Heinz Lorentz – okupacyjny starosta powiatu morskiego (landrat), a zarazem kierownik powiatowych struktur NSDAP (kreisleiter); Gustaw Bamberger – okupacyjny wiceburmistrz Wejherowa, sekretarz miejscowego Landbundu; Friedrich Freimann – okupacyjny burmistrz Pucka[97].

Sztab kierujący akcją ludobójstwa działał w zarekwirowanej wilii dr Franciszka Panka przy ul. Krokowskiej 6 w Wejherowie (obecnie ul. Ofiar Piaśnicy), gdzie miały swoją siedzibę lokalna placówka Gestapo oraz sztab powiatowego Selbstchutzu[93]. Gromadzono tam także ubrania i bagaże należące do zamordowanych[98].

Próby zatarcia śladów zbrodni

Wiosną 1940 roku – wkrótce po zakończeniu akcji eksterminacyjnej w Piaśnicy – Niemcy przystąpili do maskowania miejsca zbrodni poprzez sadzenie krzewów i drzew na miejscu masowych grobów. Ponadto lasy piaśnickie poddawano w następnych latach szczególnej kontroli lokalnych organów władzy i policji[72]. Miejscowa ludność, która jesienią 1940 roku odzyskała prawo wstępu na teren lasu, znajdowała tam jednak szczątki ciał ludzkich – prawdopodobnie wyciągnięte z mogił przez lisy i wałęsające się psy. W efekcie Niemcy wystrzelali w okolicy wszystkie biegające swobodnie psy[67].

Mimo niemieckiego terroru mieszkańcy okolicznych wsi podejmowali próby uczczenia pamięci zamordowanych. Niemiecka policja donosiła, że w Boże Ciało lub Dzień Zaduszny 1941 roku nieznane osoby pozostawiły w lesie piaśnickim wieńce i palące się świece[55].

W drugiej połowie 1944 roku, w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, Niemcy podjęli próbę zniszczenia wszelkich śladów zbrodni w Piaśnicy. Do realizacji tego zadania wyznaczono grupę 36 więźniów KL Stutthof, których pod koniec sierpnia 1944 sprowadzono pod silną strażą do Piaśnicy[99]. Więźniowie przebywali początkowo we wsi Tyłowo, a później kwaterowali już stale w prowizorycznym leśnym legowisku. Celem zapobieżenia ewentualnym ucieczkom strażnicy zakuli więźniów w kajdany. Członkowie komanda byli zmuszani do rozkopywania grobów oraz wydobywania ciał ofiar, które następnie palono na leśnych paleniskach. Przez kilka tygodni swąd palonych ciał stale dochodził do pobliskich wsi. Niemcy ponownie zakazali wówczas okolicznej ludności wstępu do lasu. Pewien Polak z Tyłowa, który złamał ten zakaz został zastrzelony na miejscu[99].

Po siedmiu tygodniach, kiedy praca była już zakończona, esesmani zamordowali wszystkich członków komanda i spalili ich ciała[99]. Następnie oprawcy zatrudnili do pracy przy maskowaniu śladów po mogiłach niemieckich rolników z okolicznych wiosek[72].

Po wojnie

Pomnik_Piaśnicki_z_1955_-_fot._Marcin_Drewa_03

Pomnik Ofiar Piaśnicy

Wkrótce po zakończeniu działań wojennych z inicjatywy Polskiego Związku Zachodniego utworzono specjalną komisję ekshumacyjną, która razem z Okręgową Komisją Badania Zbrodni Niemieckich w Gdańsku przystąpiła do badania śladów zbrodni w lasach piaśnickich. Pracami kierował sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Gdańsku, Antoni Zachariasiewicz[100]. Na miejsce kaźni doprowadzono m.in. dwóch pozostałych jeszcze w Polsce rolników niemieckich, zatrudnionych jesienią 1939 roku przy wykopywaniu grobów i grzebaniu zwłok. Byli to Walter Mahlke z Leśniewa i Ferdynand Globke z Domatowa. Wskazali oni miejsca, gdzie znajdowały się masowe mogiły, a Mahlke złożył dodatkowo zeznanie nt. przebiegu egzekucji. Globke nazajutrz po doprowadzeniu do Piaśnicy popełnił samobójstwo przez powieszenie[101].

