Bitwa sprzed 3.300 lat, nad Dołężą na Wenedyjskim Połabiu, częścią „inwazji” Prasłowiańskich H-Ariów na Euroazję!

Bitwa sprzed 3.300 lat, nad Dołężą na Wenedyjskim Połabiu
1280x720_Abb.-04

Pozwalam sobie omówić kolejny artykuł z niemieckiego portalu Onet.pl gdyż poświęcony jest wczesnym dziejom terenów nad Łabą i Odrą oraz na Pomorzu Przednim (Łukomorzu), które to tereny, jak powszechnie już dzisiaj wiadomo, zamieszkiwane były w sposób ciągły przez Prasłowian od czasów Kultury Lendzielskiej, Kultury Pucharów Lejkowatych i Kultury Ceramiki Sznurowej – czyli od okresu 7.500 – 6.500 lat temu (5.500 – 4.500 p.n.e.).

museum_quintana_-_unternberg_1Makieta okołu (pągu/pagu – od czego pochodzi słowo poganin) z prasłowiańskiej Ziemi Posawskiej nad Dunajem (później Guniląd/Hunaland, Awaria i Boj-Awaria, jeszcze później Bawaria), dzisiaj Künzing-Unternberg (okół-pąg pochodzi z ok. 4.840-4.590 roku p.n.e., czyli 6.800-6.600 lat temu). Zdjęcie na licencji Creative Commons. Autor: Wolfgang Sauber

Artykuł, który omówimy jest częścią niemieckiej propagandy uprawianej aktualnie w Polsce przez niemieckie i inne germańskie, banksterskie media, w tym niemiecki polskojęzyczny portal Onet.pl

Jest to przemyślana kampania germanofilska i niemiecka propaganda antysłowiańska – antypolska. Działanie niezmienne od czasów zjednoczenia Prus i Rozbiorów Polski, ale patrząc szerzej właściwie od roku 966, lub nawet wcześniej – od inwazji Franków na Lechię za czasów Karola II (780).

Powinniśmy być na takie działania wyczuleni i wskazywać wszelkie rozpowszechniane tą drogą półprawdy polegające na germanofilskich interpretacjach dziejów, przekłamania narracji faktycznych wydarzeń, fałszerstwa i zwykłe historyczne kłamstwa. W tej dziedzinie propaganda niemiecka, a za nią cała Zachodnia Europa postępuje identycznie, jak w wypadku „polskich obozów zagłady” z II Wojny Światowej, które były niemieckimi obozami zagłady. Jest to sprawdzona przed II Wojną Światową metoda kossinowsko-goebelsowskiej propagandy nazistów niemieckich, przejęta po wojnie przez syjonistycznych Żydów i kontynuowana przez Niemców i Anglosasów (Kłamstwo Enigmy i alianckiego sojuszu Francji i Anglii z Polską oraz przemilczanego wkładu Polski w zwycięstwo nad Niemcami).

Przedstawione odkrycie dotyczy czasów znacznie młodszych niż okres zasiedlenia północnej Europy przez Słowian (Prasłowian/Scytów/Sarmatów) w VII-VI tysiącleciu przed nową erą. Bitwa nad Dołężą miała się zdarzyć około 1.300-1.200 roku p.n.e..

Dla porównania słynna Waza z Bronocic, na której utrwalono wizerunek wozu i z którą znaleziono kości turów, zaprzęganych do wozu jarzmem ze sznura nałożonego na rogi, pochodzi z roku 3.600 p.n.e., z tego okresu pochodzą też Grobowce Kujawskie, zwane „piramidami”, a najstarsze osiedla rolnicze jak to z Dzielnicy Opolskiej należące do Kultury Lendzielskiej mają po 7.500 lat (5.500 p.n.e.), są więc znacznie starsze (patrz: Żyto sprzed 7500 lat w Dzielnicy pod Opolem, czyli Kultura Lendzielska/Lugijska/Śląska).

Nie wiem dlaczego niemiecki portal publikuje taki tekst, skoro wiadomo już od 1930 roku, że Kultura Łużycka, której szczytowy rozkwit przypada na lata 1.300 – 800 p.n.e. nie jest żadnym początkiem osiadłej cywilizacji rolniczej nad Wisłą, Odrą i Łabą. Od 2009 roku wiadomo też, że nie jest ona początkiem obecności tutaj Prasłowian (rolników indoeuropejskich, o Y-DNA  z mutacją genową zwaną  R1a, czyli tzw. haplogrupą R1a, w skrócie Y-DNA hg R1a lub hg R1a-M417), a tym bardziej Staroeuropejczyków (o mutacjach haplogrupowych I1 i I2). Ci ostatni żyli uprawiając łowiectwo i zbieractwo w Europie od 35.000 lat.

Tollensesee – to mówiąc po naszemu – Jezioro Dołęże, a Tollense to rzeka Dołęża*. I tak się one nazywały jeszcze w XIX wieku, nim doszczętnie nie zgermanizowano żyjących nad nim Lechickich/Polskich Połabian, których język drzewiański i połabski wtedy dopiero (w efekcie „przemysłowej” germanizacji), przestał ostatecznie istnieć. Dzisiaj podobnie ma się rzecz z językiem Serbołużyczan intensywnie germanizowanych przez Bundesrepublikę Deutschland od 1989 roku.

* Dołęża znaczy Dolna Łuża (łuża/ługa – to łożysko i ług/łęg – łacha/łąka zalewowa. Dawnymi czasy tłumaczono tę nazwę jako Dolenicę, Dolnicę, Dolinicę, a lud tutaj mieszkający nazywano w sposób uproszczony Dolińcami ale też Dolimińcami i Dalemińcami – to są odtworzenia ze zgermanizowanej nazwy słowiańskiej. Według mnie owi Dolinianie to Dolni Łużycy – Dolnołużyczanie, a rzeka w odcinku wpadającym do morza to Dolna Łuża, Dolinna Łuża, lub Dolegliwa Łuża (wylewajaca, tworząca łęgi i bagna) , a więc Dołęża w odróżnieniu od  Górnej Łuży, tak jak rozróżniają siebie do dzisiaj Dolni Łużycy i Górni Łużycy. Dodatkowo  – dolegać, dolegliwy – oznacza złą Dolę – legać w dole, w łożysku, w depresji, dołęga – dolegliwość , niedola. Stąd też Dolińcy – Dolni Łużyczanie. Jak by nie było odtworzenie z początku XX wieku czy obecne słowiańskiej nazwy tej rzeki jest sprawą drugorzędną.

Tyle tytułem ogólnego wstępu. Najpierw treść artykułu:

 

Tej armii nie powinno tam być. Zostały tylko kości

http://ciekawe.onet.pl/historia/tej-armii-nie-powinno-tam-byc-zostaly-tylko-kosci,1,5671363,artykul.html

 

Więcej wiadomo o bitwie faraona Ramzesa II z Hetytami niż o krwawej masakrze niedaleko Szczecina. Ponad 1200 lat p.n.e. nad brzegami Tollense kamiennymi toporkami, drewnianymi maczugami i krzemiennymi strzałami walczyło kilka tysięcy wojowników. Mimo wysiłku archeologów, bagna nad niewielką rzeczką wciąż skrywają tajemnicę.

  archaeologie-schlachtfeld

Kość z fragmentem grotu pochodząca w wykopaliska
fot. http://www.sueddeutsche.de/wissen/archaeologie-auf-dem-schlachtfeld-mit-holzkeulen-gegen-bronzepfeile-1.1123307

„Kości. Mnóstwo kości i czaszki. Wszystko poczerniałe od leżenia przez stulecia w bagnie” – tak zaczyna się tekst, który ukazał się niedawno na stronie Sueddeutsche.de.

Trudno inaczej zacząć opis tego, co wydarzyło się 3200 lat temu w bagnistej dolinie rzeki Tollense. Wiadomo tyle, ile naukowcom udało się wyczytać z ludzkich szczątków. Tylko na jednym skrawku podmokłej łąki, o powierzchni malutkiego pokoju, archeolodzy odkopali 1478 kości i 20 czaszek. Dolina położona jest w landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie, ok. 120 km na północny-zachód od Szczecina. Zdaniem badaczy prahistorii, rozegrała się tutaj bitwa, w której uczestniczyło nawet 3-4 tys. wojowników. Tymczasem ten rejon Europy w epoce brązu zamieszkiwało zaledwie od 3 do 5 osób na kilometr kw. Skąd wśród bagien i borów nagle taka armia? Po kilku latach pracy niemieckich archeologów mnożą się pytania, a nie odpowiedzi.

Śmiertelny lot strzały

To niezwykłe miejsce zostało odkryte przez przypadek. W 1996 r. miłośnik historii, Hans Borgwardt, razem z synem natknęli się nad rzeczką na ludzką kość. Tkwił w niej krzemienny grot, ale prace archeologiczne ruszyły dopiero kilka lat później. Nikt nie spodziewał się sensacji. Archeolodzy musieli kopać głęboko. Przez stulecia rzeka naniosła ponad metr mułu, dzięki temu szczątki przetrwały do naszych czasów. W końcu kopiący dotarli do warstwy bagien z początków epoki brązu. Odkryte kości rąk i czaszki wskazywały, że w mokradłach spoczęli młodzi mężczyźni. Coraz bardziej specjaliści odchodzili od teorii rytualnych ofiar.

„Połamane kości nie nosiły śladów zrastania. Kolejne odkrycia utwierdzały nas w przekonaniu, że doszło tutaj do bitwy” – archeolog Detlef Jantzen tłumaczył w jednym z wywiadów.

Walka musiała być niezwykle zażarta. W jednej z czaszek w części potylicznej jest dziura wielkości pięści. Na kościach widoczne są ślady drobnych nakłuć. W końcu archeolodzy natknęli się na niezbity dowód walki. Strzała z krzemiennym grotem zakończyła swój śmiertelny lot w czaszce starożytnego wojownika.

Włócznią i tomografem w biodro

Zbadano też kości zmarłych, których urazy budziły wątpliwości. Jak donosi portal Sueddeutsche.de naukowcy z hamburskiego uniwersytetu, Ute Brinker i Annamarie Schram, wykorzystali do tego celu komputer i tomograf. Początkowo badacze przypuszczali, że kość biodrowa jednego z wojowników pękła na skutek upadku z konia. Szczątki tych zwierząt też odkryto nad brzegami rzeki. Po zbadaniu biodra zmarłego stwierdzono jednak, że uraz powstał na skutek uderzenia z ogromną siłą ostrzem, np. włócznią. Na kości udowej kolejnego poległego był wyraźny ślad cięcia. Może od brązowego miecza, który archeolodzy znaleźli na łące? Większość wojowników zapomnianej armii posiadała jednak broń o krzemiennych ostrzach i maczugi. Mulista ziemia zakonserwowała jesionową pałkę – „starożytny kij bejsbolowy” – i młot z tarniny, niczym do gry w polo.

