Harnicy i Harnasie czyli starożytna Harmia Harusji-Małopolski
Harnaś i Harnik – w poniższym tekście próbuje się te dwa słowa wywodzić a to z niemieckiego a to z węgierskiego, tak jakby nie było na świecie języka polskiego! Czy to nie jest jakaś zaraza, epidemia, choroba umysłu, ułomność wychowania, wyssana ze szkół antypolskość?
Kim był hetman zbójnicki?
Horni chłopcy byli, zomki odbijali
biednemu cłekowi pieniążki dawali
Harnaś, hetman, zbójnicki kapitan to postać, która weszła na stałe do folkloru karpackiego i czerpiących z jego skarbnicy literatury, plastyki, muzyki.
http://www.fundacjazbojnickiszlak.pl/zbojnictwo-karpackie/kim-byl-hetman-zbojnicki.html
Nazwa Harnaś nie była używana wśród polskich zbójników. Powszechną ona była za to na Węgrzech. Według Szopińskiego „harnaś” pochodzi z węgierskiego „hadnagy” (hadnadż), czyli starszy.
[To że nazwa Harnaś skojarzona została przez Węgrów – Hungarów z pojęciem „starszy” oznacza po pierwsze że szanowali oni Harnasiów jako starszych braci, po drugie, jako wyższych rangą, po trzecie jako owianych hrozą tych co pochodzą z Gór Północnych (Har-Pat, Har-konoszy, Harzu), nie z Węgier, lecz z Karpat z Harusji, Harwacji, K-Harpatji, Harii Starożytnej, Chorwacji Białej. I po cóż tak się wysilać na wywodzenie tego słowa z węgierskiego, czyli z U-Horza miejsca leżącego u stóp Harwatów – Potężnych Gór (Har) i u stóp Harwatów, potężnych, starszych braci, budzących postrach Harnasiów i Harników. CB]
Na zbój trzeba kierpce i wesołe serce,
wałaśku do rućki,
przeskakiwać buczki.
W ludowej legendzie i pieśni urósł do rangi bohatera, najdzielniejszego w zbójnickiej gromadzie, obdarzonego często cechami nadprzyrodzonymi. To on właśnie czynił chłopską sprawiedliwość, zdobywał zamki, pokonywał całe regimenty wojska. W rzeczywistości przewodził zbrojnej grupie ludzi, którzy porzucili swoje miejsce w społeczeństwie, by prowadzić życie wolne i pełne niebezpieczeństw, a kończące się zwykle śmiercią z ręki kata.
Stanisław Eliasz Radzikowski, badacz historii Tatr i Podhala, miłośnik podhalańskiego folkloru, w niecałe pół wieku po Stęczyńskim, patrząc na problem zbójnictwa już bardziej okiem badacza niż poety, o zbójnickim harnasiu napisał:
„Tu w górach zbierali się parobcy góralscy, tworzyli tzw. towarzystwo, obierali spośród siebie najśmielszego, najsilniejszego i najzgrabniejszego za wodza »harnasia«, który we wszystkich przedsięwzięciach powinien stać na czele. On załatwiał sprzeczki między nimi, nakazywał posłuszeństwo i rozdzielał łupy”.
Hetman zbójnicki
Zbójnickie kompanie skupiały obok mieszkańców wsi podkarpackich zbiegłych przestępców różnych stanów, wszystkich, którzy weszli w konflikt z prawem, a także ludzi nie mogących znaleźć dla siebie miejsca w ciasnych ramach społecznych. Bywali więc członkami zbójnickich towarzystw obok pasterza owiec syn zamożnego gazdy, niedoszły kleryk, rzemieślnik, dezerter, student. Jedni szukali tam schronienia przed wymiarem sprawiedliwości, inni zysku, zemsty, swobodnego życia. Przeważnie jednak zbójnicy rekrutowali się z ludności góralskiej, dla której, obok wspomnianych wyżej przyczyn, zbójnictwo było kontynuacją tradycji kulturowych wolnych wołoskich pasterzy, głównego żywiołu osadniczego tych terenów.