Prace ekshumacyjne w Piaśnicy były prowadzone w dniach 7-22 października 1946[100]. Udało się wówczas odnaleźć pozostałości 30 zbiorowych mogił, z których większość miała rozmiary od 5,4 do 12,8 metrów długości, od 3,5 do 4,5 metra szerokości i od 3 do 3,5 metra głębokości. Odnaleziono także ślady po dwóch paleniskach. Członkowie komisji ekshumacyjnej dokładnie przebadali 26 grobów[f]. Jedynie w dwóch mogiłach udało się jednak odnaleźć zachowane w całości zwłoki 305 ofiar (w tym pięciu kobiet). W pozostałych grobach odnaleziono wyłącznie szczątki ludzkie oraz różne drobne przedmioty[101][102]. W trakcie ekshumacji rodziny rozpoznały 55 zamordowanych, w tym trzydziestu trzech gdynian oraz dziesięciu mieszkańców Wejherowa (m.in. Karola Bilińskiego i Edwarda Łakomego). Niektóre zidentyfikowane zwłoki zostały zabrane przez rodziny i pochowane na parafialnych cmentarzach[101]. Między innymi 26 października 1946 roku na cmentarzu wojskowym w Gdyni-Redłowie pochowano szczątki trzydziestu ofiar pochodzących z Gdyni (w tym jednej osoby nierozpoznanej)[55]. Pozostałe ofiary uroczyście pochowano w tych samych dwóch zbiorowych grobach w Piaśnicy, gdzie zostały odnalezione (groby nr 1 i 2)[101].

W listopadzie 1962 roku dzięki badaniom prowadzonym przez dr Barbarę Bojarską, pracownika Instytutu Zachodniego w Poznaniu, udało się odnaleźć w Piaśnicy ślady kolejnych dwóch palenisk oraz mogiłę więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof[103]. Biorąc pod uwagę fakt, iż zeznania świadków wskazywały na istnienie co najmniej 35 zbiorowych grobów, jest możliwe, że w lasach piaśnickich wciąż znajdują się nieodkryte mogiły kryjące szczątki ofiar ludobójstwa[104].

W grudniu 2010 roku marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk zwrócił się do Instytutu Pamięci Narodowej z wnioskiem o wznowienie śledztwa w sprawie zbrodni w lasach piaśnickich, zawieszonego przez władze PRL w 1975 roku. We wrześniu 2011 roku Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku podjęła decyzję o wznowieniu postępowania w tej sprawie. Jego celem będzie w pierwszym rzędzie identyfikacja nazwisk jak największej liczby nierozpoznanych jeszcze ofiar Piaśnicy, a także ustalenie personaliów sprawców zbrodni[105][106].

Kaplica_w_Lesie_Piaśnickim_z_2010_-_fot._Marcin_Drewa_02Kaplica-mauzoleum w lesie piaśnickim

Pamięć

W okresie PRL prace badawcze oraz starania o upamiętnienie zbrodni w Piaśnicy napotykały na liczne przeszkody ze strony ówczesnych władz. Wynikało to przede wszystkim z faktu, iż ofiary Piaśnicy (inteligencja, duchowieństwo, pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych) nie mieściły się w oficjalnym kanonie peerelowskiej polityki historycznej, który głosił, iż główny ciężar represji oraz walki z okupantem ponosiła klasa robotnicza oraz środowiska lewicowe. To jeden z powodów, dla których Piaśnica oraz fakt dokonanej tam zbrodni nadal są mało znane ogółowi Polaków[55].

