Ireneusz Ćwirko – O Heraklesie, Herosach, Cheruskach i Harnasiach

O Heraklesie, Herosach, Cheruskach i Harnasiach

lelum-i-polelumMłody Arminius po przybyciu do Rzymu zastał tu, ku swojemu zdziwieniu, ludzi z którymi mógł się porozumieć w swoim ojczystym języku. Ci mieszkańcy Rzymu nie należeli do plebsu, wprost przeciwnie, stanowili jego przywódcze warstwy. Mimo to zachowali oni odrębność i coś na wzór indyjski tworzyli osobną kastę, w ramach rzymskiego systemu społecznego.

Jego opiekunowie przekazali mu nie tylko tę wiedzę którą potrzebował aby zintegrować się wśród elit Rzymu, ale również wiedzę o ich narodzie, ujarzmionym przed wiekami przez Rzymian i mimo to pielęgnującym wiernie tradycje swoich przodków.

 

Ku jego zdziwieniu okazało się, że te tradycje są takie jakie wyniósł z rodzinnego domu, tylko że o wiele obszerniejsze i bardziej wyszukane.

Etruskowie zachowali w swoim dziedzictwie elementy które u Słowian zachodnich już dawno poszły w zapomnienie.

 

Ale część z tych opowieści i podań była mu doskonale znana, jak chociażby podania o bliźniakach Lelum i Polelum i ich historii zdobycia władzy i chwały.

W etruskich domach pełno było przedmiotów na których te opowieści zostały utrwalone przy pomocy malowideł i opisów.

Tak jak na przykład na tym etruskim lustrze

 

lele-aliltu

 

Na tym rysunku widzimy legendarnych braci w trakcie ich zmagań w zapasach o czym jednoznacznie świadczy istniejący tam napis.

 

Na innych jednak widzimy w opisie imię LELE, a zamiast Polele pojawia się postać Heraklesa.

 

lele-herakles

 

Już wtedy bowiem mity o Lelum i Polelum przeplotły się nieodwołalnie z mitami innej pary słowiańskich bohaterów, a mianowicie z mitem o Waligórze i Wyrwidębie.

 

Opowieści o tej drugiej parze herosów rozprzestrzenione były raczej wśród bałkańskich i greckich Słowian. Również na terenie Polski egzystowały one w symbiozie z mitami o Lelum Polelum.

Moim zdaniem były jednak zdecydowanie młodsze.

 

Postać Waligóry była niezwykle popularna i jego przygody opowiadane były w całej Europie. Wszędzie tam gdzie dotarli Słowianie, wszędzie tam docierały też opowieści o Waligórze i Wyrwidębie.

Oczywiście nie wszędzie bohaterowie ci byli znani pod takimi właśnie imionami, ale każdy z ludów Słowiańskich zachował znaczenie tych imion tłumacząc je na lokalną gwarę.

 

Słowianie z terenów Kultury Łużyckiej, czyli przodkowie Polaków, preferowali imiona Waligóra i Wyrwidąb. Równolegle jednak istniały takie formy imion, które upowszechniły się na terenie Bałkanów i nad Renem.

 

Tam nazywano Waligórę „HORAKLEZ”. Było to dokładne przetłumaczenie imienia Waligóra z języka polskiego.

 

U zachodnich i południowych Słowian słowo „Góra” wymawiane jest jako „HORA” natomiast słowo „Wyrwać” z polskiej nazwy zostało zastąpione przez słowo „KLEZAT”, które do dzisiaj ostało się np. w czeskim, gdzie oznacza ono „przewrócić”, „obalić”.

 

Z czasem Grecy przerobili nasz mit o tym herosie na własny i z Horakleza zrobił się Herakles.

 

Ten mit dotarł następnie do Etrusków i wymieszał się u nich z podaniami o Lelum Polelum.

 

Również Etruskowie nadali Waligórze własne imię ale to wywodzili już od innej cechy tego bohatera. A mianowicie od tego że został jako dziecko wykarmiony przez wilczycę.

 

W ten sposób ich imię Waligóry brzmiało już inaczej i jeśli przyjąć że prawidłowo rozumiemy zasady wymowy etruskich głosek to musi ono brzmieć tak jak to widzimy na przyklad na tym rysunku

 

hedsle

 

czyli Hedsle, gdzie „Hed” oznaczało wilczycę albo sukę a „sle” pochodziło od słowa wykarmiony albo „ssący”. W tym słowie widzimy również bliskie powiązania z językiem niemieckim w którym „pies” nazywany jest określeniem „Hund”

 

Z czasem zaczęła jednak dominować Grecka wersja imienia i na następnym rysunku widzimy Waligórę podpisanego imieniem Hersele.

 

hersele

 

Waligóra nie był zapewne postacią mityczną ale za tym imieniem ukrywał się człowiek z krwi i kości. Musiała to być jednostka rzeczywiście wybitna i jego osiągnięcia wydawały się ludziom tamtych czasów tak wspaniałe, że uznali go za postać boską. Kogoś kto stal się przykładem dla dziesiątków następnych generacji w walce o run i sławę.