„Początkowo przyjęliśmy teorię, że to ofiary lokalnego konfliktu. Jednak było ich zbyt dużo. Tutaj doszło do starcia regionalnych potęg” – ocenia Jantzen.

Szczątki najeźdźców z Południa

Tylko że nic nie wiadomo o istnieniu 3200 lat temu państw czy większych struktur plemiennych w tej części Europy! Ktoś jednak musiał prowadzić do boju napastników, kierować też obrońcami tej ziemi. Nie ma jeszcze wyników badań DNA ani też strontu ze szkliwa zębów, aby dokładnie powiedzieć, z jakiego regionu pochodzili napastnicy. Skąd wiadomo, że w tej bitwie polegli przybysze? Badania kości wykazały, że zmarli żywili się prosem, a to uprawiano u podnóża Alp czy też bliżej w Czechach. Naukowców niemal w ekstazę wprawiło znalezienie pierścienia zrobionego z domieszki cyny. Na tym terenie nie wytapiano wówczas cyny.

Kolejna zagadka! Drewniana konstrukcja

Ciała poległych napastników wrzucono do rzeki. Archeolodzy zaczęli szukać tego miejsca. Kilka kilometrów na południe, w górę rzeki, odkryto coś niezwykłego. „To był przełom” – przyznaje główny archeolog wykopalisk w Tollense.

Ponad 3200 lat temu bagnistą dolinę przegradzała grobla z warstw drewnianych bali przysypanych piaskiem. Starożytni wbili też w bagno pale. Do konstrukcji prowadził często uczęszczany szlak.

„Być może walki trwały kilka dni. Napastnicy zmusili do ucieczki obsadę ufortyfikowanego przejścia, a potem ulegli odsieczy” – zastanawia się Detlef Jantzen.

Dla naukowców zagadką jest już nie tylko bitwa, ale drewniana przeprawa. Jak dodaje Jantzen, wcześniej nie odkryto w rejonie wybrzeży Morza Bałtyckiego i Północnego żadnych umocnień z tego okresu. Na przeszkodzie do dokładnego poznania przeszłości stoi brak źródeł pisanych. Pieśni zwycięzców nad Tollense pochwycił tylko wiatr. Zupełnie inaczej niż tysiące kilometrów dalej.

Południe kontratakuje propagandą

W tym samym niemal czasie na Bliskim Wschodzie starły się dwie starożytne potęgi – Egipt i Hetyci z Azji Mniejszej. Egipcjanie byli przekonani o swojej przewadze. Faron Ramzes II dał się nawet wyprowadzić w pole. Zatrzymani przez Egipcjan pasterze, faktycznie szpiedzy Hetytów, przekonali Ramzesa, że armia ich króla Muwatallisa jest daleko. Pułk faraona ruszył do przodu, a pozostałe oddziały niebezpiecznie rozciągnęły się. Pod Kadeszem na siły egipskiego Ra spadła kawalkada rydwanów wyznawców boga Burzy (Peruna? – CB). Było ich mniej niż egipskich, ale za to nowocześniejsze. W hetyckich rydwanach oprócz łucznika zasiadał żołnierz z długą włócznią. W filmie Ridleya Scotta „Exodus. Bogowie i królowie” można zobaczyć jak wyglądał atak rydwanów. Pod Kadeszem całkowita klęska Egiptu wisiała w powietrzu, gdyby tylko Muwatallis wysłał do boju piechotę. W obliczu zagłady ziemska postać Ra osobiście ruszyła do kontrataku. Ramzesowi sprzyjało szczęście, bowiem na tyłach hetyckich rydwanów pojawiła się nadciągająca dywizja sprzymierzeńców Egipcjan. Następnego dnia znów rozgorzały walki. Ramzes II ogłosił się zwycięzcą. Kazał obwieścić swą chwałę na kamiennych tablicach. Jego relację badacze przeszłości porównali z zapiskami Hetytów. Zdaniem historyków bitwa była, co najwyżej nierozstrzygnięta. To Hetyci kontynuowali później dalsze natarcie, opanowując sporne ziemie, aż w końcu Egipt podpisał traktat pokojowy.

Słowiańscy spiskowcy od Abrahama

Naukowcy ustalili prawdę o wydarzeniach nad brzegami Orestesu, ale wciąż nie mogą rozwiązać zagadki Tollense. Natomiast nie brakuje teorii spiskowych. Według niektórych znawców obrońcami przeprawy przez rzekę, mogli być Prasłowianie, którzy mieli również tworzyć kulturę łużycką. Tylko, że 1300 lat p.n.e. to dopiero początki tej kultury. Przeciętny mieszkaniec Polski kojarzy ją z osadą w Biskupinie. W największym rozkwicie przedstawiciele kultury łużyckiej zamieszkiwali obszar obecnej Polski, Łużyc, Czech, części Słowacji i Wołynia. Wciąż trwa spór naukowców czy jej twórcy byli Prasłowianami. Prof. Józef Kostrzewski, który prowadził wykopaliska w Biskupinie, uważał, że tak. Większość badaczy twierdzi jednak, że Słowianie pojawili się nad Wisłą i Dołężą znacznie później. Spór rozpala głowy nie tylko naukowców. Część internautów oskarża nawet polskich archeologów, że zbyt ulegli niemieckim teoriom z końca XIX i początków XX wieku.

Pisząc tekst, korzystałem z:

P. Jasienica – „Polska Piastów”
K.A. Kitchen – „Ramzes Wielki i jego czasy”
J. Kostrzewski – „Wielkopolska w czasach przedhistorycznych”
www.sueddeutsche.de/wissen/archaeologie-gemetzel-in-der-bronzezeit-1.2735489

Autor: Waldemar Szczepankiewicz

Źródło: Onet

Rozwinięcie i uzupełnienie

 http://www.sciencemag.org/news/2016/03/slaughter-bridge-uncovering-colossal-bronze-age-battle

Całość pod linkiem – artykuł z marca 2016 – tutaj tylko krótki wyrwany cytat:

„Ancient DNA could potentially reveal much more: When compared to other Bronze Age samples from around Europe at this time, it could point to the homelands of the warriors as well as such traits as eye and hair color. Genetic analysis is just beginning, but so far it supports the notion of far-flung origins. DNA from teeth suggests some warriors are related to modern southern Europeans and others to people living in modern-day Poland and Scandinavia. “This is not a bunch of local idiots,” says University of Mainz geneticist Joachim Burger. “It’s a highly diverse population.”

As University of Aarhus’s Vandkilde puts it: “It’s an army like the one described in Homeric epics, made up of smaller war bands that gathered to sack Troy”—an event thought to have happened fewer than 100 years later, in 1184 B.C.E. That suggests an unexpectedly widespread social organization, Jantzen says. “To organize a battle like this over tremendous distances and gather all these people in one place was a tremendous accomplishment,” he says.”

So far the team has published only a handful of peer-reviewed papers. With excavations stopped, pending more funding, they’re writing up publications now. But archaeologists familiar with the project say the implications are dramatic. Tollense could force a re-evaluation of the whole period in the area from the Baltic to the Mediterranean, says archaeologist Kristian Kristiansen  of the University of Gothenburg in Sweden. “It opens the door to a lot of new evidence for the way Bronze Age societies were organized,” he says.

For example, strong evidence suggests this wasn’t the first battle for these men. Twenty-seven percent of the skeletons show signs of healed traumas from earlier fights, including three skulls with healed fractures. “It’s hard to tell the reason for the injuries, but these don’t look like your typical young farmers,” Jantzen says.

I tłumaczenie (z grubsza):

Starożytne DNA potencjalnie mogłoby ujawnić wiele więcej: W porównaniu do innych próbek epoki brązu z całej Europy w tym czasie, może to wskazać na ojczyznę wojowników, jak również określić takie cechy jak kolor oczu i włosów. Analiza genetyczna dopiero się rozpoczyna, ale jak do tej pory wspiera założoną na początku ideę. DNA z zębów sugeruje, że niektórzy wojownicy wywodzą się z Europy Południowej, gdyż koresponduje ono z DNA współczesnych południowych Europejczyków, inni zaś posiadają DNA typowe dla ludzi mieszkających w współczesnej Polsce i Skandynawii. „To nie jest wojenka kilku lokalnych kacyków”, mówi genetyk z University of Mainz Joachim Burger. „Mamy tu  bardzo zróżnicowaną populację.”

Przedstawiciel Uniwersytet Vandkilde Aarhus, Jantzen mówi: „To są armie, zupełnie podobne jak te opisane w epopei Homera, złożone z mniejszych grup wojennych, które zebrały się pod Troją. Bitwa Trojańska, jak się uważa, miała miejsce mniej niż 100 lat później, w 1184 B.C.E. To sugeruje nieoczekiwanie, że mamy w tym czasie (1250 B.C.E.) w Europie Północnej powszechną organizację społeczną. Aby zorganizować bitwę nad Dołężą/Tollense i zebrać tych wszystkich ludzi w jednym miejscu konieczny był wielki wysiłek organizacyjny. To olbrzymie osiągnięcie”, mówi.

Do tej pory zespół ogłosił jedynie niewiele dokumentów, które są obecnie wzajemnie weryfikowane. Wykopaliska wstrzymano w oczekiwaniu na większe finansowanie. Jednak już teraz archeolodzy zaznajomieni z projektem twierdzą, że skutki odkrycia dla historycznego obrazu Epoki Brązu są dramatyczne. Tollense może wymusić ponowną ocenę całego tego okresu na obszarze od Bałtyku do Morza Śródziemnego, mówi archeolog Kristian Kristiansen z Uniwersytetu w Göteborgu w Szwecji. „To odkrycie otwiera drzwi dla wielu nowych dowodów na drodze do uznania istnienia wysoce zorganizowanych społeczeństw epoki brązu w Europie”, mówi.

Na przykład, silne dowody wskazują na to, że nie była to pierwsza bitwa dla tych ludzi. Dwadzieścia siedem procent szkieletów nosi oznaki zaleczonych urazów z wcześniejszych walk, w tym trzy czaszki wyleczonych złamań. „Trudno ustalić dokładnie przyczyny tych urazów, ale ludzie ci nie wyglądają, na typowych młodych rolników”, mówi Jantzen .

