Muzyka Gór, Muzyka Ognia – Ryan Socash „A Voice From The Mountain” i Duszan Korczakowski

Ponieważ prezentujemy na niniejszej stronie artystyczne dokonania i osiągnięcia zarówno naszej Zadrugi jak i Przyjaciół, zdecydowałem się dzisiaj przedstawić wam album muzyczny do którego powstania nasi przyjaciele w dużym stopniu się przyczynili, a nawet powiem – dzięki nim właśnie, ale szczególnie Duszanowi Korczakowskiemu, ma on taki a nie inny kształt i brzmienie.

Duszan Korczakowski – kontrabas

W tych dniach ukazał się publicznie album Ryana Socasha i jego zespołu Let Me Introduce You To The End. Album nosi tytuł „A Voice From The Mountain”.

Duszan Korczakowski konsekwentnie idzie drogą swych muzycznych zainteresowań rozwijając  niebywały talent oparty o głęboką osobistą wrażliwość i perfekcyjne czucie świata dookoła – zwłaszcza natury, przyrody i wszystkiego co płynie z wielowiekowej słowiańskiej tradycji.

Można by powiedzieć, że tym samym kontynuuje drogę swoich rodziców Anny i Wiktora Korczakowskich (niegdyś zespół Słowianki, a dzisiaj Prasłowianki), gdyby nie to, że niczego nie ujmując ich dokonaniom, Duszan znalazł się już na naprawdę „wysokich górskich” szlakach i powoli acz systematycznie wspina się coraz wyżej, na takie muzyczne szczyty, gdzie trudno by było im go doścignąć.

Po ostatnich występach i nagraniach w Londynie z dyrygowaną przez Nigela Kennedyego The Orchestra of Life, w Royal Albert Hall, , zademonstrował swoje możliwości artystyczne jako gitarzysta basowy w nowej produkcji muzyczno-wokalnej Ryana Socasha.

Zanim poczytacie o albumie i jak powstawał polecam posłuchać utworu Płonąc jak Słońce [C.B.]:

02. Burn Like the Sun

Ryan Socash

Ryan Socash to amerykański muzyk, który od lat mieszka w Krakowie. Jego zespół Let Me Introduce You To The End podbił serca wielu fanów głęboko emocjonalnego grania o mrocznym brzmieniu. Najnowsze wydawnictwo grupy – „A Voice From The Mountain” – jest dostępne do bezpłatnego ściągnięcia ze strony internetowej Socasha…

– Podróżując między Europą a Ameryką w celu dokonania niezliczonej liczby nagrań, poczułem się zmęczony. – mówi Ryan Socash – Zapragnąłem zrobić coś pięknego i spontanicznego. Zebrałem więc wszystkich swoich utalentowanych współpracowników razem, przedstawiłem im pomysły na nowe piosenki, a potem nagraliśmy je wspólnie. To były magiczne chwile. Przyjechaliśmy w zimie do Jaworek, a w domu, który wynajęliśmy było przez pierwsze dwie noce tak zimno, że nie mogliśmy ani spać, ani grać. Dlatego rozpaliliśmy ogień w kominku i siedząc jak najbliżej niego wykonywaliśmy kolejne utwory. W kilku nagraniach, które wtedy powstały słychać… trzask palącego się drewna. To dodało im tak potrzebnej naturalności.

– Jakieś 85 procent dźwięków nagraliśmy w Jaworkach. Dodatkowe partie dograliśmy w Radiu Kraków, w Fullerton Studio w Chicago i Brooklynie. Początkowo planowałem wszystko zarejestrować w Jaworkach, ale okazało się, że nie ma możliwości przetransportowania tam organów czy zaproszenia wokalistów gospel. Ale kilku amerykańskich muzyków dotarło w góry. W sumie w nagraniach, oprócz mnie, uczestniczyli: gitarzysta Wojtek Szupelak, klawiszowiec Matt Nelson, basista Duszan Korczakowski, gitarzysta Marek Kamiński, wokalistka Avila Mitchel, perkusista Frank Parker Jr i gościnnie Czesław Mozil na akordeonie.

– Na swej stronie internetowej napisałeś, że „sercem albumu” jest Duszan Korczakowski.

– To jeden z najbardziej uduchowionych muzyków, jakich kiedykolwiek poznałem. Kiedy podczas drugiej nocy w Jaworkach, wszyscy poszli spać, on nadal ćwiczył. Słuchałem go jak oniemiały i czułem się onieśmielony, by kierować nim w artystycznym sensie. Ponieważ Duszan gra w filharmonii, zazwyczaj współpracuje z wybitnymi dyrygentami i muzykami, choćby Nigelem Kennedym, dlatego byłem zaszczycony, że i ja i mogę wywrzeć na niego wpływ. Duszan jest prawdziwą gwiazdą na płycie, że nie wspomnę, iż jego ojciec, Wiktor, użyczył nam swego domu i dokonał masteringu materiału.

A skąd pomysł, aby w nagraniach wziął udział tak popularny ostatnio Czesław Mozil?