We wrześniu 1955 roku na miejscu zbrodni postawiono Pomnik Ofiar Piaśnicy[107]. W jego niszy wmurowano trzy urny, zawierające ziemię zebraną w byłym obozie koncentracyjnym Stutthof, na Westerplatte, a także na jednym z palenisk w Piaśnicy[108]. W pobliżu pomnika umieszczono tablice z dokładną lokalizacją 27 zbiorowych mogił, które oznaczono i objęto opieką. Miejscem pamięci opiekują się obecnie: Stowarzyszenie Rodzina Piaśnicka, Społeczny Komitet Opieki nad Mogiłami Piaśnicy, Urząd Gminy Wejherowo[109] oraz uczniowie Zespołu Szkół nr 3 w Wejherowie im. Martyrologii Piaśnicy.

Lasy piaśnickie stały się symbolem martyrologii mieszkańców Pomorza i Kaszub w czasie II wojny światowej[110]. Nazywane są „Kaszubską Golgotą” i stanowią sanktuarium narodowo-kościelne archidiecezji gdańskiej[111][112]. Corocznie w Piaśnicy odbywają się uroczystości upamiętniające ofiary ludobójstwa – w miesiącu pamięci narodowej (kwiecień) oraz w ostatnią niedzielę października, kiedy to odprawiane jest tam uroczyste nabożeństwo połączone z patriotyczną manifestacją[113]. 30 października 1994 roku bp. Zygmunt Pawłowicz poświęcił kaplicę boczną w kościele pw. Chrystusa Króla w Wejherowie. Nosi ona tytuł kaplicy pw. Królowej Męczenników i jest poświęcona ofiarom zbrodni w Piaśnicy. Na ścianach kaplicy znajdują się kamienne płytki z wyrytymi nazwiskami zamordowanych[114]. Rok później sanktuarium piaśnickie zostało wyłączone z parafii w Leśniewie i przekazane parafii pw. Chrystusa Króla w Wejherowie, która odpowiada odtąd za organizowanie corocznych uroczystości[115].

13 czerwca 1999 roku papież Jan Paweł II dokonał w Warszawie beatyfikacji 108 polskich męczenników – ofiar II wojny światowej. W gronie beatyfikowanych znalazła się zamordowana w Piaśnicy siostra Alicja Kotowska[116]. Z kolei 17 września 2003 roku biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga otworzył proces beatyfikacyjny kolejnych 122 polskich ofiar hitleryzmu, wśród których znalazł się jeden z duchownych zamordowanych w Piaśnicy – ksiądz Anastazy Kręcki.

24 października 2004 roku przy Pomniku Ofiar Piaśnicy odsłonięto dodatkowo tablicę pamiątkową, na której wyryto słowa: „Ta nekropolia kaszubska uświęcona krwią męczeńską 12.000 ofiar woła o pokój i pojednanie narodów. Chwałę zmartwychwstania upraszają i hołd wdzięczności składają wejherowianie. 2004 r. – w 65-lecie kaźni”[117]. Z kolei w 2010 roku w lasach piaśnickich została zbudowana nowa kaplica, pełniąca jednocześnie funkcję pomnika. Przypomina ona swoją formą stos całopalny. Z tyłu pomnika, na słupach podobnych do pni ułożonych w stos, zostały wytłoczone wszystkie poznane dotąd nazwiska 852 ofiar zbrodni. Umieszczono tam także sześć mosiężnych tablic z wyrytymi fragmentami książki autorstwa dr Barbary Bojarskiej, poświęconej zbrodni w Piaśnicy. W środku stosu została umieszczona grupa rzeźb, składająca się z dwunastu postaci symbolizujących ofiary Piaśnicy. Uroczyste odsłonięcie pomnika-mauzoleum nastąpiło w dniu 3 października 2010[118].

18 kwietnia 2012 roku na pl. Grunwaldzkim w Wejherowie odsłonięto pomnik ofiar wojen i totalitaryzmów „Ecce Patria”, zwany także „Bramą Piaśnicką”. Pomnik-mauzoleum ma w założeniu upamiętniać ofiary i bohaterów wszystkich wojen i totalitaryzmów XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem ofiar Piaśnicy. Wybudowano go przy trasie, którą Niemcy wywozili skazańców na stracenie do lasów piaśnickich[119].