 

Oczywiście – dodam – bo to są zawodowi wojownicy – żołnierze co najmniej trzech ścierających się armii, w tym dwóch armii sprzymierzonych – Skandynawskiej i Słowiańskiej, przeciw trzeciej zebranej z całej Południowej Europy

Karte_Tollense

Omówienie:

Wikipedia:

Tollense (pol. hist. Dołęża[1], Dolenica[2] lub Tolęża[3]/Tołęża[4]) – rzeka w Niemczech (Meklemburgia-Pomorze Przednie). Wypływa z łańcucha rynnowych jezior polodowcowych Tollense i Lieps na Pojezierzu Meklemburskim (314.2-3); po ok. 68 km biegu zasila rzekę Pianę w okolicy miasta Demmin.
Dopływy:

  • Linde
  • Datze
  • Aalbach (Malliner Wasser)
  • Mühlenbach
  • Kleiner Landgraben
  • Goldbach
  • Großer Landgraben
  • Augraben
Tollense przepływa przez Neubrandenburg, Altentreptow i Demmin.

Tereny nad środkową i dolną Tollense zamieszkiwało słowiańskie plemię Dołężan, natomiast ziemie na południe od nich (głównie okolice jeziora Tollensesee z grodem Radogoszcz) należały do wojowniczych Redarów.

Słowiańska nazwa rzeki pochodzi od wyrazu „dół” bądź „dolina” lub według innych źródeł od ług – zbiornik wodny, kałuża (zob. Łużyce)

Tollensesee (pol. hist. Dołęże[1]) – jezioro w Niemczech. Powierzchnia tego jeziora wynosi 17,9 km². Znajduje się w landzie Meklemburgia-Pomorze Przednie.

Na północnym brzegu leży miasto Neubrandenburg.

Na zachodnim brzegu jeziora znajduje się wieś Alt Rehse – dawna osada słowiańska, której posiadanie przypisuje się księciu pomorskiemu Bogusławowi I z dynastii Gryfitów. Teren ten jest obszarem intensywnych poszukiwań archeologicznych. W roku 1942 robotnicy przymusowi zbudowali na tym jeziorze sztuczną wyspę, zaprojektowaną na potrzeby badań broni torpedowej – w tym torped nadwodnych – protoplastów współczesnych SLBM.

Breest_Hochwasser_Tollense_August_2011Rzeka Dołęża/Dolenica

Dodajmy też dla porządku, że to tutaj, w Przylwicach, znaleziono słynne Idole Prylwickie/Przylwickie opisane słowiańskimi runami, których autentyczność zakwestionowała nie nauka europejska, lecz niemiecka-pruska propaganda pseudonaukowa kształtującego się wczesnego nacjonalizmu pruskiego, którego szczytem rozkwitu była propaganda hitlerowska i nazizm okresu II Wojny Światowej.

We współczesnej Wikipedii nadal króluje ta propagandowa wersja hitlerowsko-pruska powtarzana przez polskie papugi za niemiecką propagandą z XIX wieku, z okresu Rozbiorów Polski i Zaborów Niemiecko-Rosyjskich, kiedy Polska była niemiecką (pruską) i rosyjską (pruską) kolonią. Że pochodzi ona z XIX wieku i że dalej jest powtarzana papuzio, pokazałem jasno na przykładzie książki niemieckiego historyka polskiego pochodzenia Karola Szajnochy „Słowianie w Andaluzyi”

Wikipedia:

Idole prillwickie, bałwanki przylwickie – nazwa grupy stu kilkudziesięciu figurek odkrytych rzekomo w II połowie XVIII wieku w Prillwitz nad jeziorem Tollensesee w Meklemburgii. Pierwsza informacja o ich odkryciu ukazała się w 1768 roku.

Figurki te miały rzekomo pochodzić z Radogoszczy i przedstawiać wyobrażenia bóstw słowiańskich, m.in. Radogosta. Wiele z nich opatrzonych jest napisami runicznymi, rzekomym pismem słowiańskim. Znaczna część figurek przedstawia postacie z lwimi głowami i bujnymi grzywami[1].

„Odnalezienie” idoli prillwickich stało się wielkim wydarzeniem w ówczesnej Europie i początkowo badacze powszechnie przyjęli ich autentyczność. Oszustwu dał się zwieść m.in. Jan Potocki, który w 1794 roku osobiście odwiedził miejsca ich rzekomego odkrycia, wykonał rysunki części z nich, a całą sprawę nagłośnił w wydanej w 1795 w Hamburgu relacji z podróży po Niemczech. O autentyczności znalezisk z Prillwitz było przekonanych wiele autorytetów naukowych ówczesnych czasów, takich jak Wawrzyniec Surowiecki[2], Joachim Lelewel[3] i Wojciech Cybulski. Jako jeden z nielicznych krytyczne stanowisko zajął Feliks Bentkowski[4].

Nie będziemy tracić czasu na walkę z neokolonialnymi umysłami „polskich” redaktorów Wikipedii, ale gdyby to była naprawdę POLSKA WIKIPEDIA to hasło to powinno brzmieć następująco:

Idole prillwickie, bałwanki przylwickie, palwany przylwickie – nazwa grupy stu kilkudziesięciu figurek odkrytych w II połowie XVIII wieku w Przylwicach/Prillwitz nad jeziorem Dołęże na lechickim Połabiu (wtedy pruska Meklemburgia, dzisiaj BRD/RFN). Pierwsza informacja o ich odkryciu ukazała się w 1768 roku.

Figurki te mogą pochodzić z Radogoszczy, która była znanym pogańskim ośrodkiem religijnym i przedstawiać wyobrażenia bóstw słowiańskich z okresu przed IX wiekiem n.e., m.in. Radogosta, Rodowolita i innych. Wiele z nich opatrzonych jest napisami runicznymi, pismem słowiańskim (słowiańskimi runami).

„Odnalezienie” idoli prillwickich stało się wielkim wydarzeniem w ówczesnej Europie i początkowo badacze powszechnie przyjęli ich autentyczność. Jan Potocki w 1794 roku osobiście odwiedził miejsca ich odkrycia, wykonał rysunki części z nich, a całą sprawę nagłośnił w wydanej w 1795 w Hamburgu relacji z podróży po Prusach. O autentyczności znalezisk z Prillwitz było przekonanych wiele autorytetów naukowych ówczesnych czasów, takich jak Wawrzyniec Surowiecki[2], Joachim Lelewel[3] i Wojciech Cybulski. Jako jeden z nielicznych krytyczne stanowisko zajął Feliks Bentkowski[4].

Odczytu z idoli przylwickich według zaproponowanego przez siebie systemu run słowiańskich dokonał w roku 2004 Winicjusz Kossakowski, białostocki inżynier, pasjonat kryptologii i specjalista od łamania kodów informacyjnych. To i wiele innych faktów stawia pod znakiem zapytania XIX wieczne propagandowe twierdzenia naukowców niemieckich, jakoby odkrycie to było fałszerstwem. Badania i spory wokół figurek z Przylwic trwają. Nauka, jak na razie (2016), wciąż nie rozstrzygnęła tego problemu zadowalająco.

Po tym koniecznym przypomnieniu wróćmy do samej bitwy nad rzeką Dołężą i tła historycznego na jakim się ona rozgrywa.

Zacznijmy od tła historycznego, czyli przywołanego wydarzenia Bitwy pod Kadesz między Hetytami a Mlekomedirczykami, czyli Egipcjanami. 

Ramses_II_at_KadeshRamzes II pod Kadesz – rydwan bojowy

Wiki:

Bitwa pod Kadesz – starcie zbrojne, które miało miejsce pomiędzy wojskami egipskimi a hetyckimi w piątym roku panowania faraona Ramzesa II.

Ustalenie daty bitwy pod Kadesz jest zadaniem dość trudnym. Jedyna wzmianka dotycząca daty bitwy mówi o piątym roku panowania Ramzesa II. Nie jest pewna data objęcia rządów przez tego władcę. Część badaczy przyjmuje datę 1304/1303 p.n.e. jako początek jego panowania i na tej podstawie rok bitwy określany jest na 1300/1299 roku p.n.e.[1]. Z kolei inni badacze przyjmują, że bitwa miała miejsce w roku 1275/1274 p.n.e. Jest to jedna z najlepiej udokumentowanych bitew starożytności – zachowało się kilkanaście niezależnych antycznych źródeł na jej temat.

Państwo hetyckie długo zmagało się z Egiptem o dominację w Syrii. Historia tych zmagań sięga czasów faraona Totmesa III. Wraz z rozpoczęciem reformy religijnej faraona Echnatona, zainteresowanie Egiptu Syrią zmalało, co pozwoliło Hetytom na aktywne działania w tym regionie. Po objęciu rządów w Egipcie przez przedstawicieli XIX dynastii, zainteresowanie tego państwa sprawami syryjskimi znów wzrosło. Liczne kampanie wojenne faraona Setiego I w tym regionie pozwoliły odbudować dawny prestiż Egiptu. Wkrótce też armia egipska zaatakowała Kadesz i Amurru[2]. Kraje te były wasalami hetyckimi. Taka agresja nie mogła pozostać bez odpowiedzi ze strony hetyckiej. Między obydwoma krajami doszło więc do walnej bitwy, która miała miejsce w okolicach Kadesz. Bitwa ta zakończyła się klęską Hetytów, a Muwatallis II został zmuszony do podpisania układu pokojowego z Setim I. Wkrótce potem faraon Seti I zmarł, a władzę w Egipcie objął jego syn Ramzes II. W 4 roku swego panowania, wyruszył on wraz z armią do Syrii. Kampania ta zaprowadziła Egipcjan do Tyru i Byblos. Następnie Egipcjanie wkroczyli do kraju Amurru, zaskakując jego władcę – Benteszine, który poddał się faraonowi[3]. W 5 roku panowania, Ramzes II wyruszył na drugą kampanię syryjską, której celem było objęcie we władanie całej Syrii. Na przeszkodzie realizacji jego planów stanęły jednak wojska hetyckie pod wodzą Muwatallisa II i jego brata Hattusilisa III. Wkrótce też obie armie spotkały się pod miastem Kadesz nad rzeką Orontes.