 

Ten podziw i szacunek otrzymali w spadku po nim również jego potomkowie którzy uznani zostali przez większość Słowian jako jedyni godni miana królewskiego. Ci potomkowie Waligóry i Wyrwidęba otrzymali miano HEROSÓW (noszących góry) a ich poddani przyjęli od tego miana nazwę Cherosków, czyli poddanych Herosów z rodu Waligóry.

 

Herosami nazywano również tych którzy w rytualnych zmaganiach w trakcie corocznych świąt rywalizowali w rzucani olbrzymimi głazami albo w próbach ruszenia z miejsca głazów czy skał, udowadniali swoją nieludzką wprost silę. Tego typu zawody zachowały się jeszcze u niektórych ludów o słowiańskich korzeniach np. u Szkotów.

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/07/sowianskie-stonehenge.html

 

Na terenie Polski tylko Górale są tymi, u których te tradycje są jeszcze żywe. Do dzisiaj opowieści o Janosiku i Harnasiach pobudzają wyobraźnie ludzi. Teraz dopiero rozumiemy to, dlaczego w Europie istnieje nieprzerwana ciągłość kulturalna, podtrzymywana przez Słowian, objawiająca się np. w tej ciągłości egzystencji i użycia określeń od Waligóry przez Heraklesa do Harnasia.

To ostatnie imię składa się przecież jednoznacznie ze słów Har (Hor) i słowa „nosi”, co razem oznacza „Noszący Górę”.

Podawana w „polskiej” Wikipedii etymologia słowa Harnaś jest kolejnym przykładem tego w jak chamski i bezczelny sposób fałszuje się historie Polaków i języka polskiego.

 

No ale gdzie tu miejsce na imię Chrobry?

 

Jak się okazuje nie tak daleko, bo jego bliźniak Wyrwidąb stał się też wzorcem dla potomnych. Jego osiągnięcia nie były mniejsze niż jego brata i jego imię stało się synonimem odwagi i męstwa.

 

W językach południowosłowiańskich dąb nazywany jest słowem „CHRAST” a ze słowem obrócić czy też przewrócić spotkaliśmy się już w poprzednim artykule – „ZARVTI”.

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/09/wiadomosc-dla-boga.html

 

We współczesnym macedońskim słowo przewrócić wymawiamy jako „преврти”. Z połączenia tych dwóch słów mamy dokładne tłumaczenie imienia Wyrwidęba na południowosłowiański i otrzymujemy słowo Chrawrti, które dalej uległo skróceniu i dostosowaniu do mowy Słowian północnych. Uległo ono też typowej przy tym podmianie litery „W” na „B”, aby przyjąć w efekcie brzmienie „CHROBRY”, czyli osoby z odwagą i męstwem Wyrwidęba.

 

Charakterystyczne jest to, że plemię Cherusków występuje dokładnie do momentu do którego jeszcze żyli bezpośredni potomkowie Waligóry. W momencie kiedy zmarł ich ostatni król Chariomer lud ten zniknął z kart historii nieodwołalnie. Nie znaczy to, że zniknęli również wszyscy członkowie tego plemienia. Po prostu związek plemienny który nazywany był Cheruskami rozpadł się nieodwołalnie a jego przedstawiciele odzyskali swoją polityczną niezależność i egzystowali dalej, ale już pod własną, lokalną nazwą.

 

Kim jednak byli tak naprawdę Waligóra i Wyrwidąb? Gdzie należy szukać pierwowzorów dla tych postaci?

 

Byłem zaskoczony tym, jak łatwo jest je wyśledzić w odmętach historycznych podań. Trzeba tylko spróbować tam, gdzie nikt inny nie odważył się dotychczas szukać.

 

Postacie te nie mogły żyć w czasach bliskich Arminiusowi. Nie mogły też istnieć wtedy kiedy Etruskowie wykształcili już swoją kulturę i swoje pismo, ponieważ oni sami wiedzieliby również o nich znacznie więcej.

Ten czas gdzie takie postacie mogły dokonać tych niesamowitych wyczynów przypisywanych Lele, Polele, Waligórze i Wyrwidębowi czy też Hedsle (Heraklesowi) musiał przypadać na okres największych przemianach społecznych i rewolucyjnych zmian form życia społeczeństw ludzkich. I takim okresem była niewątpliwie epoka brązu oraz przejścia do epoki żelaza.

 

Był to czas wielkich rewolucji oraz powstania pierwszych naprawdę wielkich organizmów państwowych. Czas w którym, jak grzyby po deszczu, powstawały i ginęły wspaniałe cywilizacje.

 

Najważniejszą była oczywiście cywilizacja egipska. Również państwo faraonów przeżywało w tym okresie serię rewolucyjnych przemian. To był czas życia i panowania Faraona Ehnatona. Dynastia do której on należał wydała największych wodzów ale i największych reformatorów w historii Egiptu.

