Miłe Panie i Samkoszy zapraszam do kuchni i stołów Królestwa Sis

Miłe Panie i Samkoszy zapraszam do kuchni i stołów Królestwa Sis

© by Czesław Białczyński

Publikujemy pierwsze przepisy kulinarne z cyklu Kuchni Sistańskiej czyli Skołocko-Istyjsko-Słowiańskiej, czyli kuchni zdrowej i własnej – rodzimej. Zapraszam do Działu Królestwo Sis i jego Cuda:

prezentować kuchnię całego Królestwa Sis, czyli całej północnej Mazji (Azji) i Wschodniego, Północnego oraz Południowego  Lądu (Europy). Zainteresowanych dlaczego Ląd i Mazję tak właśnie nazywamy odsyłam do Księgi Ruty w dziale Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata,

babkaz-pko
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Babka zwyczajna

Będziemy tutaj także prezentować różne obrazki z ziołami po to byście mogli im się bardzo dokładnie przyjrzeć, żeby potem łatwiej wam było je w przyrodzie rozpoznać i bezbłędnie wsadzić na talerz.

Będą się tutaj pojawiać dania przede wszystkim wykorzystujące miejscowe zioła i warzywa oraz dania z miejscowej zwierzyny doprawiane przy użyciu miejscowych przypraw – a więc dania przyrodzone, z tego co występuje w najbliższym naszym otoczeniu, w Przyrodzie bliskiej.

Jako że sami mieszkamy w Sercu (Sredcu) i na Wschodzie Lądu, na nim skupimy swoją uwagę poświęcając najwięcej miejsca lokalnym – polsko-białorusko-ukraińskim – możliwościom obfitego zastawienia stołu, z wykorzystaniem tego co na naszej rodzimej ziemi rośnie.

babkalancetowata -pl

[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Babka lancentowata

Opowiem wam krótką historię o naszym wuju Władysławie Olszowskim, który od 60 lat odżywia się w specjalny sposób, bo to fajna i pouczająca opowiastka.

Wuj Władek Olszowski pojawia się rzadko na rodzinnych zjazdach i jeśli nie musi nie opuszcza swojej pracowni introligatorskiej w Czyżynach, czyli dzielnicy gdzie kiedyś było lotnisko, a dzisiaj jest Muzeum Lotnictwa, obok którego niedaleko wuj mieszka w swoim skromnym domku.

Pierwszy raz spotkałem go na naszym ślubie słowiańskim, a więc na swadźbie, której nam udzielił 20 sierpnia 1972 roku, czyli 38 lat temu. Wiedziałem o nim co nieco od Anny jako o bliskim sympatyku Szczepu Rogate Serce, człowieku światłym i uprawiającym jogę jeszcze przed II wojną światową. Po naszej swadźbie nie widzieliśmy się do kolejnego ślubu – oficjalnego. Zaprosiliśmy wujka Władka na nasz ślub cywilny  jako ojca chrzestnego mojej żony, a było to 1 października 1973 roku. Z miłą chęcią przybył i tak się zbliżyliśmy nieco, ale jak to „młodzi” „starym” za dużo uwagi wtedy nie poświęcaliśmy. Miał w tym czasie już 52-53 lata – urodził się w roku 1920, więc dla nas był „stary”. Zainteresowanie co robili „starzy” kiedy byli „młodzi” przyszło dużo później dopiero kiedy sami zaczęliśmy się starzeć, po roku 2010. W tamtym czasie choć „stary” wujo Władek był zaskakująco młody – był szczupły, wysportowany, nienagannie prosty, o czarnych falujących włosach i czystym błękitnookim spojrzeniu. Zapytałem żony jak on to robi, dla mnie wtedy 50-cio latek to był człowiek chylący się ku grobowi. Zapamiętałem z dzieciństwa osoby po 60-tce jako zgarbione, kruche i pomarszczone, staruszeczków delikatnych niczym skórka chleba.