Casus Belli

Bezpośrednią przyczyną wybuchu konfliktu między Egiptem i Hatti, odnajdujemy we fragmencie traktatu między Tudhalijasem IV a Szauszkamuwą:

„Kiedy Muwatallis (II), brat ojca mego, został królem, ludzie z kraju Amurru złamali przysięgę wierności między nimi, i tak powiedzieli do niego: „Z wolnych ludzi uczyniłeś nas swymi wasalami. Jednak teraz już nie jesteśmy twymi wasalami” I stali się oni stronnikami króla Egiptu (Ramzesa II). Dlatego też Muwatallis, brat ojca mego, oraz król Egiptu stoczyli między sobą bitwę. Muwatallis pokonał króla Egiptu, pokonał kraj Amurru i opanował go”[4]

1280px-Starożytny_Bliski_Wschód_po_bitwie_pod_Kadesz_XIII_w._p.n.e.

 

Mobilizacja armii

Zgrupowanie armii egipskiej odbyło się w Pi-Ramzes. Cała armia została podzielona na 4 dywizje. Żołnierze pochodzący z Memfis tworzyli dywizje „Ptah”; żołnierze z Teb tworzyli dywizje „Amon”; żołnierze z Helipolis tworzyli dywizje „Ra”; natomiast żołnierze z Tanis tworzyli dywizje „Set”. Szacowana wielkość armii egipskiej wynosiła około 20 000 ludzi (w tym 16 000 piechoty, 2000 rydwanów). W skład armii egipskiej, poza Egipcjanami wchodzili również Szardanowie oraz Nubijczycy. Faraon wyznaczył zadania bojowe po czym armia bez przeszkód udała się na północ. W czasie podróży, część krajów złożyła faraonowi daniny.

Armia hetycka liczyła około 50 000 ludzi (w tym 40 000 piechoty oraz 3700 rydwanów). Przed rozpoczęciem wojny z Egiptem, Muwatallis II przeniósł stolicę z Hattusy do Dattassy. Z nowej stolicy Muwatallis II mógł łatwiej kontrolować sprawy syryjskie i szybciej reagować na zagrożenia posiadłości hetyckich w Syrii. Główny trzon sił hetyckich uzupełniały kontyngenty wojsk krajów podległych Hetytom. Źródła egipskie wymieniają wszystkich sojuszników, którzy brali udział w tej bitwie.

Tyle wystarczy. Na obrazku (powyżej mapy) widzimy Ramzesa II, który w tej bitwie dysponował dwoma tysiącami rydwanów i dwudziestoma tysiącami wojowników. Bitwa nad Dołężą to mniej więcej ten sam czas, lecz żeby mieć wyobrażenie i porównanie o możliwościach technicznych sięgnijmy do samego wynalazku rydwanu i miecza z brązu oraz uświadommy sobie kim byli Hetyci. Tak się składa, że ten epizod hetyckiej ekspansji na Azję został ujęty w opisach Księgi Ruty sporządzonych na podstawie kronik hetyckich (zwanych tutaj zapiskami), a przedstawiających działanie zjednoczonych sił Hetytów i Scytów przeciw zarówno Egiptowi jak i Grekom. Jednym z epizodów tej samej wielkiej wojny, odnotowywanej jako Inwazja/Ekspansja Ludów Morza/Gór (B-Haratu, naszym zdaniem: Haratu – Hariów/Ariów K-har-packich), jest Bitwa o Troję opisana poetycko przez Greków. Odkrycie nad Dołężą dokładnie wpisuje się w ten okres i w ogólną sytuację.  Widać jasno, że trochę wcześniej i w tym dokładnie czasie, jakiś ekspansywny ośrodek archeologicznej „kultury naddunajskiej” rozpoczął podporządkowywanie sobie rozległych terenów od wybrzeża Morza Wenedyjskiego/Scytyjskiego (Atlantyku/Bałtyku) po Morze Śródziemne/Czarne i Małą Azję. Zamieszkujący te ziemie ludzie mieli do wyboru poddać się nowej władzy lub odejść – przesuwając się na południe i wschód – do Małej Azji. W ten drugi sposób postąpili Hetyci, którzy wcześniej mieszkali nad Morzem Czarnym, po drugiej stronie Kaukazu.

Bronocice_drawn

Waza z Bronocic – Wikipedia

 

Waza z Bronocic – ceramiczna waza z rysunkiem interpretowanym jako najstarszy znany dowód używania pojazdu kołowego. Jej wiek szacuje się za pomocą datowania radiowęglowego na 3635-3370 p.n.e.[1] Należy do kultury pucharów lejkowatych. Obecnie można ją oglądać w Muzeum Archeologicznym w Krakowie.

Waza została odkryta w 1976 r. podczas wykopalisk prowadzonych na terenie dużej neolitycznej osady w Bronocicach nad rzeką Nidzicą, około 50 km na północny wschód od Krakowa. Prace na tym terenie prowadził między 1974 a 1980 r. prof. Janusz Kruk z krakowskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk oraz Sarunas Milisauskas ze State University of New York z Buffalo[1].

Rysunek na wazie

Ornament przedstawia symbolicznie kluczowe elementy prehistorycznego środowiska przetworzonego przez człowieka. Najważniejszą częścią dekoracji jest 5 szczątkowych wizerunków przypominających wóz. Przedstawiają one czterokołowy pojazd z dyszlem dla zwierząt pociągowych. Linie łączące koła prawdopodobnie reprezentują osie. Koło pośrodku być może symbolizuje pojemnik na zbiory.

Inne rysunki przedstawiają drzewo, rzekę oraz schemat, który może symbolizować pole z krzyżującymi się drogami/rowami lub plan wioski.

Wizerunek na wazie jest najstarszym znanym wyobrażeniem pojazdu kołowego na świecie. Dowodzi, że pojazdy kołowe były znane w Europie Środkowej już w IV tysiącleciu p.n.e. Ciągnęły je prawdopodobnie tury (szczątki tych zwierząt znaleziono razem z wazą). Rogi zwierząt z Bronocic miały otarcia sugerujące, że były obwiązane sznurem tworzącym prawdopodobnie coś w rodzaju jarzma przyrożnego.

369px-Wazazbronocic.svg

Bronocice leżą pomiędzy Krakowem a Kielcami. Jak widać wynalazek wozu był znany na Północy, konkretnie na ziemiach nad Wisłą, Odrą i Łabą już niemal 2.500 lat wcześniej nim rozegrała się Bitwa nad Dołężą, czy pod Kadesz. Osadę w Bronocicach i znalezione tu zabytki zaliczono do Kultury Pucharów Lejkowatych, którą dzisiaj archeolodzy opierający się na badaniach genetycznych kopalnego Y-DNA i sekwencjonowaniu haplogrup (mutacji w DNA męskim – Y-DNA) określają jako Kulturę Prasłowiańską, z ośrodkiem głównym na Kujawach, kolebkę trzech głównych mutacji haplogrup Y-DNA R1a (Z-283, L-664 i Z-93).

R1a._Info-19.05.2014

To z hg R1a M417 w czasach Kultury Lendzielskiej nad Dunajem, a potem nad Wisłą i Odrą (5.500 p.n.e.), powstają mutacje R1a opanowujące stopniowo Skandynawię, tereny na Kujawach i nad Łabą, czy Dnieprem.  To pomiędzy rokiem 4.000 a 3.500 p.n.e ludność o tych haplogrupach rozprzestrzenia się z Kujaw po północnej Europie i Azji, opanowując tereny od Morza Weneckiego (Atlantyk) po Morze Śródziemne i Czarne. Później zaś (2.000-1.300 p.n.e.) opanowuje Azję Mniejszą (Media, Hetytia-Orzawa, Syria), basen Morza Kaspijskiego (Koszpijskiego) i Środkową Azję (Persja i Indie).

slohaplo_m3c254469

To te haplogrupy tworzą dzisiaj jednolitą grupę językową Ariów, języki: Słowian, Irańczyków i Sanskryt (SIS). Są to języki satemowe. 2012.07.01-bronocice-pomnik-1Bardzo podoba mi się ta inicjatywa. Kierowali nią ludzie z głową, którzy nie zasypiają gruszek w popiele, dobrze wiedzą, że są potomkami twórców Kultury Pucharów Lejkowatych i Ceramiki Sznurowej, a potem Kultury Łużyckiej i jej następczyń. Dzisiaj światlejsza część nauki europejskiej także nie ma co do tego wątpliwości. Wątpliwości ma jak widać niemiecki portal internetowy Onet.pl, i ci którzy „prędzej wymrą niż zmienią zdanie”.

Bronocice – pomnik „Praojcom i Archeologom…”

Bronocice leżą w powiecie pińczowskim, w gminie Działoszyce, nad rzeką Nidzicą (http://maps.googl…h&z=13).

Na wzgórzu nad wsią, wśród pól, stoi pomnik poświęcony „Praojcom i Archeologom…”, zbudowany w miejscu badanej w latach siedemdziesiątych wielkiej neolitycznej osady. Odsłonięty został 26 maja 2003 roku.

Można do niego dojść pieszo: z „centrum” Bronocic drogą gruntową w kierunku zachodnim, później na skrzyżowaniu polnych dróg w prawo. Pomnik jest z daleka widoczny.

2012.07.01-bronocice-pomnik-9
Bronocice – pomnik „Praojcom i Archeologom…”. Fot. Michał Surma

Pomnik stanął w miejscu badanej w latach siedemdziesiątych wielkiej neolitycznej osady ludności kultury pucharów lejkowatych datowanej na około 3770-3540 lat p.n.e..

Stanowisko (o powierzchni ponad 50 ha) zostało odkryte w czasie badań sondażowych w 1967 roku. Badania wykopaliskowe osady prowadzili w latach 1974-1980 r. prof. Janusz Kruk (Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w Krakowie) i Sarunas Milisauskas (Uniwersytet Stanu Nowy Jork w Buffalo).

Bronocicka osada stanowiła centrum regionu, o powierzchni ponad 300 km2. W okresie największego rozwoju mieszkało w niej do 500 osób. Przypuszczalnie skupiała wokół siebie wszystkie mniejsze osady, była największą osadą, „stolicą” regionu – „państewka”. Wskazuje na to „bogactwo” osady – większe ilości towarów wówczas cennych i rzadko spotykanych. Również konstrukcja i rozmiar domów istniejących w bronocickim osiedlu była rzadko spotykana w innych neolitycznych osiedlach w regionie (prawdopodobnie istniały tu domy piętrowe!). Część osady o powierzchni 2,4 ha otoczona była rowem, wałem i palisadą.

Powyższe stwierdzenie jest stanowiskiem ARCHEOLOGII NAUKOWEJ KLASYCZNEJ a nie rozważaniem literackim, czy popularno-naukową spekulacją. To stwierdzenie odkrytego faktu. Można tę strukturę uznać za protopaństwo – lub państwo-miasto tak samo, jak uznano takie struktury na południu, np. w Sumerze. Budowano domy piętrowe. Nie kamienne, ale drewniane, bo dookoła był bór pełen drewna. Kto je budował. Koczownicy?