 

Dzisiaj już wiemy, dzięki badaniom genetycznych, że ci władcy nie mieli wiele wspólnego z ludnością tubylczą i należeli do najeźdźców przybyłych z terenów obecnej Hiszpanii. Ludy o haplogrupie R1b zamieszkujące tereny Hiszpanii znalazły się wraz z rozprzestrzenieniem technik metalurgicznych w szczęśliwym położeniu. Z jednej strony Hiszpania słynęła z zasobów miedzi, z drugiej strony leżała dokładnie na szlaku handlowym, który łączył wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego z Kornwalią, głównym ośrodkiem wydobycia cyny w tym okresie. Pozwoliło to tym ludom na szczególnie szybki postęp w technikach militarnych i na ekspansję wzdłuż wybrzeża Afryki aż do Egiptu i Azji centralnej. Kierunek ekspansji haplogrupy R1b był więc dokładnie odwrotny do tego co próbuje nam wmówić nauka.

 

Reformy Ehnatona wywarły wielki wpływ na Egipt, niestety w negatywnym znaczeniu. Jego chorzy i nieudolni następcy nie potrafili zapobiec dalszemu osłabieniu Państwa. Nie dziw więc, że elity Egiptu szukały na gwałt osoby zdolnej zapobiec katastrofie. I w tym to momencie pojawiają się dwie wybitne jednostki o których wcześniejszym życiu niewiele wiadomo (dokładnie mówiąc, to nic nie wiadomo).

Tymi postaciami są Horemheb i Ramzes I.

 

O Horemhebie wiemy tylko to, że wyznaczony został przez ostatniego faraona XVIII dynastii na swojego następcę. Wiadomo też, że był on dowódcą armii egipskiej i walecznym żołnierzem.

Wszystko wskazuje jednak na to, że nie był on Egipcjaninem. Nic nie wiemy o jego rodzicach ani o miejscu skąd pochodził, poza wzmianką, że urodził się w Abaris.

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/09/starozytna-historia-polakow-wzlot-i.html

 

W swoim życiu nie stosował się też ściśle do egipskich zwyczajów i nie używał tytułów przysługujących władcy ale do końca swego życia pozostał przy swoim imieniu. Wszystko wskazuje na to, że po śmierci został pochowany według obcego egipskiej tradycji rytu, a jego ciało nie zostało zmumifikowane. Mimo to jego zasługi w przywróceniu starych egipskich tradycji po okresie anarchii u schyłku XVIII dynastii są ogromne. To jemu Egipt zawdzięczał to, że władcy następnej dynastii poprowadzili to państwo do ostatniego wielkiego okresu jego świetności.

 

Kim jednak był Horemheb?

 

Jak łatwo się domyśleć był to pierwowzór słowiańskiego herosa Waligóry. To właśnie Horemheb i jego brat Ramzes I byli postaciami z legendy, którzy ze zwykłych rozrabiaków i ryzykantów doszli do władzy nad królestwem i poślubili córki władcy a następnie odziedziczyli jego włości.

 

Już dawno imię Horemheb powinno zastanowić wszystkich historyków. Tymczasem ci przez generacje udawali chińskie trzy małpy. Ta banda oszustów i agitatorów zachodniej przewagi cywilizacyjnej nie miała nawet krzty odwagi aby zwrócić uwagę na to, że to imię jest słowiańskie.

 

Szczególne zarzuty postawić tu trzeba archeologom polskim.

 

Ci już od dziesiątków lat zajmują się intensywnie tym okresem historii Egiptu i Polska finansowała olbrzymim kosztem wykopaliska na terenie Egiptu i przyczyniła się do restauracji świątyni królowej Hatszepsut.

Już samo to, że królowa ta mogła dojść do władzy świadczy o tym, że jej rozumienie roli kobiecej było całkiem inne niż to, do którego przyzwyczajeni byli Egipcjanie.

 

Tylko w cywilizacji słowiańskiej kobiety były na tyle samodzielne i wyemancypowane (o czym musiał się przekonać obecny rząd) żeby uważać za normalne to, że mają takie same prawa do władzy jak mężczyźni. Jest więcej niż pewne to, że miała ona słowiańskie pochodzenie, co pozwoliło jej na przejęcie władzy w państwie, bo uważała to za coś najzupełniej normalnego.

 

Już w tym momencie archeolodzy polscy w Egipcie powinni zwrócić uwagę na niezwykłość zjawiska istnienia królowej Hatszepsut. Ale dalej było jeszcze gorzej. Przejęcie władzy przez Horemheba, i jego niejasne pochodzenie powinno natychmiast spowodować w nich właściwe skojarzenia. Ale o myśleniu wśród tych ludzi możemy zapomnieć. Są to marionetki ich zachodnich sponsorów i do samodzielnego myślenia ani nie zdolne, ani też chętne. Klepanie na pamięć podsyłanych im prawd jest oczywiście o wiele wygodniejsze i daje się do tego namacalnie odczuć jako niezła kupka srebrników.