– Dwa lata temu mój szwagier podczas wyprawy w Bieszczady grał wspólnie z Czesławem i grupą Hey utwór „Mimo wszystko” na koncercie. I choć nigdy nie lubiłem muzyki Hey, spodobało mi się, jak Czesław wprowadził do niej ludowy element. Od tamtej chwili chciałem zaprosić go do udziału w swoich nagraniach. Ale myślałem, że podobnie, jak niektóre polskie gwiazdy, które podobno za mną nie przepadają, nie będzie tym zainteresowany. Dlatego nawet się z nim nie skontaktowałem. Ale kilka miesięcy później, ni stąd ni zowąd, Czesław wziął udział w pierwszym koncercie Let Me Introduce You To The End promującym „Of Ghost” w Alchemii. Kiedy go bliżej poznałem, okazało się, że to skromny i sympatyczny człowiek, który zaoferował, że chętnie wesprze naszą muzykę. Bardzo go lubię prywatnie, to jedna z najbardziej uprzejmych osób, jakie znam. Ma ogromną charyzmę i dlatego jest interesującym partnerem – w przyjaźni i w sztuce.

A skąd pomysł na cykl miniatur pod tytułem „Soul”, zawierający silne elementy muzyki klasycznej?

– Kiedy byłem producentem Chicago Jazz Ensemble, poznałem Lenniego Niehausa, który był odpowiedzialny za wiele soundtracków do filmów Clinta Eastwooda. Prowadziliśmy z nim częste dyskusje na temat interakcji między reżyserem a kompozytorem. I to właśnie te rozmowy sprawiły, że uświadomiłem sobie, iż reżyser musi czasem ślepo zaufać swemu kompozytorowi. Z czasem stwierdziłem, że to dobry pomysł na podobny eksperyment w mojej muzyce. Pomyślałem, że każda z piosenek na płycie mogłaby mieć swoją otwierającą i zamykającą sekwencję – jak w filmowym soundtracku. Ponieważ nie miałem na nie żadnego pomysłu, poprosiłem Wojtka i Duszana o ich przygotowanie. Po prostu im zaufałem. A oni, znając mnie dobrze, zrobili coś odpowiedniego.

Dlaczego zdecydowałeś się udostępnić płytę za darmo do ściągnięcia z Internetu?

– Traktuję te piosenki jak sakrament, dlatego sprzedawanie ich byłoby dla mnie bluźnierstwem. Nie chciałbym również ograniczać liczby osób, które mogłyby je usłyszeć. Generalnie, mainstreamowa postawa, sprawiająca, że sztuka musi mieć swoją cenę jest zła. Nienawidzę ekskluzywnych galerii, które są otwarte tylko dla wybrańców. Prawdziwa wartość sztuki leży w jej znaczeniu dla ludzi i w niczym innym. Dlatego nie nagrywam piosenek dla tych, którzy mają pieniądze, oni mają swoich artystów sponsorowanych przez Millenium Bank, a ja nie chcę być jednym z nich. Pragnę nagrywać, dla tych, którzy mnie rozumieją i traktuję to śmiertelnie poważnie.

…”

Kolejny utwór z tej przepięknej zimowej, górskiej, jakże słowiańskiej płyty: Czarna Woda

06. The Black Water



2010-12-12 – „A Voice from the Mountain”, Ryan Socash

Myślą przewodnią albumu było założenie, że ani jeden utwór nagrany w tym czasie nie może być napisany lub wymyślony przed wyjazdem. Cały proces twórczy ma mieć miejsce w czasie nagrań. Aby osiągnąć ten cel Ryan Socash zaprosił zaprzyjaźnionych artystów z Krakowa, Warszawy Chicago and Nowego Jorku. Fundamentem i sercem albumu został kontrabasista filharmonii krakowskiej, współpracujący z Nigelem Kennedym, Duszan Korczakowski. Ponadto talentu swojego użyczyli, fenomenalny akordeonista Czesław Mozil, pianista jazzowy z Chicago, współpracujący między innymi z Lupe Fiasco, Matt Nelson, perkusista jazzowy Frank Parker jr. współpracujący m.in. z Kurtem Ellingiem i polskim projektem Jazz Inside, Marek Kamiński, założyciel New Century Classics i Aviva Mitchell, wokalistka gospel z Brooklynu.

Płyta jest zupełnie różna od poprzednich dokonań zespołu, przepojona duchem muzyki folkowej. Nastrój płyty jest połączeniem muzyki filmowej, folku amerykańskiego i europejskiej muzyki ludowej. Wszystko to podane jest w charakterystycznej dla Let Me Introduce You to the End formie koncept-albumu.

Po wydaniu dwóch poprzednich albumów tradycyjnymi środkami przez wytwórnie AEC i Universal Music, Ryan Socash zdecydował, że nowy publikowany przez jego projekt materiał musi być dostępny dla każdego bez ograniczeń. Płyta, zatytułowana znacząco „A Voice from the Mountain”, dostępna jest za darmo na stronie internetowej zespołu: ryansocash.eu.

Na koniec proponuję Ciszę wzgórz, to takie moje osobiste preferencje, chociaż wszystkie części nazwane Soul są równie piękne, a szczególnie Soul 4 – z akordeonem Czesława Mozila [C.B.]:

08. Hills Fall Silent

Do przeczytania całości  artykułu poświęconego płycie zapraszam na stronę Dziennika Polskiego – kultura gdzie można posłuchać również fragmentów albumu.

Zachęcam również do pobrania albumu ze strony oficjalnej Ryana Socasha

Podziel się!