Współczesna etnografia używa trzech podstawowych nazw na określenie tego zjawiska: „zbójnictwo”, „opryszkostwo”, „hajductwo”. Termin pierwszy, „zbójnictwo”, odnosi się głównie do zachodniego pasma Karpat zarówno do jego polskiej, jak i słowackiej strony, nazwa „opryszkostwo” wiąże się przede wszystkim ze zbójnictwem chłopskim Karpat Wschodnich, wyrosłym na gruncie góralszczyzny ruskiej, zaś określenie „hajductwo” dotyczy zbójców góralskich z Karpat Południowych, leżących na terenie dzisiejszej Rumunii, i określa zjawisko nieco inne w charakterze niż ruch zbójników i opryszków. Spotkać też można niekiedy w literaturze przedmiotu nazwy o węższym zasięgu terytorialnym, jak np. „beskidnictwo” dla Beskidów czy „bieszczadnictwo” dla Bieszczad. Termin „zbójnictwo” używany jest przy tym bardzo często jako potoczne określenie tego ruchu chłopskiego w całych Karpatach (z wyjątkiem ich południowej części).
Zbójnicy z reguły organizowali się w grupy liczące od kilku do kilkudziesięciu osób. Figurują one w piśmiennictwie pod nazwami: „bursa”, „kompania” „kupa zbójnicka”, „towarzystwo”. Do ich formowania dochodziło w bardzo różny sposób. Były więc grupy zawiązywane przypadkowo, na czas jednej tylko akcji, ale j takie, do których werbowano członków według ustalonych zasad i które w prawie nie zmienionym składzie działały wiele miesięcy, a nawet lat. Ich struktura miała wiele cech organizacji opartej na wzorach wojskowych, a przyjmowanie nowych osób do zbójnickich towarzystw, podział łupów i wzajemne stosunki wewnątrz kompanii obwarowane były szeregiem norm zwyczajowych, często wzbogacanych nawet o elementy magii. Wszyscy członkowie zbójnickiego towarzystwa związani byli przysięgą obowiązującą ich do śmierci.
Na czele tak zorganizowanej grupy stał przywódca nazywany hetmanem, kapitanem, starszym, harnasiem, a w Karpatach Wschodnich watażką. Wybór harnasia przebiegał różnie w zależności od charakteru organizacyjnego danej kompanii. Jeśli inicjatorem jej powstania był jeden człowiek werbujący innych jako swoich towarzyszy, wtedy on, niejako automatycznie, zostawał hetmanem, jeśli zaś towarzystwo zbójnickie stanowiła samorzutnie zorganizowana grupa, wybierano przywódcę spośród siebie. Najczęściej kandydaturę przyszłego harnasia uzgadniano między sobą, a następnie proponowano objęcie tej funkcji wybranemu zbójnikowi. Prawie nigdy nie zdarzało się, aby obdarzony taką godnością decydował się na jej odrzucenie. Oznaczałoby to bowiem obawę przed ponoszeniem pełnej odpowiedzialności za los towarzyszy, powodzenie wypraw itp., a także lęk przed konsekwencjami, na jakie, w razie znalezienia się przed obliczem sprawiedliwości, narażony był głównie hetman. Odmowa dyskwalifikowała wiec kandydata jako zbójnika, wykluczając go tym samym z ich grona. W razie śmierci czy uwięzienia przywódcy dokonywano wyboru nowego hetmana, którego obowiązkiem było pomścić śmierć swego poprzednika lub, o ile tamten był uwięziony, starać się o jego uwolnienie. Uwięziony czy umierający harnaś nie miał prawa wyznaczyć swego następcy. Zbójnik, który nie sprawdził się jako przywódca, mógł być pozbawiony piastowanej funkcji. Wtedy odchodził z kompanii, wypadki takie były jednak niezmiernie rzadkie.
Dowódca opryszków
Harnaś kierował całością działalności grupy: przygotowaniem napadu, przebiegiem akcji. Jego zdanie było decydujące przy przyjmowaniu do kompanii nowych członków i podziale łupów. Sprawował też w zbójnickim towarzystwie rolę sędziego; orzekał o winie, naznaczał karę. Autorytet, jaki posiadał, wynikał głównie stąd, że reszta zbójników uznała go za najlepszego spośród siebie.