 

Nawet największy ciamajda musi tak naprawdę widzieć to, że Horemheb to nic innego jak imię Waligóra.

O górze w językach południowosłowiańskich, ale również w czeskim, już mówiłem. Również określenie „HEB” pochodzi z czeskiego i oznacza „przewrócić”, „ruszyć” i ma w tym języku formę „POHYB”.

 

Również jego brat Ramzes ma słowiańskie imię. Wprawdzie nie jest to na pierwszy rzut oka widoczne, ale od historyków można wymagać trochę więcej jak tylko klepania zdrowasiek.

Ramzes to było jego oficjalne imię ale przedtem jako zwykły żołnierz, a następnie władca jego połowy królestwa, używał on imienia „PARAMESSU”.

 

Z określeniem Messu „Misza” spotkaliśmy się już wielokrotnie. Jest to nazwa dla niedźwiedzia w języku starodawnych Słowian.

Słowo „PR” (samogłosek w egipskim nie zapisywano) jest zapewne przekręconym i zniekształconym określenie dla słowa „wykarmiony” które w językach południowosłowiańskich brzmi „hrani”.

Przetłumaczone na polski imię Paramessu musiało więc znaczyć tyle co „Wykarmimy przez niedźwiedzicę”, i taka była według legendy historia życia Wyrwidęba. On został wykarmiony przez niedźwiedzicę a jego brat Horemheb przez wilczycę, kiedy ich rodziciele zginęli pozostawiając dzieci na pastwę losu.

 

Tak więc kiedy Horemheb umarł bezpotomnie, to został pochowany po słowiańsku, tak jak jego przodkowie, a władzę po nim przejął jego brat Ramses I. Tak jak jego poprzednik zwalczał on zatęchłe zwyczaje na dworze królewskim i sprzeciwiał się zdecydowanie obowiązującej etykiecie. Jego rządy były krótkie, ale założona przez niego dynastia wydała największych (w dosłownym znaczeniu tego słowa) faraonów w historii.

 

Jeśli spojrzeć na wizerunki mumii ciał jego następców to zauważymy, że geny Waligóry i Wyrwidęba nie dają się przeoczyć. Już syn Ramzesa I, Seti I wygląda jak kulturysta i przy swoim wzroście (około 175 cm) przewyższał swoich poddanych o głowę. Wnuk Ramzesa I , Ramzes II był już prawdziwym olbrzymem. Przy jego wzroście powyżej 182 cm przewyższał swoich żołnierzy o 30 cm zachowując przy tym proporcje ciała i sprawność fizyczną prawdziwego atlety.

 

Wiadomość o sukcesie tych bliźniaków w Egipcie rozeszła się aż do ich ojczyzny. Ich potomkowie, których zapewne tam spłodzili przed wyprawą do Egiptu, zostali uznani za potomków bogów. To właśnie ta legenda była fundamentem na której opierała się władza władców tej dynastii i dopóki ona istniała, dopóty istniało też plemię Cherusków, czyli poddanych tych wodzów.

 

Opisana tu historia tłumaczy też dlaczego Mojżesz i jego towarzysze napotkali na słowiańskie pozostałości wkraczając na półwysep Synaj.

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2016/09/czy-polacy-sa-przodkami-zydow-pustynne.html

 

Od czasów Horemheba Egipt był celem emigracji całych mas najemników i emigrantów z terenów słowiańskich i ci osiedlali się tam gdzie było jeszcze wolne miejsce i gdzie mogli żyć według takich zasad, jakie znali w swojej ojczyźnie. Górzyste tereny Synaju czy też Libanu i obecnego Izraela nadawały się klimatyczne dla nich najbardziej i tam powstały nowe państwa słowiańskie Filistynów i Fenicjan. Ale o tym w którymś z następnych artykułów.

 

Nasz późniejszy pogromca Rzymian musiał te historie słuchać z wypiekami na twarzy, szczególnie że jego opiekunowie obstawali przy tym, że jest on bezpośrednim potomkiem Waligóry i w jego żyłach płynie krew herosów którzy 1300 lat wcześniej podbili świat.

Był to też powód nazwania go imieniem Arminius. Dla opinii publicznej Rzymu istniało oficjalnie wytłumaczenie tego imienia, w ten sposób jak już to podałem.

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/04/jak-ze-sowian-zrobiono-germanow.html

 

Ale imię to niesie w sobie jeszcze ukrytą przed niewtajemniczonymi warstwę znaczeniową. Otóż jest ono prawie że identyczne z imieniem które używali Grecy w stosunku do faraona Horemheba. Przez Greków był on bowiem nazywany imieniem „Armesis” a Rzymianie przerobili to imię na Armenius. Tak więc nazywając naszego bohatera imieniem „Armenius” Etruskowie postawili go przed moralnym wyborem: życia jako jeden z licznych rzymskich generałów, lub też podjęcia wyzwania dorównania w chwale i wielkości swojemu przodkowi Horemhebowi.