Już wtedy w roku 3700 p.n.e. było więc nad Wisłą protopaństwo, wozy na kołach i rolnictwo – tryb życia osiadły. Od tego czasu do opisywanej bitwy minęło 2000 lat – bez wątpienia były to lata rozwoju, a nie stagnacji. Tak bowiem działo się w całym ówczesnym cywilizowanym świecie – cywilizacja czyniła nieustanny postęp. Pytanie czy odkryliśmy w okolicy Bronocic już wszystko? A może prym nad obszarem objęło inne plemię i stolica regionu przeniosła się gdzie indziej? Czy zbadano wszystkie warstwy Bronocic? Wszak Troję stawiano 9 razy w tym samym miejscu. Czy po 1976 roku prowadzono tam badania poszukiwawcze głębiej? Czy zachowane kości poddano analizie genetycznej? Obawiam się, że nic z tych rzeczy. A przecież w Maszkowicach na Górze Zyndrama to co najcenniejsze odkryto na samym spodzie, a Kamienny Obwar (mury, bramy, cytadela) pochodzi z interesującego nas okresu 2.200 p.n.e. a więc stanowi niejako łącznik między Państwem Bronocickim a Kulturą Łużycką;(patrz artykuł). Jest to ten sam obszar świętokrzysko-małopolski, który w późniejszych czasach zyskuje rangę Państwa Białochorwackiego – Wiślanii odnotowanej w kronikach średniowiecznych, kraju pokazanego na zachodnioeuropejskich mapach wczesnośredniowiecznych. Na całym tym obszarze stwierdza się ciągłość archeologiczną do średniowiecza, ciągłość kulturową w budownictwie i zdobnictwie oraz ciągłość antropologiczną i genetyczną ludności. Taką ciągłość pokazuje cały obszar Bronocicko-Świętokrzyski łącznie z ostatnim etapem przedpiastowskim jakim jest Wiślica (Łyskogóry i Góra Pałki – Świątynia Dziewięciu Kręgów i Łyskogórskie Groby Królewskie), taką ciągłość pokazują okolice Wawelu, Mogiły i Krakowa (O cmentarzysku mamutów w Krakowie – sprzed 20 tysięcy lat., O trwałości niektórych tradycji w Krakowie sięgającej 40.000 i 5.500 lat p.n.e.! (Wstęp do studium ciągłości kulturowej Słowian Małopolskich), Stanislav – Aleksander Wielki w Krakowie), taką ciągłość pokazuje Radom i okolice (Radom – miejsce o ciągłości osadniczej od schyłkowego paleolitu tj. 12. 000 lat p.n.e.), taką samą ciągłość mają okolice Przemyśla nad Sanem (Tajemnica Srebrnego Byka z Radymna a Przemyski System Kopców i Świętych Wzgórz), Ziemie Nadwarciańskie, Kujawy (Prasłowianie i Ariowie pochodzą z Kujaw?! Nowa teoria archeologiczno-genetyczna potwierdza obecność Polaków nad Łabą, Wisłą, Dnieprem i Dunajem od 8000 lat.), Pomorze, Łużyce i Śląsk (Żyto sprzed 7500 lat w Dzielnicy pod Opolem, czyli Kultura Lendzielska/Lugijska/Śląska). CB.

Najważniejszym zabytkiem pozyskanym w czasie badań jest odkryta w 1976 roku tzw. waza z Bronocic. Datowana jest na około 3635-3370 r. p.n.e.. Główny element rysunku na wazie interpretowany jest jako najstarsze przedstawienie czterokołowego wozu z dyszlem, na ornamencie widnieją drzewa i rzeka; być może także „mapka” – pola z krzyżującymi się drogami (http://www.ma.kra…z_bronocic).

Zrekonstruowana ze znalezionych fragmentów waza z Bronocic przechowywana jest w sejfie Instytutu Archeologii i Etnologii PAN przy ul. Sławkowskiej w Krakowie (http://www.ma.kra…jecie/1553).

Jej kopia znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie, w gablocie w hallu wejściowym od strony ogrodów.

Drugą kopię obejrzeć można w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury w Działoszycach.

Mamy zatem dziwnym zbiegiem okoliczności w Krakowie pod samym Wawelem oryginalnego Światowida ze Zbrucza i niedaleko Rynku (Sławkowska) oryginalną Wazę z Bronocic! Mamy również kopię Światowida w reprezentacyjnym miejscu miasta (także pod Wawelem – Świętym Pogańskim Wzgórzem) i Czakram Wawelski na szczycie góry wawelskiej, w Krypcie Gereona oraz w pobliżu Wawelu kopię Wazy z Bronocic (tam gdzie oryginalny Światowid – w Muzeum Archeologicznym). Mamy także w Krakowie oryginał dzieła Bronisława Trentowskiego „Bożyca” czyli spisany w XIX wieku panteon słowiańskich bogów, ocalony przez Czartoryskich w ich muzeum). CB

Najwcześniejsze dzieje Hetytów

Hetyci, lud indoeuropejski, pojawili się na ziemiach Anatolii ok. 2000 roku p.n.e., docierając tam, zdaniem większości badaczy, z obszarów położonych na północ od Kaukazu przez zachodnie przełęcze gór. Możliwe też, że przybyli ze swoich rdzennych obszarów przez Bałkany i cieśniny Bosfor albo Dardanele[3]. Koczownicze plemiona hetyckie, które dotarły do historycznej krainy Hatti, wchłonęły lub wyparły z tych terenów osiadły lud Hatti (zwany też Protohetytami – był to autochtoniczny lud kaukaski, który zamieszkiwał Anatolię między III a II tysiącleciem p.n.e. i posługiwał się językiem hattili).

Czy Hettyci byli koczowniczym ludem w okresie pobytu nad Morzem Czarnym? To powtarzany od XIX wieku jak mantra stereotyp a nie jakiś fakt historyczny, ponieważ dzisiaj posiadamy wiedzę, że żyły w tym okresie nad Morzem Czarnym plemiona rolnicze, osiadłe.

Lud Hatti nie został nigdzie wyparty ani wchłonięty. Wojownicy przejęli władzę i zmieszali się z plemieniem Hatti. Oni sami nie nazywali się wcale Hetytami. Było to plemię/grupa plemienna Nasilanów lub Nesumnilów, albo dwa plemiona Nasilanów i Nasemiłów – tak oni sami siebie nazywali. Stworzona przez brytyjskich uczonych rekonstrukcyjna nazwa Nesyci nie odzwierciedla zapisu, a tym bardziej wymowy prasłowiańskiej/scytyjskiej – jest to transkrypcja zniekształcająca. Ta nazwa mogła brzmieć w oryginalnej wymowie Nasielanie, Nasiemiłowie/Nasemile, lub po prostu nie Nesyci, lecz NIE-SCYCI. Może tak właśnie przedstawiali się tubylcom? To mało prawdopodobne, bo wtedy mówiliby o sobie Ne-Osikołkowie (Żydzi/Semici rozumieli nazwę Scytów i wymawiali ją jako Oszke-nazów/Osikoniosów/Osikołków), zatem przybysze mogliby mówić o sobie raczej Ne-Oszkenasi lub Ne-Sokołoci, lub Ne-Sacy. Może to ostatnie? Blisko, co? Nesacy czy Nesyci – jak chce transkrypcja angielska? Ja skłaniam się jednak do nazwy tych grup jako oddających cześć Matce Ziemi – Siemi, lub zwących siebie od rodziny (ros. siemia – rodzina/plemię) i od osady – sioła, a więc Nasielanie i Nasemile/Na-Siem-miłowie.

A miejscowi jakim ludem się zwali i w jakim byli pokrewieństwie do przybyszów. Zwali siebie Hati a język swój hatili, czy nie brzmi swojsko, zwłaszcza w kontekście tego faktu, że znamy bliskie geograficznie plemiona Gątów/Getów/Gotów i Dahów/Daków (dachy, gąty/gonty/kąty/haty, dzisiaj chaty oraz hatili/gatili – gadatili, gadbili, gądka, gadka, gata – ghata [najstarsza ksiega zaratusztrianizmu], ghatili???)?

Gątowie/Getowie/Goci to Dawanowie i Drakowie (Trakowie), Drzewianie, Dardawianie, którzy w wojnie trojańskiej odegrali swoją rolę stając po stronie Trojan razem z Henetami-Wenedami.

A król hatycki Miliwata II, jak by się nazywał po naszemu? Nie na przykład Miły Wądzie, Mili Wandzie, Miłowęda, Miłowoda, Miliwoda?

Hetyci, którzy prawdopodobnie siebie samych nazywali Nesytami (posługiwali się językiem, który określali jako nasili/nesumnili), przeszli swoisty proces akulturacji, przyswajając sobie wierzenia hatyckie wraz z językiem hattili, jako językiem sacrum, wykorzystywanym wyłącznie w celach religijnych. Wpływ autochtonów, jak również innych kultur ościennych, na kulturę Hetytów był tak wyraźny, że przejęli oni nazwę własną od podbitego królestwa – Hatti, pod którą występują we współczesnych sobie źródłach pisanych[4].

Jak by nie przyjmować brzmienia prawdziwego nazwy przybyszów zza Kaukazu, wszystkie trzy odtworzone nazwy zapisane w Kronikach Hetytów mają słowiańsko-scytyjskie brzmienie. Język Nasiemilów po zetknięciu z miejscowymi Hatami zmienił się bardzo. Wiodącym stał się hetycki jako język święty – sacrum, obrzędowy i królewski. Niesyci, czy Nasielanie, czy też Nasiemiłowie przyjęli miejscową nazwę plemienną, obyczaje, obrzędy i w znacznym stopniu także język. Tak więc kroniki jakie otrzymujemy są zapisane w już mocno zniekształconym (pod wpływem semickim lub kaukaskim) języku prasłowiańskim/scytyjskim, który pobrzmiewa jeszcze swojsko, ale jest trudny dla nas do zrozumienia, podobnie jak perski. Tak się dzieje, kiedy słabiej zorganizowane plemię o wysokiej sile militarnej styka się z plemieniem lepiej zorganizowanym, ale słabszym militarnie. Tak stało się z Parnami, Mazogątami i Dahami w Persji. Pamiętajmy, że ci właśnie Nasilanie/Nesytowie/NIE-SCYTOWIE musieli usunąć się spod siły napierającej na nich od Dniepru i Wisły prawdziwych Scytów PARALATÓW – Pralegów, Prygów (Frygów), którzy nieśli ze sobą wysoko rozwiniętą Kulturę Wedyjską (nie tylko z systemem wierzeń scytyjskich, ale także z aktualną technologią wytwórczą, w tym techniką wyrobu broni z brązu, wyrobów z żelaza i systemu prowadzenia wojny) i przenieść się na południe, za zabezpieczające ich góry – Kaukaz. Być może znali oni dobrze te wierzenia i techniki, lecz byli banitami, którzy rozrośli się niezależnie na Podkaukaziu, gdzie osiedli po ucieczce spod rządów władzy Wenedów, dużo wcześniej, 100 – 200 lat, a Kaukaz przeszli znów zmuszeni do ponownej ucieczki. Banicja na Dzikie Pola to praktyka, która miała miejsce wszak jeszcze w XVIII wieku, 200 lat temu.