Żona powiedziała mi że wujek już 30 lat ćwiczy jogę i odżywia się jak hinduscy mnichowie. My jako hippisi dopiero wprowadzaliśmy do Polski jakieś nowinki wegetariańskie podczas gdy on to robił od przedwojny (potem się okazało iż nie bez powodu bo znał się blisko z ludźmi ze Szczepu Rogate Serce, a niektórzy z nich też to robili). Uchodził w rodzinie za dziwaka różniącego się od jej „normalnych” członków, którym tradycja rodu Olszowskich nakazywała chodzić w krochmalonych kołnierzykach i krawatach oraz pracować wyłącznie w banku tak jak to robił dziadek Piotr Olszowski.

stokrotka-p2
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

ktoś , kiedyś, w jakimś filmie powiedział „Nie jedzcie stokrotek”…

Potem widywałem go wyłącznie przy okazji kolejnych pogrzebów „normalnych” członków owej rodziny, którzy odżywiali się „normalnie” i niczego nie ćwiczyli.

Najpierw przy okazji śmierci jego młodszego brata Zbyszka (po drugim wylewie), gdzieś w dwadzieścia lat po naszym ślubie – Nic a nic się nie zmienił.

Potem na pogrzebie po śmierci żony Zbyszka, czyli kilkanaście lat później, bo ona była dosyć długowieczna i o wiele lat przeżyła męża. Patrzę na niego, a on dalej ten sam – nawet nie przybyło mu specjalnie zmarszczek.

Ostatnio na kolejnym rodzinnym pogrzebie – tragicznie zmarłego kuzyna mojej żony, w sierpniu tego roku, a więc jako 87 latka zobaczyłem znowu dziarskiego faceta, tylko trochę bardziej wysuszonego i pomarszczonego, ale prostego jak struna, a włosy teraz dopiero przyprószyła mu siwizna i to z lekka.

Już od żony wiedziałem, że jego szczególny sposób jedzenia polega na typowym jogistycznym oddzielaniu i nie mieszaniu pokarmów – zielenina osobno pół godziny przerwy, mleko osobno, co najwyżej z serami, mięso osobno – broń boże z ziemniakami  itd.

Mnie było stać na takie rygory tylko przez trzy lata, między 1977 a 1980 i odpuściłem sobie kiedy przestałem sam ćwiczyć jogę. Ale on trzymał to całe życie i całe życie do dzisiaj ćwiczy jogę.

stokrotka-p
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Stokrotka tymczasem może być smaczna, także ta polna

[dygresja: ktoś zapytał mnie na jakimś spotkaniu autorskim  jak można godzić jogę, I Cing i buddyzm ze słowiańskością i Wiarą Przyrody. Odpowiedziałem że można bo Wedy to wiara przyrody a Budda (Budta – Będący) był tylko modyfikatorem i reformatorem pewnych aspektów tej wiary. I czing też nie jest nam obcy bo był znany Koszanom-Kuszanom, Guniom-Hunom, Harom Toka, Harom Orolskim, Spisom i Panom z Uralu (Góralu-Gór Kamiennych, którzy przenieśli sie w Góry Harów – Kharpaty-Karpaty na Spisz i w Pieniny-Paniny). Był on przenoszony jako system wróżebny w sposób ciągły przez wieki – tak samo jak obyczaj picia czaju (to nieprawda, że herbata do Słowian dotarła z Aglii w XVII wieku czy później, znamy ją od tysiącleci i mamy od Czajników- z Chin (Czajna), I czing był przenoszony w różnej formie pomiędzy Skołotami i Słowianami, a polegał na wróżbie przez burtowanie – który to zwyczaj znamy z dziejowych zapisów jako praktyki znacznie przecież późniejszego pogańskiego króla Polski – Jagiełły – Jogaiłły (czyż to miano króla nie jest barzo bliskie imieniu Gunia-Huny – kagana Chatiłły-Hatylli- zwanego przez zachód Atyllą?). A więc można spokojnie – bo to jest Wiara Przyrody, tak wedaizm, jak i hinduizm – z całym ich przepychem i kolorytem wielobóstwowości ucieleśniającej mnogie siły przyrody.]

wracając do tematu

Podchodzę do niego i pytam:

– Wujku, a co właściwie wujek takiego jada, że się tak dobrze trzyma?