 

Można sobie wyobrazić jaki szok musiał ten młody człowiek przeżyć, kiedy okazało się, że Cezar nie zamierza poprzestać na dotychczasowych zdobyczach i jego militarna maszyneria przystąpiła do zmiażdżenia Słowian na wschodnim brzegu Renu. Właśnie wtedy ten młody człowiek podjął swoją brzemienną w skutkach decyzję. Decyzję która zmieniła losy świata.

 

Postanowił rzucić Rzym na kolana i w tym pomogło mu jego szczęście, jego mądrość i odwaga.

 

I kto wie, może tak naprawdę swoje powodzenie „zawdzięczał” swoim wychowawcom Etruskom. Nie jest wykluczone że jego osoba była tylko pionkiem w wielkim planie przejęcia przez Etruskie senatorskie rody władzy w Rzymie. Zamach na Cesarza Tyberiusza mógł być jednym z elementów tego planu. Śmierć Arminiusa i przegrana spiskowców odwlekły na parę stuleci ostateczną klęskę Rzymu, ale miejsce Cherusków zajęli Wawelanie (Wandale)

 

http://krysztalowywszechswiat.blogspot.de/2015/08/starozytna-historia-polakow-przyczyny.html

 

i to oni dopełnili zemsty na Rzymie za cierpienia które zadał on ich braciom Słowianom.

 

Cdn.

Lel Pan posm zalow kompr

Lel – Jerzy Przybył

Dodatek o wątkach mitologicznych od Czesława Białczyńskiego

Do tej publikacji pana Ireneusza mógłbym dodać sporo, ale dodam tylko jedną ważną informację:

Lel i Polel, nie wrócili do Królestwa Północy jako bogowie z Egiptu. Lel i Polel są bogami Słowian z Północy, a opowieść o Wyrwidębie i Waligórze jaka przetrwała do naszych czasów pośród ludu polskiego i chorwackiego to naprawdę po ludowemu sprymitywizowany bardzo starożytny przekaz  mitologiczny, który tłumaczy znaną i stosowaną zasadę obrządku obejmowania władzy królewskiej u Scytów, Sarmatów , Słowian, – ogólnie u Ariów. Rytuał ten polegał na podjęciu zrzuconych przez Bogów boskich atrybutów królewskości. Jednym z nich był Topór-Maczuga.  Pozostałe to Złoty Dzban-Czara, Radło-Pług, i Jarzmo-Obręcz. Te dokładnie przedmioty wymienia w swoim podaniu o Scytach Królewskich i ich królach Herodot. Nie będę tutaj przytaczał tego podania, kto zechce znajdzie je sobie w przypisach do Księgi Ruty.

 

W Księdze Tura (Wyd. Baran&Suszczyński 2000, Kraków) jest na ten temat w Taji 7 taki oto fragment:

„Cztery rodzaje narzędzi zrzucili z Nieba bogowie, a ten tylko mógł być zerywańskim królem, kto je
wszystkie podniósł. Były to: Czara-Dzban (dla kniaziów i kapłanów), Topór-Siekiera (dla wojów),
Pług-Radło (dla wieśniaków) i Jarzmo-Dyby (dla niewolnych).

Czterech bogów przedstawia sobą cztery rodzaje praw, jakim podlegają ludzie, zależnie od stanu, w jakim się znajdują, i od stopnia dojrzałości, jaki osiągnęli. Swąt-Światowit ma dla kapłanów i królów prawa boskie – przed nim oni odpowiadają i przez niego tylko mogą być sądzeni. Perun daje swe prawa wojownikom i on ich sądzi ręką króla lub kapłana. Prowe daje swe prawa wieśniakom i sądzi ich ręką wojownika, króla albo kapłana. Przepląt panuje niepodzielnie nad niewolnymi i jest ich jedynym dawcą praw oraz sędzią, który karze ich ręką panów.

Cztery oblicza Boga Bogów odzwierciedlają również cztery rodzaje bytu (istnienia we
wszechświecie): byt wyobrażony (potencjalny), byt zewnętrzny (przedmiotowy), byt wewnętrzny
(podmiotowy) i byt pełny (duchowy, boski).

Boski Krąg (Koło Bogów) nie przedstawia też nic innego w swych zstępujących od środka ku dołowi
szczeblach, jak właśnie owe cztery oblicza. Pierwszy Krąg zajmują w nim bogowie Działu Działów,
Drugi Krąg bogowie Kiru, Trzeci Krąg bogowie Żywioły i ich dzieci Mniejsze Żywioły, Czwarty Krąg
bogowie Mocy i ich dzieci Małe Moce. Dalsze kręgi to już byty półboskie, ludzkie i przedmiotowe.”