7 listopada 2014 roku odsłonięto przed budynkiem Nadleśnictwa Wejherowo pomnik Romana Kuniewskiego – nadleśniczego, zamordowanego 11 listopada 1939 w Lesie Piaśnickim[120].

Piaśnica w kulturze

  • Zbrodni w Piaśnicy i jej ofiarom poświęcone zostały liczne utwory literackie (m.in. autorstwa Lecha Bądkowskiego, Augustyna Necla, Franciszka Fenikowskiego, Edmunda Puzdrowskiego, czy Jerzego Sampa)[121]. Zostały one zebrane w wydanej w 1971 roku antologii pt. Piaśnica. Poezja i fragmenty prozy (wybór i red. Wojciech Kiedrowski). Do zbrodni w lasach piaśnickich nawiązuje również wydana w 2014 roku powieść Eugenii Drawz pt. W cieniu Piaśnicy.
  • Ofiarom zbrodni w lasach piaśnickich poświęcony jest utwór rockowego zespołu Stone Creek, zatytułowany Piaśnica.
  • W 1990 powstał film dokumentalny Las Piaśnicki produkcji WFDiF (reż. Tadeusz Wudzki).
  • W 2008 powstał film dokumentalny W lasach Piaśnicy produkcji MK Production (reż. Lech A. Kujawski).
  • W 2011 powstał średniometrażowy film dokumentalny z fabularyzowanymi inscenizacjami historycznymi, zatytułowany Pamięć. Tajemnica lasów Piaśnicy (reż. Mirosław Krzyszkowski, Dariusz Walusiak). Dokument został zrealizowany przez Stowarzyszenie Auschwitz Memento z inicjatywy i dzięki dotacji celowej Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Odpowiedzialność sprawców

Niektórzy sprawcy zbrodni w Piaśnicy zginęli w trakcie wojny lub zmarli wkrótce po jej zakończeniu. SS-Obersturmbannführer dr Rudolf Tröger poległ w kampanii francuskiej w czerwcu 1940[122]. SS-Hauptsturmführer Friedrich Class zmarł śmiercią naturalną w grudniu 1945[123]. Leśniczy Stöckel z Warszkowa – członek Selbstschutzu, nadzorujący m.in. kopanie i maskowanie masowych grobów – został zastrzelony przez żołnierzy sowieckich w styczniu 1945[124].

Odpowiedzialność karną za zbrodnie popełnione m.in. w Piaśnicy poniósł Albert Forster, gauleiter NSDAP i namiestnik Rzeszy w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, którego Najwyższy Trybunał Narodowy skazał w 1948 roku na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 lutego 1952 w więzieniu mokotowskim w Warszawie. SS-Gruppenführer Richard Hildebrandt, w latach 1939-1943 Wyższy Dowódca SS i Policji w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, został przez sąd polski w Bydgoszczy skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 10 marca 1951[125]. Friedrich Freimann, okupacyjny burmistrz Pucka, został skazany przez Sąd Okręgowy w Gdyni na karę śmierci, przepadek mienia i pozbawienie obywatelskich praw honorowych na zawsze[76]. SS-Untersturmführer Herbert Teuffel – esesman z Gdańska, uczestnik brutalnych przesłuchań i „selekcji” na egzekucje do Piaśnicy, przeprowadzanych jesienią 1939 w wejherowskim więzieniu – został przez Sąd Okręgowy w Gdyni skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano (1948)[126]. Georg i Waldemar Engler zostali pozbawieni obywatelstwa polskiego i skazani na długoletnie więzienie[62] (Waldemar wyszedł na wolność w 1954, po czym wyemigrował do RFN)[70].