– Ziółka synku, ziółka… – mówi do mnie – Nasze, tylko nasze.

-A skąd je wujek bierze?

– A z ogródka – mówi – to jest to, co rośnie w moim ogródku i na łące za domem. Od wiosny do pierwszego śniegu

macierzanka-pk

[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Macierzanka – wspaniała przyprawa i składnik sałatek

Przytaczam tę historię byście wiedzieli, że to ma jednak znaczenie co jemy dla naszego późniejszego zdrowego i długiego żywota. Ja sam jadam namiętnie ziółka dlatego, że lubię urozmaicenie kuchni jakie nam dają – do tego jestem smakoszem. Nie gardzę i nie stronię od schabowego czy pieczonego kurczaka, ale podstawą są nasze rodzime rośliny, w tym zioła i przyprawy znane naszym dziadom.

 

rukieww-ko
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Kwitnie rukiew wodna – skorzystaj z tego

Poza przepisami na skonsumowanie ziół i roślin z naszej ziemi znajdziecie tutaj przepisy na dania z Mazji:

i to

od Siewierzy – czyli Syberii

przez Ziemie Bajanii (Bajkału) i Bujanii (Bałchaszu),

od Kamczatki, Czukotki i Kurylów oraz Halaski (dziś Alaski)

przez Kazachstan czyli z dawnego Orolu (Harów czyli znad Jeziora Aral)

z Gór Kamiennych – Uralu

i z Gór Złotych Taj (Załataju dzisiaj znanego jako Ałtaj)  oraz z pustynnej Tokharii – znad rzek Tarym oraz Czerczen dzisiaj w Kitaju-Kutaju-Czytaju-Czingu-Czajnie-Chinach (zwanej dawniej Harią Toka Wielkiego), z krainy Mężogątów (znanych jako Massagetowie) i Koszanów (Kuszanów) znad Morza Kosza (Koszpijskiego)

przez Kaukaz i Morze Czarne po obu jego stronach: gdzie Hruszja (Gruzja) – ze Złotą Gruszą Spora i Złotym Runem, Oroja Kauków (Armenia), Osja-Ojca i Ozerja (Osetia i Azeria-Asyria-Ozeria), Swanetja i dalej na północy kraj Wojnów- Wojnachów – Czeczenia, gdzie na południowym brzegu morza kiedyś ciągnęła się Bytynia i Tynia, Cieplenica-Pątja, Orzawa-Orawa, Karia i Lędia, Mynżja-Mężja  nad Morzem Mora, Kąpodachja i Pawiolęgonia oraz wiele innych wspaniałych skołockich krain,aż po kuchnię z Widłuży-Trójny Skołotów znanej jako Troja.

komosab-k
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Kwiat Lebiodki czyli Białej Komosy

Kuchnia nasza obejmie także krainy i ziemie Lądu (Europy) od dawnych Ziem Budynów i Nurów-Nurusów oraz Mazów i Mazonek nad Morzem Mazowskim, Dnieprem i Prypecią po zimie Wędów i Lęgów  a więc po rzekę Ryn- Grań-Granicę zwaną dzisiaj Renem i Radęcę oraz Mień (Men) aż w  Góry Białych Kauków – czyli Kaukaz Biały (znany dzisiaj jako Alpy), a także po morze południowe znane Sistanom jako Morze Sporów, a dzisiaj Śródziemne, gdzie osiedli przodkowie dzisiejszych Chorwatów i Czarnogórców, Serbów i Bośniaków –  ale nie tylko – bo także Tajgątowie znani dzisiaj jako Macedończycy, czy Dawowie-Drakowie-Gątowie (Dakhowie-Trakowie-Getowie) nad Dunajem, jak również Skrytowie na wyspie Skrycie i Półwyspie Pięciopalcym (Palopącie znanym dzisiaj jako Peloponez)