(wydanie nowe Slovianskie Slovo str. 173)

Taja 10

Polel jest Panem Ostatniej Drogi, Przewodnikiem po Zaświatach, Władcą Pamięci Pokoleń. Jego
narzędzia to Popielnica (Urna), Ptasiopióra Kapa oraz Nawska Kość. Tej ostatniej Polel używa
jak berła, wskazując jej końcem na właściwe drzwi Nawi. Jego pomocnicami są Popielnice.
Do czasu Wojny o Krąg posiadał także Sowi Srebrną Tarczę-Zwierciadło, która wszystko odbijała
na opak.
Chociaż Lel i Polel są bliźniakami, bardzo różnią się wyglądem.

Polel ma posiadać skrzydłodłonie zamiast rąk. W onych szponiastych skrzydłoniach dzierży swoje
narzędzia: Popielnicę-Dzban (Urnę) z wizerunkiem twarzy Pani Śmierci – Nyi, i Kościane Berło.

(nowe wydanie Slovianskie Slovo str. 250)

Taja 17

„Mrok szydził z Kołbia, a jego syn śmiał się najgłośniej ze wszystkich. Nad ranem rozległ się nagle straszny grzmot w niebiesiech i spadły zapowiadane cztery przedmioty: Złote Jarzmo, Złote Radło,
Złoty Dzban i Złota Siekiera. Kiedy struchleli ludzie oderwali od ziemi twarze, by spojrzeć na
niebiańskie dary, zobaczyli je całe w ogniu, a grzmiący głos oświadczył im, że kto podniesie owe
rzeczy z ziemi, ten ma zostać królem. Po kolei różni śmiałkowie podchodzili do Jarzma, Siekierki,
Radła i Dzbana, a między nimi Kołb, Mrok, Drug i Łeż. Nikt jednak nie mógł nawet o kawalątko
przesunąć żadnego z nich. Łeż (Ług) uniósł nieco nad ziemię Dzban, ale zaraz go upuścił, a inne
rzeczy nie drgnęły nawet w jego ręku. Dopiero kiedy Pirst chwycił za Radło, wyrwało się ono
z ziemi lekko jak piórko.
Pirst zebrał wszystkie dary boskie. A kiedy unosił Jarzmo, poznali Zerywanie Prawo Świata, a gdy
wyjmował Radło, poznali Uprawę Świata, a kiedy wyrywał Dzban, poznali Ognisko Domowe,
a kiedy uniósł Siekierkę, poznali Pracę i Narzędzia. Tak Pirst został królem, a Łeż mocno mu
zazdrościł i knuł spisek w umie.”

(nowe wydanie Slovianskie Slovo str. 459)

 

Księga Ruty

Taja 22 str. 291

„Między owymi Zorjanami przetrwało kilka kart Księgi Głębi, która przekazała im wiedzę
o przodkach i dziejach świata od czasu jego stworzenia aż po wygnanie z Koliby. Królował im
Zariw, królewski potomek zerywańskiego Oryja, który starym obyczajem podniósł z ziemi Dary
Bogów. Tyle że w jego wypadku owo podniesienie było znacznie trudniejsze. Musiał przejść kawał
świata i przeorać niejedno bagno, niejedno pustkowie, by odnaleźć to, co ludzi czyniło ludźmi –
Radło, Dzban i Siekierę oraz Jarzmo. Z radła znalazł jeno drąg, z dzbana jeno skorupę, z siekiery
znalazł kamienny cios, ale za to jarzmo odnalazł w całości i uniósł je wysoko. Tak jego lud –
Drewjanie, stał się ludem wieśniaków, także ludzi leśnych, którzy najwięcej sobie cenili uprawę
roślin, zbieranie dziewych pożytków i hodowlę zwierzyny. Nie lubili wędrować ani wojować,
a czynili te rzeczy tylko potrzebą przymuszeni.”

Taja 23  str 383 – to opowieść którą znał Herodot, a mówi ona jak wśród Scytów zostaje się królem:

„Na początku w starej Naddońskiej Skołotii rządził nimi Kołak z Karpokiem. Jak to bywało z braćmi wodzami u najwcześniejszych Zerywanów, pierwszy był panem, czyli panującym kaganem-królem
– co stanowił boskie prawa na ziemi, i sędzią banem – co rozsądzał zwaśnionych, czyli tym, którego
się bano. Drugi był wiedunem, kapłą, czyli kapłanem – sprawującym obrzędy wiary przyrodzonej
oraz dzierżącym buławę wojwodzina, czyli wiodącego-wodzącego do boju, wojennego wodza
ludu. Wpierw zatem Kołak, który pierwszy uniósł Złote Jarzmo królował, a Karpok mu, jako kapłan,
wtórował. Po śmierci Kołaka królem został Karpok, który dźwignął Złotą Siekierę, a kapłą był Lipok,
po śmierci zasię Karpoka Lipok podniósł Złote Radło i został królem.”