Na podstawie różnego rodzaju dokumentów dotyczących zbójnictwa, a także wątków w folklorze słownym wiadomo, że cechami, jakich wymagano od harnasia, były: wyjątkowa odwaga, sprawność fizyczna, przebiegłość, umiejętność kierowania grupą. Takimi też cechami odznaczali się zwykle zbójniccy hetmani, ale bywali także przy tym okrutni i bezwzględni. Otaczająca te postacie legenda, mająca nierzadko cechy mitu bohaterskiego, pomija zazwyczaj milczeniem ciemne strony ich biografii, lecz prawdziwe oblicze tych ludzi, wyłaniające się z akt sądowych i kronik, znacznie odbiega od przetrwałego w folklorze wizerunku szlachetnego ludowego herosa.
…
Każda zbójnicka kompania, bez względu na swą liczebność, posiadała przywódcę, nawet w wypadku, gdy było to 3-4-osobowe towarzystwo. Wymagane cechy, jakimi musiał się odznaczać przywódca to, opiewane powszechnie w folklorze słownym, wyjątkowa odwaga i sprawność fizyczna, przebiegłość, umiejętność kierowania grupą. Według powszechnej opinii harnaś musiał wszystko wykonywać najlepiej: nie tylko walczyć, ale także pić, bawić się i tańczyć. Popisowy taniec harnasia i motyw niepokonanego w starciu hetmana to dwa główne wątki zbójnickiego folkloru słownego w całych Karpatach. Harnaś musiał też być człowiekiem zasługującym na całkowite zaufanie, co do którego miano pewność, że w żadnej sytuacji nie dopuści się zdrady. Natomiast pozycja społeczna, jaką zajmował przed podjęciem zbójnickiego rzemiosła, ani też wiek nie miały tutaj znaczenia.
Taniec harnasia z lubaską
Wybór przywódcy w grupie zbójników przebiegał różnie, przede wszystkim w zależności od charakteru organizacyjnego danej kompanii. Gdy towarzystwo zbójnickie stanowiła samorzutnie zorganizowana grupa, harnasia wybierano już po zaprzysiężeniu wszystkich jej członków. Najczęściej uzgadniano pomiędzy sobą kandydaturę (nigdzie nie ma nawet wzmianki o przeprowadzaniu głosowania), a następnie proponowano objęcie stanowiska przywódcy jednemu z kompanii. Odmowa przyjęcia tej godności oznaczała obawę przed ponoszeniem pełnej odpowiedzialności za uprawianie zbójnickiego rzemiosła, gdyż między innymi jej piastowanie wykluczało, ze względu na popularność wśród mieszkańców wsi i wśród przedstawicieli władzy, zastosowanie, w razie aresztowania, linii obrony polegającej na podawaniu wersji o włączeniu do kompanii siłą czy o przypadkowym znalezieniu się w czasie napadu wśród zbójników. Odmowa taka dyskwalifikowała więc kandydata jako zbójnika, wykluczając go tym samym z ich grona, stąd prawie nigdy się nie zdarzała. Gdy któryś z członków organizującej się grupy był zdecydowanie przeciwny powszechnie przyjętej kandydaturze, opuszczał kompanię.
Wybrany na przywódcę zbójnik składał, niezależnie od złożonej poprzednio przez wszystkich przysięgi, przyrzeczenie przed całą kompanią.
…
Mówiąc o przywódcy kompanii zbójnickiej należy jeszcze zwrócić uwagę na funkcje związane z tym stanowiskiem. Były to: funkcja wodza, sądownicza i wymiaru sprawiedliwości oraz funkcja prowadzącego obrzędy religijne i magiczne.
Zdecydowanie dominowała funkcja wodza. Przywódca zbójnickiego towarzystwa kierował całością działalności grupy: przygotowywaniem napadów, przeprowadzaniem akcji itp. Jego zdanie było decydujące przy podziale łupów i przy przyjmowaniu do kompanii nowego członka. Posiadał władzę prawie absolutną, cieszył się dużym autorytetem, opartym głównie na uznaniu go przez resztę zbójników za najlepszego spośród nich.