W 1968 roku toczył się w Hanowerze proces Kurta Eimanna (dowódcy Wachsturmbann „Eimann”), oskarżonego o udział w eksterminacji psychicznie chorych w ramach akcji T4. Eimann przyznał się do zamordowania w Piaśnicy 1200 pacjentów niemieckich szpitali psychiatrycznych. Został uznany za winnego i skazany na cztery lata więzienia, z których odsiedział zaledwie dwa. SS-Oberführer Georg Ebrecht, zastępca Wyższego Dowódcy SS i Policji w okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, został w tym samym procesie skazany na 3 lata więzienia, lecz zaliczono mu w poczet kary internowanie po 1945 i uznano karę za odbytą[127]. Zachodnioniemiecki sąd skazał także na karę 4 lat więzienia jednego z członków wejherowskiego Selbstschutzu[128].

Gustaw Bamberger – okupacyjny wiceburmistrz Wejherowa, uczestnik „selekcji” w tamtejszym więzieniu[31] – piastował po wojnie funkcję wiceburmistrza Hanoweru[129].

Zobacz też

  • zbrodnia w Lesie Szpęgawskim
  • zbrodnia w Mniszku
  • niemieckie represje wobec ludności Bydgoszczy (1939)

Uwagi

 

  • W źródłach historycznych podawane są różne daty owego przemówienia. Elżbieta Grot twierdzi, iż zostało ono wygłoszone „na przełomie września i października 1939”. Zygmunt Milczewski datował wizytę Forstera w Wejherowie na 12 października, a Regina Osowicka – na 17 października.
  • Ślady szczególnie brutalnych tortur nosiły odnalezione zwłoki Edwarda Łakomego – wójta gminy Wejherowo-Wieś, a zarazem majora WP w stanie spoczynku. Ponoć miało to wynikać z faktu, że w czasie egzekucji Łakomy stawił katom czynny opór i w czasie szamotaniny złamał rękę szefowi wejherowskiego Selbstschutzu, Hansowi Söhnowi (świadkowie wspominali, iż rzeczywiście w tym okresie nosił on przez pewien czas rękę na temblaku). Patrz: Sasinowski 1956 ↓, s. 27 i 32.
  • Informacja o straceniu w Piaśnicy dziewięciu jezuitów z Gdyni nie jest do końca potwierdzona. Część źródeł wskazuje bowiem, że owi zakonnicy wraz kilkoma innymi księżmi dekanatu gdyńskiego mogli zostać zamordowani w obozie KL Stutthof. Patrz: Bojarska 2009 ↓, s. 141.
  • W gronie zidentyfikowanych dotąd ofiar Piaśnicy znalazło się 300 mieszkańców Gdyni, 95 mieszkańców Wejherowa, kilkunastu mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska oraz ok. 400 osób pochodzących z pozostałych miejscowości leżących w granicach dzisiejszych powiatów puckiego i wejherowskiego.
  • Nie wiadomo ilu dokładnie Żydów zostało zamordowanych w Piaśnicy. Pewne światło na tę kwestię rzucają zeznania świadków oraz zachowane raporty niemieckich władz okupacyjnych. W styczniu 1940 starosta Heinz Lorenz poinformował władze zwierzchnie, iż 121 Żydów opuściło powiat morski jeszcze przed nadejściem Niemców, a do 6 grudnia 1939 kolejnych 95 zostało wysiedlonych do Generalnego Gubernatorstwa. Z kolei w sprawozdaniu z września 1940 informowano, że 26 października 1939 „wszyscy znajdujący się na miejscu Żydzi zostali aresztowani i usunięci”. Owo sformułowanie, a także zeznania mieszkańców Wejherowa, wskazują, że tego dnia pozostali w mieście Żydzi zostali zgładzeni w Piaśnicy. Patrz: Bojarska 2009 ↓, s. 62.

Przedstawiciele Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich byli ponaglani, aby jak najszybciej zakończyć ekshumację w Piaśnicy i rozpocząć prace na miejscu straceń w Rudzkim Moście. Dlatego ostatnie cztery groby przebadano bardzo pobieżnie i nie podjęto próby odnalezienia pozostałych zbiorowych mogił, o których istnieniu informowali świadkowie. Patrz. Bojarska 2009 ↓, s. 73.

 

 

 

Podziel się!