 

i wreszcie Przypis 69 do Taji 23, punkt „d” str 502:

„Podanie o boskich złotych narzędziach-symbolach władzy królewskiej u Scytów, które spadły z Nieba
w postaci Pługa, Jarzma, Toporu i Czary, przekazuje Herodot. Kto chciał zostać królem musiał podnieść,
któreś z tych narzędzi, ale zwykły człowiek nie był w stanie ich nawet poruszyć. Owa boska Czara-Ara to
właśnie Dzban Zerywanów. Jej kopia to Mała Czara – Boska Czarka – Boska Arka. Judejczycy nazywają
ją w Biblii Arką Przymierza z Bogiem. Podanie być może zaczerpnęli od Skołotów-Scytów, którzy ich
niejednokrotnie najeżdżali. Żydzi-Judejczycy nazywali Skołotów Aszkuza i twierdzili że pochodzą oni od
syna Jafeta Askeza. Aszkez to zniekształcony zapis imienia kagantyrsa Osieka lub Orzekosza – Orego Kosza – Koszerysa-Kozyrysa. Tego który poprowadził Koszatyrsów na Wschód do Iranu i Indii. Co ciekawe, to właśnie Żydzi w swoich przekazach dziejowych zachowali pamięć o tym, że Scyci-Skołoci to nikt inny jak lud nazywany później Słowianami, czyli o ciągłości genetycznej i kulturowej skołocko-słowiańskiej. Nazywali oni Żydami Aszkenazyjskimi tych swoich pobratymców, którzy zamieszkali między Słowianami we wschodniej Europie i nad Morzem Czarnym. [patrz: Wikipedia, hasło Scytowie].”

 

W innej wersji zamiast Topora/Siekiery z nieba spada bardziej archaiczny atrybut wojownika – Maczuga, ta maczuga jest kamienna, bo obrządek obejmowania tronu w imieniu bogów pochodzi z czasów kiedy o Egipcie nikomu się jeszcze nie śniło z Kultury Pucharów Lejkowatych z Kujawi z czasów odległych od nas o ponad 7.000 lat. Nie ma żadnych zapisów tak starych na świecie, żadnego pisma poza proto-pismem kultury Vincza – pra-słowiańskiej, czyli scytyjskiej R1a. Skołocki władca – zapisany przez Hettytó i Asyryjczyków – Madaj  to imienny pierwowzór Olbrzyma z Maczugą Kamienną – Madeja. Jednakże tak naprawdę Maczuga/Kamienna Siekiera należała do Peruna, a drewniana nabijana kawałami kamienia to atrybut boga Mąda i samo imię Mąd-Daw/Mąddaj, od niego się wywodzi.

A gdzie stoi boska, Kamienna Maczuga z uwitym na jej czubie gniazdem Sokoła? 

Odpowiadam: w Dolinie Ojców.

A co to jest zapyta Polak Mały Dolina Ojców?

Odpowiem: to to samo co egipska Dolina Królów, a maczuga która w Dolinie Ojcowskiej stoi nazywa się nie inaczej jak Maczuga Herkulesa/Heraklesa. 

Odpowiednikiem rytualnym w obrzędzie Przejścia jakim jest pasowanie na władcę plemienia owego Boskiego Dębu – Drzewa Które Należy Wyrwać z Matki Ziemi, Drzewa Perunowego jest Złote Radło/Pług lub Maczuga Drewniana (drewno dębowe), a odpowiednikiem  Boskiej Góry Którą Należy Podnieść – Góry Sima/Ziemi, Kamiennej Maczugi z Doliny Ojców/Królów (patrz także Legenda o królu Łokietku, który się w tejże Dolinie na króla Po-Lechitów odrodził), w późniejszych czasach o jakich pisze Herodot (zapis z V w p.n.e., ale zapis mitu, a więc bardziej archaicznego obyczaju pasowania), była Kamienna Siekiera Peruna, a wreszcie Topór.

Każdy władca Scytów u złotego pasa królewskiego miał przypiętą symboliczną Złotą Czarkę – Dzban Zerywanów (potem zrobiono z tego Graal). 

Owa czara-dzban to nic innego jak atrybut nieśmiertelności Boga Zaświatów Polela-Sowiego, w takich czarkach, dzbankach, garnkach z pokrywką chowało się w czasach neolitu prochy zmarłych – to nic innego jak Urny Grzebalne – Popielnice.

Naprawdę warto czytać Mitologię Słowian – ona wiele wyjaśnia u samego korzenia, podłoża, a podanie o Wyrwidębie i Waligórze ma swój jeszcze bardziej archaiczny odpowiednik wiążący się z jedną z Bitew Początków Świata, Bitwą Potworów o Ziemię-Jawię, Welę-Prawię i Niebo-Nawię/Sławię – a więc z czasami najstarszej generacji bogów na Ziemi.