Harnaś w towarzystwie zbójnickim sprawował również sądy i wymierzał sprawiedliwość. Jego władza w tym względzie dotyczyła także osób współdziałających z kompanią. Hetman orzekał o winie i naznaczał karę, polecając jej wykonanie. W wyjątkowych sytuacjach, np. w czasie akcji, zdarzało się, iż osobiście, w trybie natychmiastowym wykonywał wyrok. I tak np. watah w czasie napadu zastrzelił nieposłusznego opryszka z własnego pistoletu, zaś Rusnak, spiski harnaś, zabił swego towarzysza, gdy ten wbrew jego woli podpalił obrabowany szałas.
Bardzo ciekawie przedstawia się trzecia funkcja, którą w zasadzie można określić jako swego rodzaju funkcję kapłańską. Wiele informacji na ten temat zawartych jest w folklorze słownym. Powtarza się tu dość często motyw harnasia, który przewodniczy modlitwom grupy zbójnickiej… z intonowaniem pieśni religijnych. Także w wypadku obrzędów magicznych harnaś był ich głównym wykonawcą, traktowany jako znachor czy czarownik, podobnie jak baca w zespole wypasowym. Jego działalność dotyczyła jedynie kompanii zbójnickiej i jej problemów.
[Widać tutaj zachowaną funkcję przywódcy plemiennego z czasów pogaństwa, która łączy kapłaństwo, szamanizm i znachorstwo, w jedną wodzowską magię dającą wszechstronną moc. CB].
Mówiąc o funkcjach przywódcy w grupie zbójnickiej nie sposób pominąć faktu, że są one bardzo podobne, o ile nie analogiczne z pozycją bacy w społeczności pasterskiej. Być może wspólną bazą był tu charakter pasterstwa karpackiego, gdyż w przeszłości granica pomiędzy zbójnikiem a pasterzem była bardzo płynna.
ROTA ZBÓJNICKIEJ PRZYSIĘGI / ZBÓJNICKIE ZAPRZYSIĘŻENIE
Momentem inicjacyjnym powstania każdej grupy zbójnickiej było złożenie przez jej członków przysięgi. Od tego momentu, co jest silnie podkreślane zarówno w relacjach informatorów, jak i w folklorze słownym, każdy z nich był przysięgany, czyli stawał się zbójnikiem, którego obowiązywały pewne normy postępowania. Jeśli kiedyś później człowiek taki wstępował do innej kompanii, składa) tylko przyrzeczenie na wierność przywódcy nowej grupy.
Przysięgę składano zaraz po zebraniu się grupy, często jeszcze przed wyborem przywódcy. Każdy z członków tej grupy wypowiadał formułę przyrzeczenia w obecności pozostałych: przysięgał, że nie dopuści się zdrady, nie będzie oszukiwał przy podziale łupów…
Relacja o podobnej przysiędze znajduje się np. w opisie życia i zwyczajów opryszków u St. Vincenza. Opryszek przysięgał na topór i strzelbę Dobosza złożone na krzyż, że pomimo tortur nikogo nie wyda, a w razie niedotrzymania przysięgi, niech go broń, na którą przysięga, zabije.
[Był to krzyż równoramienny i ukośny, a więc słoneczny. Była to zatem przysięga wywodzaca sie z czarostwa pogańskiego, czyli z Wiary Przyrodzonej Słowiańskiej. Poniżej zaznaczyłem na czerwono fragment który mówi o powtórzeniu tego znaku ukośnego , równoramiennego solarnego krzyża poprzez złożenie serdecznych palców obydwu rąk. Te zbójeckie/zbójeczne potęgi – to moce mogtyczne, czarownicze, nie będące „boskimi mocami” w rozumieniu chrześcijańskim, bo dawać miały zawziętość w walce, zwycięstwo, nieuchwytność, zmylenie pogoni, szczęście w wojaczce, a służyć miały sprawnej grabieży i uśmiercaniu wrogów. Nie były to więc żadne modły do katolickiego boga, ani przysięgi jahwistyczne, lecz modły, przysięgi i ofiary dla pogańskich bóstw wojennych. Podkreśla to dodatkowo przysięga na pistolety, które mają mocą magiczną samowypalić w pierś lub głowę delikwenta jeśliby zdradził lub stchórzył. CB]
…
ROTA PRZYSIĘGI ZBÓJNICKIEJ
„Złączyło się więc to bractwo i najścisłe przysięgi
Przysięgało na śmierć, wierność, zbójeczne potęgi”
„Ty …. taki a taki … przed tym pistolcem musis przisienge słożyć zbójeckom na wierność nasej druzynie. Mos wiedzieć, że jakbyś nos miał chęć przezradzić, wydać przed kim nos albo nase tajemnice i co ta ukwalime, tyn pistolec som ci przi tyj przisiendze do piersi strzeli. Klęknij na jedno kolano przed nim i z obidwok ręcy serdecne palce słóż na krziż”.