oraz na północy nad morzem Bałtyckim po kuchnie  ziem Istów, Kurów i Czudziów oraz Wesiów Weńskich (bo Wenowie-Fenowie także królestwo Sis niegdyś współtworzyli razem z Ugorami znanymi dzisiaj jako Węgrzy)

i po dania z kuchni dawnych Luciców, Wielotów i Drzewianów za wyspą Rują położonych wzdłuż rzeki Lędy-Łabędy czyli dzisiejszej Łaby-Alby – najśrodkowszej ze środkowych rzek Lądu – tej nad którą po ucieczce ze Skryty księżniczka Lęda zamieszkała.

macierzanka-pk2

[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Macierzanka

Na początek oddamy cześć Wojnachom – walecznemu ludowi z którego kuchni pochodzi danie dnia:

Barszcz -Nie Biały, nie Czerwony, ale prawdziwy

Barszcz Zielony, Czeczeński – Barszcz Wojnów

1,5 litra wywwaru mięsnego

2-4 ziemniaki

1 marchewka

50 g zielonej cebulki

1 cebula

30 g zielonej pietruszki

300 g zielonej, młodej pokrzywy

1 jajko

300 g kwaśnej śmietany

Do gotującego się wywaru z mięsa dodajemy ziemniaki i gotujemy aż będą miękkie, dodajemy podduszoną, szklistą cebulę, do tego posiekane na małe kawałki gotowane na twardo jajko i startą na tarce marchew, następnie siekamy zieloną cebulkę, pietruszkę i koperek oraz pokrzywy i wszystko wrzucamy do zupy. Gotujemy 4-5 minut i dodajemy kwaśną śmietanę. podajemy do stołu.

PPokrzywa mloda

[zdj.http://survival.strefa.pl/]

pokrzywka młoda

inne barszcze zielone pokrzywowe polskie

(ze strony

http://survival.strefa.pl/

– znajdziecie tam dokładne opisy ziół i wiele, wiele przepisów

PPokrzywa3885.3

młode pokrzywy (Pokrzywa Żegawka)

Zupa z młodych pokrzyw2 duże garście młodych pokrzyw, 1 cebula, 1 marchew, 1 łyżka mąki (np. krupczatki), 1 łyżka masła, 1,5 l wywaru z mięsa lub kostki bulionowej, 2-3 ziemniaki, sól, pieprz, 1 żółtko, 2 łyżki śmietany, 1 łyżka soku cytrynowego.
Drobno posiekaną cebulę zeszklić na maśle, zasypać mąką i sporządzić jasną zasmażkę. Dodać do niej wypłukane, drobno posiekane pokrzywy i utartą marchew, wymieszać i zalać wywarem. Dodać obrane, pokrojone w kostkę ziemniaki i ugotować do miękkości. Zupę przyprawić solą i pieprzem, „uszlachetnić” żółtkiem zmieszanym ze śmietaną i zakwasić sokiem cytrynowym. Wariant – ziemniaki ugotować osobno i dodać do zupy na koniec.

pokrzywazw-plk
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Piękna, dorodna pokrzywa

Zupa pokrzywowa ze słoninąSalaterka młodych pokrzyw, 1 łyżka oleju, 2 łyżki mąki, 50 g bekonu, 1,5 l wywaru, sól, pieprz, szklanka kwaśnej śmietany, 50 g żółtego sera.
Na oleju podsmażyć drobno pokrojoną słoninę. Gdy zżółknie, posypać ją mąką i ciągle mieszając rumienić Zasmażkę zalać wywarem, dobrze mieszać i gotować. Dodać umyte, drobno posiekane pokrzywy i gotować jeszcze przez 10 min. Do zupy wlać śmietanę, przyprawić i podawać posypaną utartym serem.