CB

Na koniec jeszcze jeden cytat z Taji 24 str 593 (Księga Ruty) tyczący się obrzędu pasowania na króla w Świątyni Dziewięciu Kręgów na Łyścu:

„Mudrowie Welesa z Welesowej Góry w Krakowie i żercy Nyji z Gniezdna prawią, że każdy władca
Łysej Ziemi musiał przejść wszystkie próby w kącinie Świstów na Górze Świtowskiej i w czterech
kącinach Łyśca. Były to niesłychanie trudne próby, polegające na okazaniu Wiedzy Czarów,
Wiedzy Rymów, Wiedzy Wiary, Siły Woli, Męstwa, Sprytu i Cnoty, a przede wszystkim próby
Poświęcenia. Zdobywanie wiedzy i wtajemniczenia pięciu kącin nie było sprawą prostą. Trzeba
było podołać tylu wyrzeczeniom i wykazać się takim hartem, że niewielu decydowało się podjąć
trud, jeśli nie byli przekonani, że podołają. Toteż przeważnie władcy tej ziemi byli władcami
mądrymi i udawało im się przeprowadzać swoją wolę bez niepotrzebnego przymusu i rozlewu
krwi. Każdy z nich musiał dowieść też, że jest mocarzem o twardych jak kamień mięśniach
i królem o twardym jak głaz sercu. Obrządek obejmowania władzy wymagał, by oddać Lelowi
i Polelowi to, co się ma najdroższego.
W Stołpi, zwanej później Słupią, leży do dziś olbrzymi głaz, który przypomina wędrowca, a jest
skamieniałym wojem – Stołpem-Słupem. Miał on być pierwszym władcą Wolnej Łyskowisły od
rządów Bokusa, a dowodził wojami, co strzegli od pokoleń progu Świętogór po śmierci Draka
Iworodzica. Miał być pierwszym władcą, lecz nigdy nim nie został, a zyskał jedynie miano Pyszałka.
To bogowie Łyśca zamienili w głaz owego Stołpa Pyszałka. Nakazano mu bowiem przeznaczyć
Boskim Bliźniakom Lelijowi i Polelowi w ofierze, to co miał najdroższego. W jego wypadku
okazał się być tym najdroższym pierworodny syn. Stołp Pyszałek myślał, iż jest sprytniejszy
od bogów i wziął obcego chłopca, wydarłszy go biednej matce spośród licznej gromadki jej
wieśniaczej dziatwy. Przebrał go w bogate stroje i wyniósł do ofiarnego ołtarza. Za tę próbę
oszustwa i krzywdę wyrządzoną matce, Polel z Lelem zaklęli go w kamień, który na kolanach,
małymi kroczkami ma podążać ku świątyni. Bowiem rzekł Polel-Sowica: – Będziesz tak szedł do
końca świata, czyniąc krok jeno, na nogach każdego nowego króla.
Zatem od tamtego czasu każdy, kto chce władać Pałkinami, musi, niejako na dowód krzemiennych
mięśni i kamiennego serca, podnieść na własnych ramionach owego czuwającego u stóp Łyśca
Słupa Pyszałka i przenieść go o jeden krok w stronę świętej góry.

Następnie w świątyni na Łyścu każdy z nowych władców składa stosowne przysięgi, oddaje
bogom to, co mu najdroższe i przechodzi pełny obrządek ukrólewienia według starej sistańskiej
tradycji – na kamiennym tronie, w zgrzebnej szacie i słomianych łapciach.
Tak więc, jak dla Nurusji – Złotym Jarzmem Prowego, Złotym Radłem Rgła, Złotą Siekierką
Peruna i Złotym Dzbanem-Czarą Chorsiny – jest Sokola Maczuga w Dolinie Ojców, tak dla
Łyskowisły jest nimi Kamienny Słup Pyszałek.”

 

Dodam jeszcze, że słowo hyb występuje w języku polskim i mamy górę Hyb, a także powiedzenie oznaczające „na wieczna zgubę, na zatracenie” – na poHYBel oraz, że ten sam jest źródłosłów słowa  hańba. Hańbą było podjąć się podnieść Maczugę-Hyb i nie dokonać tego, taki wyczyn skazywał na pohybel (na zapomnienie), na pohańbienie (pognębienie, niepamięć) niedoszłego króla-śmiałka. Hybki – pochyły, a zatem hebel nie pochodzi z niemieckiego, lecz na odwrót, hybel-strug. A także ludowe: hybki – szybki, „skakający” po skosie jak kozica, hybać – skakać po górach. Inne jeszcze znaczenie płynie z tego samego źródła – uhybka, uchybienie  – uskok, oszibka (ros) – błąd, skrzywienie.

Góra Hyb to Pogórze Dynowskie:

„… Wówczas nie wiedziałem, że góra którą po raz pierwszy zobaczyłem to Hyb 405m n. p. m., należący do Pasma Parnasu ciągnącego się od Domaradza, aż po Starą Wieś. W tym roku Hyb dwukrotnie zachęcał mnie do odwiedzin, a to ze wzgórza 404m n.p.m. nad Lutczą, czy też z drogi na Podlas Domaradzki….”

Podziel się!