W tym miejscu wszyscy zbójnicy podnosili ciupagi do góry i krzyżowali je nad głową przysięgającego, w drugich rękach zaś podnosili wysoko kapelusze i mówili: Pri sam Bohu!” (Na samego Boga).
Słowa te powtarzał nowy zbójnik i zostawał członkiem towarzystwa.
Jak widzimy harnaś przysięgał na pistolety i krzyż, a treść przysięgi stanowiły zapewnienia o lojalności i uczciwości wobec towarzyszy. Jak z tych słów można wnioskować, zbójnicy po utworzeniu towarzystwa przysięgali sobie wzajemnie wierność aż do śmierci, przy czym powoływali się na mające dla nich duże znaczenie „zbójeczne potęgi”. Identyczną przysięgę składali też wstępujący do istniejącej już kompanii kandydaci podejmujący po raz pierwszy rzemiosło zbójnickie, – dla nich dniem złożenia przyrzeczenia był dzień wstąpienia do zbójnickiego towarzystwa.
CZAS SKŁADANIA PRZYSIĘGI
Prawie zupełnie brak natomiast danych informujących o wyborze dnia, pory dnia oraz miejsca na dokonanie tego przyrzeczenia. Należy przypuszczać, że dokonywano tu wyborów raczej przypadkowych, związanych z okresem formowania się kompanii (wiosna). W paru zaledwie przekazach mowa o składaniu zbójnickiej przysięgi w określony dzień: jest to 24 czerwca – św. Jana Chrzciciela, a także św. Jerzego – 23 kwietnia.
Dzień św. Jana Chrzciciela był uważany za moment rozpoczęcia działalności towarzystw zbójnickich po zimowej przerwie. Św. Jan Chrzciciel uchodził też za patrona zbójników (informacja ta powtarza się w materiałach terenowych na Orawie, Spiszu i w okolicy Makowa Podhalańskiego). Interesujący jest fakt, że kapliczki, które fundowali zbójnicy, są często pod wezwaniem tego świętego, np. kaplica tzw. zbójnicka w Zawoi.
[I wreszcie sedno. Data zawiązywania grup i składania przysiąg. Jest oczywiste że to KRASZ-Kres czyli święto Równoramiennego Krzyża – Górowanie Dnia nad Nocą, 24 czerwca, wejście Słońca w znak RA-KA. Patronem jest więc Kryszna-Dziwień- Kryszeń-Kupała. Któż inny mógłby być panem Harnasiów i zbójników i Harników czyli Harmii Harskiej jak nie Pan Żądzy, w tym wypadku Żądzy Posiadania Złota. CB]
…
Zofia Stryjeńska – Strażniczka Wiary Przyrodzonej Słowian – Harnaś
Zwalczanie zbójnictwa góralskiego
http://www.fundacjazbojnickiszlak.pl/zbojnictwo-karpackie/zwalczanie-zbojnictwa-goralskiego.html
Hej, chłopcy strażnicy
Hej, stójcie na granicy
Hej, bo se teroz pójdom
Hej, chłopcy przemytnicy
Hej, goniło nas wojsko
Gonił harnik groźny
Hej, gronicek wysoki
Hej, dobrze się ucieka
Polana, polana, cyjegoześ pana,
polane skosili, pana obiesili.
Polana, polana, na polanie młacka,
uciekojcie chłopcy, bo będzie łapacka
…
Jeśli chodzi o woj. krakowskie, to wiemy, że kwitnące tam w XVII i XVIII wieku zbójnictwo góralskie zagrażało ustawicznie bezpieczeństwu szlachty.
Twierdzenie, że na wiek XVII i XVIII przypada „złoty okres zbójnictwa”, da się obficie udokumentować. Dla księstw oświęcimskiego i zatorskiego dokumentację taką stanowią lauda sejmiku Zatorskiego z lat 1624 – 1670. Już w r. 1620, jak dowiadujemy się z konstytucji sejmowej, w księstwach tych namnożyło się „zbójców i gwałtowników” tak wiele, że obywatele tamtejsi nie tylko na drogach, ale i we wsiach, miasteczkach i dworach szlacheckich nie byli bezpieczni.