Mechanizm  wchłaniania różnych krajów przez Scytów był przemyślany i składał się z dwóch elementów.  Zwycięstwa w walce i wybicia doszczętnego oddziałów wroga oraz wszystkich stawiających opór, a następnie zezwoleniu na dalszy rozwój kultury według lokalnego wzorca (w tym również częściowo religii, której elementy Scytowie wchłaniali) – często także z pozostawieniem ludności jej języka, co najwyżej modyfikowanego pod wpływem scytyjskim ewolucyjnie.   

 W religii Hetytów bóstwu należało się posłuszeństwo. Za przestrzeganie rytuałów religijnych człowiek mógł spodziewać ochrony przed złem. W przeciwnym razie jego i jego potomków spotykała zasłużona kara[48]. W życiu religijnym najważniejszą rolę odgrywał saru, labarna – król, który pełnił zarazem funkcję najwyższego kapłana. Monarcha często był przedstawiany w stroju kapłana – w długim płaszczu z rękawami, w tiarze i z litusem. Królewska władza była darem bogów, a król strzegł boskich porządków w państwie i przestrzegał ceremonialnego roku. Po swojej śmierci, władca, którego pomyślność utożsamiano z dobrobytem narodu, stawał się istotą boską, której następcy oddawali cześć.

Do najważniejszych świąt należały: purulli obchodzone wiosną, związane z rośliną AN.TAH.ŠUM i święto nuntarijasha podczas którego para królewska objeżdżała okolice Hattusa[49].

Nawet jeżeli były to święta i obrzędy miejscowe – niescytyjskie, ale semickie, to są zadziwiająco bliskie naszym obrzędom znanym nawet jeszcze z XIX wieku – np. obrzędowi Święta Wiosny oraz objeżdżania wioski w koło z tej okazji, przez obraną na święcie parę królewską. Różnica nazewnicza bóstw nie przekłada się więc na żadną istotną różnicę wierzeń. Nowe nazwy mogły być przez przybyszów bez trudu zaakceptowane. Także pozycja władcy-kapłana, jako przedłużenia boskiego przedstawicielstwa wśród członków plemienia nie ulegała początkowo zmianie. Zmieniała się ona potem z biegiem wieków, niestety niekorzystnie, w miarę jak na Południu coraz bardziej modyfikowano Wiarę Przyrodzoną Północy (zoroastryzm, hinduizm, judaizm, chrześcijaństwo, islam).

W początkowym okresie swojego osadnictwa w Azji Mniejszej Hetyci obywali się bez budynków świątynnych. Kamienne stelle – huwasi, które symbolizowały bóstwo, stawiano w jaskiniach albo pod gołym niebem. Dopiero pod wpływem Hurytów zaczęto wznosić świątynie, które stawały się schronieniem bogów. Z czasem wokół świątyni powstawały kompleksy budowli z pomieszczeniami administracyjnymi, skarbcem, spichlerzami, budynkami gospodarczymi, jak np. w centrach kultowych w Arinna i Nerikka. Znaczącą rolę w hetyckiej religijności musiało pełnić sanktuarium skalne w Yazılıkaya[50].

Hetyci stosowali birytualny obrządek pogrzebowy. Badania nekropoli hetyckich poświadczają, że stosowali jednocześnie kremację i inhumację. Ciało zmarłego króla wraz z darami zawsze palono na stosie, który gaszono, podobnie jak w Grecji (oraz u Słowian – CB), winem i piwem[51].

Na koniec autor podsumowując swój artykuł pisze tak: „Naukowcy ustalili prawdę o wydarzeniach nad brzegami Orestesu, ale wciąż nie mogą rozwiązać zagadki Tollense. Natomiast nie brakuje teorii spiskowych. Według niektórych znawców obrońcami przeprawy przez rzekę, mogli być Prasłowianie, którzy mieli również tworzyć kulturę łużycką. Tylko, że 1300 lat p.n.e. to dopiero początki tej kultury. Przeciętny mieszkaniec Polski kojarzy ją z osadą w Biskupinie. W największym rozkwicie przedstawiciele kultury łużyckiej zamieszkiwali obszar obecnej Polski, Łużyc, Czech, części Słowacji i Wołynia. Wciąż trwa spór naukowców czy jej twórcy byli Prasłowianami. Prof. Józef Kostrzewski, który prowadził wykopaliska w Biskupinie, uważał, że tak. ”

Gdyby zechciał poznać temat choćby powierzchownie przez wywiad z jakimś zawodowym archeologiem albo historykiem, lub choćby sięgnął do Wikipedii, albo wiadomości archeologicznych w serwisie PAP, to dowiedziałby się, że niespełna 200 kilometrów na południe, w Górzycy  w województwie lubuskiem odkryto olbrzymie cmentarzysko wojenne z lat 1700-1500 p.n.e. , a jego badania są mocno zaawansowane i rzucają ciekawe światło na znalezisko na Pomorzu. Przede wszystkim potwierdzają, że w tym rejonie toczyły się walki i że skierowano tutaj oddziały wojskowe które stacjonowały przez dłuższy czas. W Górzycy również znaleziono miecz z brązu o długości ostrza 52 centymetry. Pisaliśmy o tym odkryciu kilka dni temu tutaj: Wielki cmentarz wojenny sprzed 3.500 lat w województwie lubuskim (Górzyca)!

Inne odkrycie bardzo świeże opisano tutaj:

Nowe skarby z Lubuskiego

http://archeowiesci.pl/2016/03/18/nowe-skarby-z-lubuskiego/

Na peryferiach jednego z lubuskich miast odkryto skarb przedmiotów z brązu. Prawdopodobnie są związane z kulturą łużycką i okresem epoki brązu – poinformował w czwartek PAP szef gorzowskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków Błażej Skaziński.

skarb-BrodySkarb odkryty pod koniec lutego niedaleko miejscowości Brody. Fot. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Zielonej Górze

Zespół artefaktów, jak się wstępnie ocenia pochodzących z IV-V okresu epoki brązu przypadającego na lata 1100-700 p.n.e., liczy kilkadziesiąt przedmiotów, m.in. związanych z wierzeniami i rytuałami religijnymi społeczności, która je wytworzyła.

Na zbiór składa się: 5 naczyń brązowych, 6 kół i 6 innych elementów wózka kultowego, a także 24 guzów. Ponadto znalezisku towarzyszyły fragmenty ceramiki pochodzące z naczynia, w którym umieszczono depozyt.

– O szczególnej randze znaleziska decyduje obecność w zespole elementów wózka kultowego. Tego typu zabytki stanowią dużą rzadkość. Przedmioty zostały prawdopodobnie ukryte w sytuacji nagłego zagrożenia, a złożony depozyt nie został podjęty do czasów nam współczesnych. Przedmioty nie były związane z pochówkiem – powiedział Skaziński.

skarb-Brody-4

więcej: http://archeowiesci.pl/2016/03/18/nowe-skarby-z-lubuskiego/

Podobne odkrycia mnożą się obecnie jak grzyby po deszczu, ponieważ Polska nie została na poważnie przebadana w okresie Rozbiorów, czyli formowania się w ogóle nauki i naukowości (1750-1918), II RP (1918-1939 – wiadomo dlaczego, chociaż wtedy zrobiono bardzo wiele mn. odkryto Biskupin), w czasach PRL czyli 50 lat zależności od Moskwy (1945-1989), ani w ciągu 25 lat III RP (ten ostatni okres to znacząca zmiana na lepsze w porównaniu do PRL).  Coraz to nowe odkrycia rzucają inne światło na charakter kultury łużyckiej i kultur ją poprzedzających. Widać dzisiaj jasno wysoki poziom artystyczny, duchowy i zaawansowanie techniczne owych kultur naszych przodków. Zmienia się też obraz gęstości zaludnienia i nasycenia obszaru tych kultur: grodami, okołami, pągami, urządzeniami inżynierskimi, groblami, przeprawami, mostami itp..

W Europie wspólny przodek (MRCA) podgrup haplogrupy R1b pojawił się około 2500 lat a.C. (p.n.e.), co jest najstarszym w Eurazji świadectwem jej istnienia. Jest to czas kultury kurhanowej w Europie Środkowej i Wschodniej.

Chciałem się wstrzymać z odpowiedzią do artykułu poświęconego Bitwie nad Jeziorem/rzeką Dołężą (Tolense i Tolensesee), ale nie wiem ile mi jeszcze zajmie czasu napisanie go. Niekoniecznie musi to być wewnętrzna sprawa R1a. Tzn na pewno jest to sprawa z jednej strony R1a+I1+I2 czyli Słowian, bo w tym czasie (1800-1500 p.n.e.) możemy mówić już o Słowianach, czyli kontynuatorach kultury Scytów+Staroeuropejczyków – ze wspólnym językiem proto-słowiańskim, jeżeli Scytów (R1a) określimy jako aryjskich Prasłowian.
Cytuję księdza Pietrzaka: „W Europie wspólny przodek (MRCA) podgrup haplogrupy R1b pojawił się około 2500 lat a.C. (p.n.e.), co jest najstarszym w Eurazji świadectwem jej istnienia. Jest to czas kultury kurhanowej w Europie Środkowej i Wschodniej.”

Kultura kurhanowa, o której on pisze, to kultura mogiłowa inaczej. A więc Celtowie już są w Europie i przeszli wzdłuż Dunaju na zachód i zajęli tereny Galii. Od 2500 do 1700 p.n.e. zdążyli się dobrze zagospodarować na zachodzie. Archeolodzy widzą jednak kulturę mogiłową jako inwazyjną, tę która opanowywała – może właśnie tworzyła proto-państwo, a co ciekawe widzą ją jaką tę, która wyszła raczej z rejonu Górzycy niż tutaj przybyła jako koczownicy. I znów ci koczownicy? Co to za jakiś obłęd archeologiczny z tym określaniem ludów rolniczych, osiadłych, wysokiej kultury – koczownikami?!

