„Bakunin w Bautzen“ jest utworem historycznym, co autor wyjaśnia czytelnikowi w zwięzłym wstępie. Tekst ilustruje w dialogu dramatycznym na niecałych trzydziestu stronach autentyczne spotkanie między Janem Arnoštem Smolerem (1816–1884), czołowym reprezentantem serbołużyckiego odrodzenia (lub przebudzenia) narodowego, a rosyjskim rewolucjonistą i anarchistą Michaiłem A. Bakuninem (1814–1876), które miało miejsce w maju 1849 w Budziszynie /Bautzen /Budyšin. (Smoler sam kilkakrotnie o tym pisał.)
Dążąc do przeniesienia powstania drezdeńskiego z maja 1849 r. na Górne Łużyce, Bakunin odwiedził Smolera w jego mieszkaniu proponując mu pozyskanie chłopów łużyckich dla idei rewolucji społecznej. W tekście dramatu Bakunin stwierdza, że chłopi do wspólnej z Niemcami walki o wolność mogliby zamiast karabinów użyć „kos, noży i siekier“. Smoler jednak zdecydowanie tę „ofertę“ odrzuca, gdyż jej przyjęcie byłoby równoznaczne z nadużyciem autorytetu jakim cieszył się wśród ludu łużyckiego. Dla Rosjanina natomiast „rewolucja socjalistyczna stanowi rozwiązanie wszystkich problemów dziejowych“, także etnicznych i religijnych.
Zdaniem historiografii łużyckiej (dr Jan Cyž, dr sc. Pětr Kunze) odmowa „nadsprewiańska“ wtedy była uzasadniona, ponieważ ca. sto tysięcy w większości tradycyjnie „kraloswěrnych“/ wiernych królowi Serbołużyczan w Saksonii i Prusach z ryzykiem rewolucji („awantury”) nie mogło wiązać większych nadziei. Przeciwnie, zaryzykowaliby oni wówczas likwidację skromnych osiągnięć, które przyniosła im faza przedmarcowa, zwłaszcza w Saksonii. Co prawda w biografii Smolera (Ein Leben für sein Volk, Wydawnictwo Domowina, s. 140–143) z 1995 r. stwierdził, że z perspektywy historycznej postawa intelektualnego przywódcy Łużyczan była błędna, „fałszywa“. Tym samym nie sprostał on odpowiedzialności wobec narodu łużyckiego: Łużyczanie mianowicie pozostali „przedmiotem historii“, zamiast postępować jako „podmiot“, tzn. subiekt. Takie pojmowanie problemu także polski autor krótkodramatu kładzie w usta – jako główny argument – Bakuninowi. Z drugiej strony wyraźnie pokazuje, iż chodzi Smolerowi w pierwszym rzędzie o zachowanie, o dalsze istnienie „miniaturowej wspólnoty“ Słowian Połabskich na Łużycach, co w jego mniemaniu gwarantowała dynastia Wettynów w Dreźnie. Rewolucja natomiast to dla niego „straszna rzecz“.
Pierwszy akt nowego dramatu obejmuje cztery sceny. W nich zarysowane są w rozmowach grupy niemieckich dziennikarzy oraz rosyjskiego i polskiego emigranta w Budziszynie (wszyscy „przyjaciele demokracji i postępu“) z Michaiłem Bakuninem, także skrajne przekonania tego „rewolucjonisty z powołania“. Powstanie w Niemczech (i w Austrii) miało podług jego konceptu promieniować na zacofaną carską Rosję. W drugim akcie, właściwie to szczyt dramatyczny, przedstawiono obszerny dialog pomiędzy Smolerem i Bakuninem – częściowo przy wódce. Tu szeroko opisywane są poglądy obu postaci historycznych, ich zapatrywania pojawiają się w oryginalnych sformułowaniach, miejscami w formie nie pozbawionej poczucia humoru. Czytelnik lub widz zapewne śledzi te wywody z wielkim zainteresowaniem, szczególnie jeżeli orientuje się – przynajmniej po części – w biegu łużyckich dziejów. W tym fragmencie uwidaczniają się merytoryczne kompetencje autora – tak pod względem filozoficznym jak i historycznym – dramaturg w sposób widoczny opiera się na stwierdzonych faktach i źródłach (W pierwszym akcie cztery z pięciu postaci są fikcyjne, w drugim występują wyłącznie Bakunin i Smoler).
Polecić można w każdym razie praktyczne, teatralne wypróbowanie tekstu dramatycznego przed publicznością serbołużycką lub sorabistyczną. Naturalnym partnerem takiego projektu byłoby Němsko-Serbske ludowe dźiwadło (Deutsch-Sorbisches Volkstheater) w Bautzen/Budyšinie, jedyna zawodowa scena teatralna mniejszości łużyckiej w Niemczech, która występuje w trzech językach (niemieckim, górno i dolnołużyckim). Dla publicznego prestiżu serbołużyckiej historii i kultury na Łużycach taki przykład „dramaturgii kameralnej“ byłby z pewnością pożyteczny, tym bardziej, że inicjatywa pochodzi z zagranicy. Pomijając fakt, że przywołany epizod posiada także „walor uniwersalności“, jak zauważa autor we wstępie.
Dietrich Scholze-Šołta