…
Szlachta zatorska wybierając się w r. 1669 na wojnę z Turkami obawia się skoordynowanych napadów band zbójnickich, działających nie tak jak kiedyś – każda na własną rękę, ale napadu na większą skalę, mogącego dojść do skutku po uprzednim zorganizowaniu się licznych towarzystw zbójnickich w jedną dużą „familię”.
Jeśli chodzi o lata następne, to wiemy, że konstytucje sejmowe z lat 1676, 1678, 1683 i 1685 zatwierdzały lauda województw i ziem, uchwalane w sprawach dotyczących m. in. bezpieczeństwa publicznego. Niewątpliwie lauda takie uchwalał i sejmik zatorski. Zbójnictwo bowiem istniało nadal i stanowiło wciąż poważny problem społeczny.
Wystarczy wziąć do ręki Komonieckiego Dziejopis żywiecki, gdzie pod każdym niemal rokiem czytamy o napadach i krwawych egzekucjach zbójników. Wystarczy przejrzeć Akta spraw złoczyńców miasta Żywca od r. 1672 po r. 1782, gdzie aż do znużenia czytamy: „X. Y. o rozbój ścięt i ćwiertowan”.
To samo dotyczy innych ziem, tzn. powiatów sądeckiego, czchowskiego i bieckiego. Koniec wieku XVII i pierwsza połowa XVIII przynoszą niezwykłe natężenie zbójnictwa. W tym czasie działają na czele swoich towarzystw Martyn Portasz z Bystrzycy, Janosik z Terchowej, bracia Klimczakowie, Ondraszek i Juraszek, Baczyński ze Skawicy i inni równie groźni i głośni harnasie zbójniccy, siejąc postrach po dworach i plebaniach.
…
W zwalczaniu zbójnictwa góralskiego ziemie zatorska i oświęcimska poszły na drogę współpracy ze starostami. Walka ze zbójnictwem toczyła się nie tylko na platformie współdziałania samorządu ziemskiego z grodem.
W ramach współpracy ziemstwa zatorsko-oświęcimskiego z grodem wyróżnić można szereg środków zwalczania zbójnictwa. Dadzą się one podzielić na środki bezpośrednie i środki pośrednie.
Do środków bezpośrednich należą:
- a) harnicy
- b) sposoby pomocnicze, jak obowiązek ludności ścigania zbójników, wprowadzenie posiłków dla harników po jednym pieszym zbrojnym z każdej wsi i pospolite ruszenie szlachty.
Środkami pośrednimi są:
- a) zakaz udzielania pomocy zbójnikom,
- b) instytucja przysiężników,
- c) kontrola ludzi luźnych,
- d) odbieranie góralom broni.
Harnasiowy pas na pistolce i noże zbójeckie
Środki bezpośrednie
Nazwy „ludzie pieniężni”, „ludzie służebni”, „wybrańcy”, „harnicy” znane były w zatorskiem, Oświęcimskiem i na Ziemi Sądeckiej. Określenie „smolacy” występowało wśród ludu i w języku urzędowym na Pokuciu. „Portasze” – w Beskidzkie Ślaskim i na Morawach. „Hajducy”, „stoliczni” – na ziemiach słowackich. Harnicy byli specjalnie opłacanymi ludźmi do zwalczania zbójnictwa. Z instytucją harników, czyli zbrojnej służby bezpieczeństwa, spotkamy się już roku 1620, kiedy to szlachta zatorska i oświęcimska uchwala dobrowolnie jeden pobór z łanu na wytępienie zbójnictwa. Harnicy nazywani byli również „ludźmi pieniężnymi”, „ludźmi służebnymi”, „żołnierzami górskimi”, „pachołkami prezydialnymi” lub „wybrańcami”.
Nazwa „harnik” wywodzi od niemieckiego słowa „harnisch” – zbrojny. Stare księgi rozróżniają harników muszyńskich, lubowelskich, zawojskich i innych.