Cytuję za Wiki:

„U schyłku brązu A2 i w początkach brązu B1 według podziału chronologicznego epoki brązu Paula Reineckego w znacznej części środkowej Europy doszło do poważnych przemian kulturowych. W tym okresie notuje się upadek kultury unietyckiej oraz wielu innych mniejszych kultur, zwłaszcza zgrupowanych w dorzeczu środkowego Dunaju. Liczne osiedla tych kultur zostały w tym czasie opuszczone, na wielu dają się zauważyć także ślady dokonanych zniszczeń. Wiąże się to z przybyciem nowej ludności, związanej z kręgiem kultur mogiłowych. Napływ tej ludności zdecydowanie nie miał charakteru pokojowego o czym świadczą wspomniane już zniszczenia, liczne warstwy spalenizny na osadach, a także duża liczba związanych z tym okresem skarbów (skarby horyzontu Koszider). Przybycie nowej ludności doprowadziło do zapoczątkowania wędrówek ludów (według A. Mozsolicsa). To między innymi te przemieszczenia doprowadziły do pojawienia się kultury mykeńskiej na lądzie greckim. Trudno jednoznacznie określić skąd mogła wziąć się ludność kultury mogiłowej. Przypuszcza się, że pochodzi ona z zachodniej części środkowej Europy skąd zaczęła przesuwać się w kierunku wschodnim.

W rozwoju kultur mogiłowych wyróżnia się trzy fazy. Pierwsza, która charakteryzuje się bardzo dużym terytorium występowania cech wspólnych dla wszystkich grup tej kultury, datowana jest na okres brązu B1 (1700–1500 lat p.n.e.). Faza środkowa, będąca okresem stabilizacji i rozwoju poszczególnych grup, datowana jest na okresy brązu B2 i C (1500–1300 lat p.n.e.). Faza późna (faza Riegsee lub Rixheim), przypadająca na okres brązu D (1300–1200 lat p.n.e.), nie występuje już na całym terytorium objętym przez ugrupowania tej kultury. Niektóre grupy w tym czasie przekształciły się już w kultury pól popielnicowych, a inne dalej utrzymywały swój mogiłowy charakter.

To kluczowe zdanie pokazuje jak zamieszkująca Europę ludność I1+I2+R1a pokonała i wchłonęła przechodzących i atakujących z Zachodniej Europy Europę Środkową Celtów. To wtedy Słowianie tracą Linię Renu oddając ją Celtom. Początkowo pozwalają się osiedlać Celtom między sobą i wprowadzają celtyckie innowacje u siebie. Potem gdy dochodzi do inwazji i próby przejęcia władzy, pokonują ich w wojnie i ograniczają ich zasięg do terenów na zachód dorzecza Renu i Górnego Dunaju. Dziwnym trafem jest to czas Bitwy nad Dołężą, a napastnicy w tej bitwie reprezentują zbieraninę ludności południowoeuropejskiej; zbieranina Celtów R1b i innych ludzi, których wchłaniali w Afryce Północnej podczas przemieszczania się na zachód, w dzisiejszej Hiszpanii, Galii i Italii. Po drugiej stronie stają zaś oddziały skańsko-istyjsko-słowiańskiej (SIS) ludności obrońców Grobli nad Dołężą. Konsekwencją zwycięstwa Obrońców z Łukomorza (Pomorza) jest Odsiecz Trojańska niedługo potem.

Na wschodzie kultury mogiłowe obejmowały swoim zasięgiem Kotlinę Karpacką aż po południkowy bieg Dunaju, a czasem nawet po Cisę. Na północnym wschodzie objęły tereny Śląska i Wielkopolski. Na północy sięgają one północnych Niemiec (Turyngia), natomiast na zachodzie obejmują dorzecze Renu i górnego Dunaju…”

Powyższe zdanie jest manipulacją ponieważ pomija wymienione wyżej ograniczenia: Kotlina Karpacka i południowy bieg Dunaju – to wczesna faza (B1), Śląsk i Wielkopolska to faza B2 i C. Faza z okresu brązu D – nie obejmuje już całego terytorium, lecz dorzecze Renu i górnego Dunaju (1300-1200 p.n.e.)

warriors_03

Być może więc były to porachunki wewnętrzne ludności Prasłowiańskiej i wojna między Łużyczanami a Mogilanami (w szeregach których znaleźli się Celtowie), ustanawianie władztwa Mogiłowców – zwanych zresztą później w zapisach Greków Mogilanami (Mougilones – Mogiła pod Krakowem, gdzie Kopiec Wandy i Mogilany pod Krakowem, kilkanaście kilometrów na południe od Kopca Kraka i Krakuszowic z Kopcem tzw. Syna Kraka) – nad innymi Słowianami. Ale możliwe też, i bardziej prawdopodobne, że oddziały, które zostawiły odcisk archeologiczny w Górzycy i nad Dołężą, to armia Mogilan wysłana na zachód po to, żeby strzec terenów Słowian Łużyckich i Skandynawskich przed atakami Celtów, a potem poprowadzić wojnę z napierającymi z zachodu Celtami.

W każdym razie, według śladów archeologicznych, proto-państwo, z którym mamy tu do czynienia wydaje się być dokładnie owym Wharatem-Bharatem, który rozpoczął II Wędrówkę Zerywanów/Ariów do Azji i Kulturę Mykeńską, założył Awaris w Egipcie i stworzył Persję oraz przeniósł Wedy do Indii.

Widać, że nie przebierali w środkach, podporządkowywali sobie różne grupy wzdłuż Dunaju, uciekano też przed nimi i powstał jakiś ruch ogólny ku Małej Azji.

Oto uzmysławiający skalę realizowanych na terenie Polski przedsięwzięć starożytnych, z czasów megalitów Kultury Pucharów Lejkowatych (KPL) opis archeologiczny dotyczący Słonowic położonych między Krakowem a Kielcami, w czasach o 2000 lat starszych niż przywołana tutaj Bitwa nad Dołężą:

image010

„…

Od dawna ludzie zadają sobie pytanie, jak budowano takie gigantyczne konstrukcje, posługując się jedynie zestawem prostych narzędzi drewnianych i kamiennych. Nie wiadomo też, w jaki sposób transportowano na miejsce budowy potrzebne materiały. Również my zastanawialiśmy się nad tymi kwestiami, chociaż w Słonowicach kamień używany był do budowy grobowców tylko w niewielkim stopniu. Nic dziwnego – na wyżynach lessowych po prostu go nie ma. Chcąc pochować swoich zmarłych w tradycji megalitycznej, pradawni budowniczowie musieli sobie jakoś z tym poradzić. Pod kamienne siekiery szły hektary okolicznych lasów, a z mozołem transportowane pnie powoli zmieniały się w ściany grobowców. Głównym budulcem były drewno i ziemia, ale znajdują się sporymi kamieniami. Pracujący z nami prof. Maciej Pawlikowski z Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie zachodzili w głowę, skąd pozyskiwano kamień. Najbliższe jego złoża znajdują się przecież kilkadziesiąt kilometrów od Słonowic, a układ szlaków wodnych nie sprzyjał transportowi. Być może kamienie pochodziły z erozyjnych rozcięć pokrywy lessowej, powstających w wyniku działania okolicznych rzek i potoków.

Długo nie wiedzieliśmy też, w jaki sposób kopano gigantyczne rowy. Traf chciał, że na dnie jednego z nich odkryliśmy ślady orki. Okazało się, że budowniczowie kurhanów spulchniali ziemię prymitywnym radłem. Rozbite bryły ziemi łatwiej było przenosić.

Nie tylko wydobywanie ziemi na nasypy grobowe wymagało wysiłku fizycznego i logistycznego. Do zbudowania setek metrów palisad potrzebne były tysiące specjalnie wybranych, ściętych i ociosanych pni drzew. Obróbka i transport drewna, zgromadzenie kamieni, kopanie rowów, a w końcu sama budowa wymagały doskonałej organizacji pracy, której mogła sprostać tylko liczna, zdyscyplinowana i dobrze kierowana społeczność. Przecież nie było możliwe zatrudnienie przy budowie grobowca całej okolicznej ludności. Ktoś musiał w tym czasie uprawić ziemie , doglądać zwierząt, polować, gotować strawę i dbać o wioskę….

http://www.kazimierzaw.pl/Starostwo/Historia/slonowice.htm

image011

i jeszcze, bo to ważne:

Do dziś nie wiadomo, gdzie mieszkali budowniczowie megalitów słonowickich. Mimo badań powierzchniowych nie udało się w pobliżu zlokalizować żadnej osady z wczesnej fazy kultury pucharów lejkowatych, na którą datujemy grobowce. Wszystkie znalezione przez nas osiedla należały do tzw. fazy klasycznej, którą można łączyć z cmentarzyskiem „płaskim”. Wbrew pozorom znane archeologom osady kultur megalitycznych nie miały w sobie nic, co by wskazywało na odbicie idei megalitycznych w życiu codziennym. Tak jakby cała energia była zużywana na budowę gigantycznych grobowców dla garstki wybrańców.

Dopiero dzisiaj, po 20 latach prac w Słonowicach, w pełni zdajemy sobie sprawę z rangi tego odkrycia. Natrafiliśmy na pozostałości unikatowego w skali europejskiej, skomplikowanego założenia grobowego, na które składają się grobowce megalityczne różnych kształtów i rozmiarów, cmentarzysko „płaskie” i tajemnicza kwadratowa przestrzeń. Stanowisko w Słonowicach jest z wielu powodów jednym z najważniejszych odkryć archeologicznych ostatnich lat dla okresu neolitu. Niezwykle ważna jest sama lokalizacja tych grobowców, znajdujących się daleko poza centrum megalityzmu w Polsce. Pierwotnie przypuszczano, że budowle megalityczne wznoszone były jedynie w północnej Polsce. Prace wielu archeologów w ciągu ostatnich lat dowiodły, że idea megalityczna na ziemiach polskich miała o wiele szerszy zasięg, niż nam się dotychczas wydawało. Okazało się, że ludność kultury pucharów lejkowatych wznosiła grobowce również na żyznych wyżynach lessowych, na Sandomierszczyźnie i Lubelszczyźnie, a także – jak odkryli niedawno archeolodzy z Wrocławia – na terenie Dolnego Śląska. Słonowice nie są więc pod tym względem stanowiskiem wyjątkowym, wciąż jednak pozostają największe i najlepiej przebadane. W sumie ostatnie odkrycia zmuszają do rewizji dotychczasowych poglądów…”

„…

Co ciekawe, analogie do grobowców słonowickich znajdują się daleko na zachodzie Europy. Niemalże identyczną drewnianą konstrukcję odkryto w atlantyckim centrum megalityzmu, na Wyspach Brytyjskich (Fussell’s Lodgoe w hrabstwie Wiltshire). Nie wiadomo jednak, czy i w jaki sposób angielskie odkrycie można wiązać ze słonowickim. Podobieństwo jest jednak uderzające.