ml pokrzywaz
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

bardzo młode pokrzywy

Barszcz z Barszczu

barszcz-pl
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

mój ulubiony barszcz to barszcz z prawdziwego Zwyczajnego Barszczu (na zdjęciu)

Barszcz jest zapomnianym warzywem niegdyś powszechnie używanym od Europy po Kamczatkę. Gotowane młode liście i łodygi (wiosna-lato) dają smaczną zupę tzw. barszcz przypominający wg Rosjan rosół z kury. Starsze są już mniej smaczne. Można ich używać również jako dodatku do potraw i innych ziół. Z delikatnych liści po ugotowaniu w osolonej wodzie można robić sałatki. Surowe pędy można jeść również na surowo, ale są już mniej smaczne. Na wschodzie z ogonków liściowych przyrządzano delikates: wiązano w ciasne pęczki i suszono na słońcu aż zrobiły się żółte a na ich powierzchni krystalizowała się cukrowata substancja. Korzenie barszczu są jadalne po ugotowaniu (jak okopowe).

barszcz-l
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Barszczu zwyczajnego nie wolno pomylić z mocno parzącym i nie bezpiecznym barszczem Sosnowskiego – poniżej:

 

barszczso-l
[zdj.http://survival.strefa.pl/]

Barszcz Sosnowskiego jest dużo okazalszy dorasta do 3-4 metrów wysokości, ale młody na wiosnę może być trudniejszy do odróżnienia

Jedno z dań Łukasza Łuczaja – którego kuchnię gorąco polecam, a którego niedawno rozreklamował TVN

Odsyłam WAS chętnie na jego stronę ale nie do jego kuchni, lecz do święconych bukietów, które przekazują nam bezcenną wciąż wiedzę o świętych roślinach Słowian. Zobaczcie co tam za rośliny święcą: http://www.luczaj.com/zielna.htm

łopiany nie mogą mieć łodyg dłuższych niż 20 cm

A teraz korzeń łopianu, rzekłbym nie po japońsku, a po kamczacku:

KINPIRA GOBO – czyli korzeń łopianu po japońsku!

Porcja dla czterech osób do podawania jako przystawka. Przygotowanie 30 minut, plus doba moczenia łopianu.

200 g. korzeni łopianu

100 g. marchwi

1 ostra papryczka

2 łyżeczki białego sezamu

2 łyżki cukru

woda

1 i 1/2 łyżki sosu sojowego

1 łyżka oleju

Uwaga! Korzenie zbieramy wiosną lub jesienią wykopując rośliny średniej wielkości (o liściach długości 20-30 cm). Większe rośliny mają korzenie, które, choć duże, są twarde i łykowate.

Korzenie łopianu

Stare łykowate łopiany, a mogą być nawet 3 metrowe

Korzeń łopianu oczyścić, oskrobać (obieranie niszczy najbardziej aromatyczną część korzenia). Korzeń dzielimy na cieniusieńkie paseczki (grubości zapałki, długości 4 cm), tak jakbyśmy strugali ołówek, (moczyć przez dobę w zimnej wodzie z odrobiną octu, zmieniając ją kilkakrotnie – zbiera substancje niesmaczne i niezdrowe), zalać na krótko wrzątkiem i odcedzić. Wysuszyć na ściereczce. Łopian można mieszać z marchwią pociętą w ten sam sposób (można też użyć samej marchwi). Na patelni uprażyć ziarno sezamu, aż zacznie wydzielać zapach. Na łyżce oleju usmażyć pokrojoną na małe kawałeczki ostrą papryczkę. Na tym samym tłuszczu usmażyć równomiernie korzeń łopianu. Dodać marchew, dalej smażyć, aż będzie elastyczna, a olej się wchłonie. Wlać na to sos sojowy, dodać cukier i 2 łyżki wody. Dalej gotować razem, mieszając, aż się sos sojowy dobrze wchłonie. Można też dodać odrobinę sake. Wsypać ziarno sezamowe, gotować do całkowitego odparowania wody.

Podziel się!