[Otóż i wywodzenie harnika z niemieckiego, jakby nie było polskiego, czeskiego i innych słowiańskich – armia górska, harmia – mająca sławę i żar (hyr- sława) i w ogóle armia – to słowo słowiańskie przejęte przez Węgrów, Niemców i innych. Zachowane też w słowie chmara/hmara – które odnosi się do atakujących bezładnie oddziałów i grup, w szyku „zbójnickim”, amatorskim, chaotycznym (kupą mości panowie, kupą!). CB.]
W laudach zatorskich z nazwą „harnik” spotykamy się w roku 1649. W Chronografii miasta Żywca u Komonieckiego harnicy występują w r. 1632. W Bieczu w r. 1655 Stadnicki Jan z Jodłówki uchwałą sejmiku uzbroił harników, gotów iść na zbójcę. W Sądecczyźnie Lubomirski, starosta, utrzymywał harników, tak samo jak w Muszynie biskup krakowski.
…
Najważniejszą rolę w zwalczaniu zbójnictwa odegrali harnicy.
Naczelnym zwierzchnikiem harników był z urzędu starosta, jako reprezentant władz bezpieczeństwa, ale niekiedy był nim dygnitarz ziemski, wybrany przez szlachtę na sejmiku.
Do niego należało ustalenie ilości harników, on musiał udzielać podwładnym ogólnych chociażby wskazówek i instrukcji w sprawie zwalczania zbójników, on wreszcie ponosił odpowiedzialność za przebieg i wyniki tego zwalczania. Powaga urzędu starościńskiego, złączonego zazwyczaj z wysokimi godnościami koronnymi i ziemskimi, rozliczne obowiązki stąd wynikające, wreszcie honor i duma rodowa nie pozwalały, by starosta osobiście dowodził harnikami, by „we własnej osobie” uganiał się za „swawolnym podgórskim chłopstwem”.
…
Przy rekrutacji harników dobierano chętnie braci lub krewnych i próbowano w ten sposób zestawić grupę możliwie już zespoloną czy to więzami pokrewieństwa, czy też terytorialnymi (pochodzenie z kilku sąsiadujących ze sobą i utrzymujących dobre stosunki wsi). Pozwalało to żywić większe zaufanie do zebranego zespołu i wpływało korzystnie na jego gorliwość i bitność. Dążeniem rotmistrzów było dalej zaciąganie ludzi wypróbowanych w walce ze zbójnikami i stabilizacja oddziału harników, o czym świadczy występowanie w rejestrach po dwa i trzy razy tych samych nazwisk. Ludzie ci stanowili trzon oddziału ze względu na swoje doświadczenie.
Rekrutację harników przeprowadzał hetman na podstawie tzw. listów harniczych, wystawianych przez starostę. Hetman zapewne udawał się na wieś i tam przy pomocy miejscowego wójta lub pisarza werbował ochotników, później szedł do wsi następnej, dopóki nie skompletował oddziału.
Harnicy musieli pochodzić co najmniej z kilku wsi. Jest wręcz wykluczone, wziąwszy pod uwagę stan zaludnienia ówczesnych osad, aby mogli oni pochodzić tylko z jednej lub dwóch miejscowości (aczkolwiek byłoby to na pewno bardzo pożądane).
Na 30 harników dla obrony pow. bieckiego w 1679 roku dwudziestu harników jest z pow. bieckiego a dziesięciu z pilzneńskiego.
Zbójnicka egzekucja na rynku w Żywcu
Część harników rekrutowała się z byłych zbójników, którzy po otrzymaniu glejtów od swojego pana gorliwością w ściganiu dawnych towarzyszy próbowali okupić swoje winy. Inni szli zwalczać zbójników z zemsty w sytuacjach, gdy zbójnicy napadli na ich dom, rodzinę. Niektórzy harnicy podejmowali pościg za zbójnikami z czystej chciwości, zysku z żołdu oraz obłowienia się zbójnickim łupem – zwłaszcza, że żołd przeznaczony dla harnika był niski.
…
Zofia Stryjeńska – Strażniczka Wiary Przyrodzonej Słowian – Harnaś
Czarownice, zbójnicy i harnicy. Musical o Muszynie na bis
Kategoria: Wiadomości 07-08-2014, 11:52 czytane:
Ci, którzy jeszcze nie widzieli musicalu o Muszynie „Mussina – biskupie miasteczko” lub chcą jeszcze raz go obejrzeć mogą wziąć udział w spektaklu na bis.
