Marian Nosal: Choroba sieroca Polaków

Obcokrajowcy, mieszkańcy Europy Zachodniej, podkreślają smutek, brak radości z  życia i  brak pewności działania u  współczesnych Polaków. Spotkałem się nawet z  zachętami obcokrajowców, mieszkajacych w  Polsce, żebyśmy byli „bardziej do przodu”, bardziej walczyli o  swoje racje.

Skąd takie u  nas zjawisko?

 

źródło: http://slowianieiukrytahistoriapolski.pl/historia_polski/choroba_sieroca/index,pl.html

Bardzo ciekawą opinię na ten temat usłyszałem w  filmie „Lechistan – Rozmowa z  Grzegorzem Skwarkiem”.

W filmie tym wytłumaczenie „przytłumienia” naszego narodu przypisano ogólnonarodowej chorobie sierocej, wynikającej z  braku znajomości prawdziwej historii narodu.

Mamy co prawda historyków, katedry historii, profesorów, doktorów i  magistrów historii, mamy nawet lekcje historii w  szkołach, ale nie mamy prawdziwego przekazu o  naszej lechickiej, przedchrześcijańskiej przeszłości.

Występuje brak przekazu o  naszych przodkach i  od naszych przodków, który to przekaz odcięto, a  może sami sobie odcięliśmy około 1000 lat temu.

Był to przekaz kultury i  cywilizacji Słowiańskiej.

Była tam wiedza / veda na temat świata, z  której resztek do dziś korzystają liczne narody.

A my tylko w  ograniczonym zakresie.

Bo to właśnie nas, Lechitów i  Wandalów (nie mylić z  wandalami) najbardziej bała się „adoptująca” nas na siłę cywilizacja Zachodnio-Chrześcijańska.

Dlatego wygubiono naszą Wiarę Przyrodzoną, zasady współżycia społecznego, zwyczaje, a  przejęte od naszych przodków technologie rolnicze, przemysłowe i  na przykład szkutnicze zostały przypisane innym ludom lub zniszczone.

Ten bolesny proces odcinania od źródeł i  obcinania tego co mieliśmy, trwał cały czas, ale intensyfikował się w  momentach trudnych, takich jak rozbicie dzielnicowe, rozbiory, okupacja niemiecka czy sowiecka.

Były też okresy trochę lepsze, na przykład za Jagiellonów.

Osoby dotknięte chorobą sierocą mają w  sobie jakiś dziwny smutek, wynikający z  braku rodziny, z  braku korzeni z  których można by czerpać radość i  siły do życia.

Dzieci z  chorobą sierocą siedzą i  chwieją się monotonnie do przodu i  do tyłu.

Czy coś Wam to przypomina?

To chwianie się i  bezwład?

Mnie się to jakoś od razu skojarzyło z  „Weselem” Wyspiańskiego i  jego tańcem chocholim.

I opisaniem tego stanu ciała i  ducha przez Czepca:

„…A, jak myślę, ze panowie
duza by juz mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!…” [2]

Czy nasz naród nie chwieje się bezwładnie (jak w  tańcu chocholim) w  swoim istnieniu, gospodarce i  polityce, której jasnej wizji z  zasadzie nie ma?

Jak możemy mieć jasną wizję, kiedy historycy, politycy, publicyści i  inni „inteligenci polscy”, tak zwane „elity intelektualne narodu” prześcigają się w  obrzydzaniu Polakom naszej historii, kultury i  tradycji.

Lekarstwo na chorobę sierocą jest jedno – zwrócić dziecku jego rodzinę.

Niech pozna historię i  siłę swego Rodu.

Niech poczuje bliskość i  siłę płynącą od wszystkich swoich przodków.

Niech poczuje się w  swoim życiu, jak w  swoim, a  nie jak w  życiu innej rodziny, która go może nawet trochę akceptuje i  kocha, ale w  inny sposób niż to ma miejsce w  rodzinie naturalnej.

Tysiąc lat temu nasz naród został wyrwany ze swojej Aryjsko-Słowiańskiej rodziny i  włączony do innej: Judeo-Chrześcijańskiej i  Zachodnio-Europejskiej.

więcej: http://slowianieiukrytahistoriapolski.pl/historia_polski/choroba_sieroca/index,pl.html

 

 

Podziel się!