Zainspirowany baśniami i legendami muzyczne widowisko o Muszynie zostanie ponownie wystawione na deskach muszyńskiego amfiteatru „Zapopradzie” w najbliższy piątek 8 sierpnia o godz. 20.30.
Premierowy spektakl zrobił prawdziwą furorę. Został przyjęty owacjami na stojąco i bisami muszyńskiej publiczności oczarowanej postaciami z muszyńskich legend, znanych lub całkiem zapomnianych, o których mało kto już pamięta. Były czarownice mieszczki, nie zabrakło zbójników i harników.
Wykonawcami spektaklu są młodzi wokaliści – uczestnicy zajęć muzycznych w muszyńskim ośrodku, ich instruktorzy oraz dorośli dla których praca nad widowiskiem stała się niebanalnym sposobem na spędzenie wolnego czasu. W spektaklu gościnnie występuja pią między innymi: Tomasz Jarosz wokalista zespołu Lachersi oraz Adam Ziemianin mieszkający w Krakowie muszyński poeta. Autorką scenariusza i reżyserem spektaklu jest Izabela Bajorek – Dyrektora MGOK w Muszynie natomiast muzykę skomponował Maciej Nieć, sądecki kompozytor – aranżer i pianista zespołu „Lachersi”.
Siły zbrojne Państwa Muszyńskiego
Naczelnym dowódcą wojskowym na terytorium latyfundium był starosta muszyński; do pomocy miał on przybranych rotmistrza i poruczników.
Harnicy
Główną część sił zbrojnych Państwa Muszyńskiego tworzyła piechota, tzw. harnicy, w liczbie od 200 (w czasie pokoju) do 600 (w czasie wojny). Muszyńscy harnicy uczestniczyli m.in. w obronie Krakowa (1655), Sandomierza i Nowego Sącza w czasie potopu szwedzkiego, a także w bitwie pod Wiedniem w 1683 roku (pod wodzą hetmana Stanisława Jana Jabłonowskiego, który zimował w Muszynie, wracając spod Wiednia do Polski).
A oto jakie zdobycze przywieźli harnicy Muszyńscy spod Wiednia i jak się prezentowali. Zwraca uwagę ten sam element na głowie co u harnasiów, czyli wysoka, pionowa czapka SCYTYJSKA = PRASŁOWIAŃSKA = HARSKA:
Obłowiło się wojsko koronne i litewskie na Turczynie pod Chocimiem w 1673 roku. Nasiało się tedy po wszystkiej Polszcze rzeczy tureckich, owych haftowanych rzeczy ślicznych, koni pięknych, łubiów bogatych i inszych różnych specjałów, jak o tym napisał Jan Chryzostom Pasek. Zdobycz nasi wielką wzięli w rzędach, w srebrach, w namiotach bogatych, w sepetach zaś owe specjały wyborne, co mógłby drugi sepet na sto tysięcy rachować, one szable bogate, one janczarki. Naprowadzono też do Polski wielbłądów siła, tak że go dostał i za podjezdka. Nasz pamiętnikarz przytoczył też anegdotę z gatunku słodko-gorzkich, co to zaczęła się śmiesznie, acz skończyła tragicznie.
Ale też to jeden syn osobliwie ucieszył ojca zdobyczą. A był to ten syn jego rotmistrzem dymowskim, miał wielbłądów kilka zdobycznych. Przyjeżdżając pod dom, chciał się też ojcu pokazać na powitaniu tureckim strojem: ustroił się w ubiór wszystek turecki i zawój, wsiadł na wielbłąda; kazawszy czeladzi zatrzymać się na wsi, pojechał przodem do dwora. Ociec staruszek idzie przez podwórze z laską do jakiegoś gospodarstwa, a owo straszydło wjeżdża przez wrota. Starzec okrutnie uciekać począł żegnając się. Syn widząc, że się ociec zaląkł, pobieży też za nim wołając: Stój Dobrodzieju, ja to, syn twój! Ociec tym bardziej w nogi. Potem rozchorował się z przelęknienia i niezadługo potem umarł.