Jeszcze ważniejsze jest samo datowanie grobowców słonowickich, które mają wyjątkowo jasną stratygrafię. Mając do dyspozycji fragmenty naczyń znajdujących się w grobowcach porównaliśmy je z ceramik z innych stanowisk kultury pucharów lejkowych. Okazało się, że wielkie grobowce i plac ceremonialny w obrębie dzisiejszych Słonowic zostały zbudowane na dziewiczym terenie, na przełomie IV i III tysiąclecia p.n.e. Datowanie to zostało wkrótce potwierdzone przez radiowęglowe analizy szkieletów z chronologicznie młodszego cmentarzyska „płaskiego”, wykonane przez prof. Gilberto Calderoniego z Uniwersytetu La Sapieniza w Rzymie. Ustalenia te będą stanowić punkt odniesienia do datowania innych stanowisk z okresu neolitu w Polsce i w Europie Środkowej…”

Archeologia nie zna jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, po co budowano takie giganty. Badacze neolitu z pewnością zaproponują liczne hipotezy wyjaśniające to zjawisko i analizując przeróżne aspekty ich powstania. Jednak w archeologii nawet z pozoru dobrze udokumentowaną teorię może obalić jedno nowe odkrycie. Słonowice są tego najlepszym przykładem.

dr. Krzysztof Tunia

PAN KRAKÓW

Artykuł ze Świata Nauki

image017

Wg szacunków, ludność świata w 7000 r p.n.e. wynosiła 10 mln, w 4500 r p.n.e. 20 mln, w 1000 r p.n.e. 80 mln, na początku naszej ery 160-250 mln, w 900 r. 320 mln, w 1500 r. – 450 mln, w 1800 r.- 978 mln, w 1900r. – 1650 mln i w 2000r. – 6071 mln.

Inne holistyczne spostrzeżenia dające światło nad Bitwę nad Dołężą

Wandaluzja: „Przez dolinę Tollensee prowadził drewniany most. Napastnicy z Południa kultury nordyjskiej chcieli go zdobyć a Słowianie kultury łużyckiej cofali się, ale Następnego Dnia nadeszła odsiecz od Południowego-wschodu, która zmusiła walczących na moście nordyjców do skakania w BAGNO.
Jak tłumaczyłem nie była to żadna bitwa Epokowa tylko Wojna Graniczna o Most i Gród na wyspie. Gdyby było to w r. 1600 p.n.e. to można by to tłumaczyć, że nordyjcy czuli się pokrzywdzeni realizacją traktatu w Asgardzie-Kijowie o podziale Połabia ze Słowianami i zaatakowali niedawnych sprzymierzeńców, ale w r. 1250 p.n.e. mogła to być tylko Wojna Graniczna. W r. 700 p.n.e. Jan Liczyrzepa z Janowic Wlk k. Wałbrzycha wypędził Pragermanów z kontynentu, Jutlandii i Olandii, w trakcie czego zginął w pobliżu Tollensee jego syn z małżonką.”

Luwianie i ich Troja

Zerowa Wojna Światowa

Wciąż dochodzą coraz to nowe materiały, które nie pozwalają na jednoznaczne zakończenie artykułu na temat Dołęży. XXI wiek jest to ten piękny czas, który obfituje w coraz liczniejsze odkrycia archeologiczne w północnej Europie, zmieniające nasz obecny sposób widzenia organizacji tych ziem w starożytności. Być może niedługo pojawią się kolejne materiały potwierdzające zupełnie inną gęstość zaludnienia tych terenów około 3500-1300 p.n.e. i ukazujące zupełnie inny charakter cywilizacji tutejszej (Dysk z Nebry, wóz z Bronocic i inne np. wózki kultowe, ziarno uprawne, miecze z brązu) – jako wysoko rozwiniętej, zdolnej do ekspansji, którą przecież odnotowano w kronikach, jako tak zwaną Inwazję Ludów Bharatu. Piszę „tak zwaną” ponieważ zachowanie Hetytów w Małej Azji pokazuje, że nie była to z ich strony żadna inwazja, tylko pokojowe przejęcie zwierzchnictwa wojennego nad ziemiami rodowitych Hatti/Hatów.

wojna-trojanska

Archeolodzy odnaleźli na terenie Turcji ślady cywilizacji Luwiańskiej. Została prawdopodobnie zniszczona w zerowej wojnie światowej.

Opisana przez Homera wojna trojańska była prawdopodobnie ostatnią częścią konfliktu, określanego mianem zerowej wojny światowej, który 3 tys. lat temu mógł całkowicie zmienić obraz basenu Morza Śródziemnego, doprowadzając do upadku wielkich cywilizacji.

 

zerowa-wojna-swiatowa-mapa-480x426

Kliknij, aby powiększyć mapę

Wszystko miało zacząć się od cywilizacji Luwian, którzy doprowadzili do upadku imperium Hetytów, a później zdestabilizowali Nowe Państwo Egipskie. W odpowiedzi Mykeńczycy zaatakowali Luwian niszcząc ich miasta, w tym Troję (o czym opowiada homerowska „Iliada”). Po pokonaniu wroga Mykeńczycy popadli w konflikty wewnętrzne, które w efekcie doprowadziły do upadku również ich cywilizacji (znamy te wydarzenia z „Odysei”).

Czy mała społeczność Luvian mogła spowodować upadek potężnych cywilizacji epoki brązu? W załączonym wideo Luwian Stuies prezentuje scenariusz tego, co mogło się wydarzyć.

Komentarz do ostatniego zdania: Nie, nie mała społeczność jakichś hipotetycznych Luvian, ale całkiem duża społeczność Lugijczyków. Mała społeczność bowiem nie mogła spowodować żadnego upadku imperiów. Mogła go spowodować tylko obecność Lugian i Lędyjczyków (Lidyjczyków, Lidia = Lędia Małozajatycka), Karyjczyków (Karia/Kharia = Haria Małoazjatycka, jako grup wspieranych z Północy przez Hariów z W-Haratu K-HARpackiego, potężnego pra-państwa: części Królestwa Północy, Królestwa SIS, królestwa opartego na plemiennej demokracji bezpośredniej, wiecowej, zamienianej okresowo na demokrację wojenną pod jednym dowodzącym K-AGAnem (AGĄ). 

Pan Wandaluzja napisał tak:

” ” Góra ZYNDRAMA z Maszkowic, na południe od Starego Sącza to twierdza graniczna ARIÓW kultury trzcinieckiej. Nie jest prawdą, że budowla jest Starsza od Myken, gdyż twierdza MEGALITYCZNA w Mykenach to cywilizacja Egejska a Maszkowice to cywilizacja Mykeńska.

Cywilizacja Egejska była skutkiem metalurgii BRDNEŃSKIEJ, która promieniowała z Megalitycznego Hradczanu z eksportem Żelaza i Stali. Metalurgię Brdneńską zniszczyli Ariowie kultury amfor kulistych w XXII wieku p.n.e., którzy przybyli z Wenedy nad BRDĄ i wynieśli się nad Górną Wisłę, wobec czego Wschodni Basen Morza Śródziemnego był zdany na dystrybucję Żelaza i Stali przez Troję na Złotym Rogu, ze Słowacji, Kaszub, Powiśla, Kielecczyzny i Rugii.
To zmieniło się po Pokoju w Mieście Bogów, czyli Asgardzie-Kijowie w r. 1627 p.n.e., w którym Słowianie z Pomorza zyskali dorzecze Odry. Wówczas powstał wielki ośrodek stalowniczy w Chrobrzy-Strzegomiu, który eksportował Żelazo i Stal przez Triest i Wenecję (Małą Wenedę, gdyż Wielką była Bydgoszcz), co nazywa się Cywilizacją Mykeńską. Najwspanialszy pałac Mykeński został zbudowany przez Pelopsa z Poznania i Hiperdameę w Pylos przy zachodnim brzegu Peloponezu.
W Pylos została podpisana konwencji Pelopsa z wezyrem hyksoskiego Egiptu Józefem na dostawy Żelaza i Stali do Egiptu, które Żydzi z Suezu rozprowadzali w całym pasie zwrotnikowym za WAGĘ ZŁOTA. Stąd pochodzi polska nazwa ŻYDÓW jako Ludu Gwiazdy Morza IZYDY.”

” Wojna Trojańska była ŚWIATOWĄ Wojną słowiańskiego stalownictwa śląskiego i słowiańskiej metalurgii Kaszubskiej z aryjskim stalownictwem KIELECKIM i metalurgią Powiślańską. Dystrybutorem metalurgii i stalownictwa słowiańskiego była WENECJA, natomiast aryjskiego Troja na Złotym Rogu.”

Przedstawicielem handlowym słowiańskiej metalurgii w Wenecji miał być według pana Juliusza eponim Etrusków,niejaki Nauplios-Neptun ze Strzegomia.To on miał wymyślić wojnę trojańską jako sposób na odcięcie Ariów kultury trzcinieckiej od Troi na Złotym Rogu, co zmusiłoby ich do emigracji. Jak pokazuje historia udało się to Naupliosowi (kimkolwiek był) osiągnąć. Ariowie kultury trzcinieckiej zmuszeni zostali do wyruszenia w głąb Azji i w ten sposób trafili do Indii.”

Problem polega tutaj wciąż na tym samym – wizje Prawdzica Tella mają głębokie podstawy, ale założenie, że w tym czasie istniał podział na Słowian i Ariów to moim zdaniem błąd logiczny. Podzielenie tego obszaru kulturowego na Ariów i Słowian, z punktu widzenia genetyki, jest wewnętrznie sprzeczne. I jedni i drudzy to Prasłowianie=Scytowie, mówiący niemal tym samym językiem jak dzisiaj Ukraińcy i Polacy (oczywiście to tylko porównanie zróżnicowania, a nie przypisanie do narodu/plemienia/ludu).

1. Możemy mówić o dwóch ośrodkach politycznych, które ja nie wiem jak nazwać, bo nie ma przekazu, nie ma żadnego zapisu z tego czasu, jeśli idzie o nazwę. Należałoby moim zdaniem poprzestać na określeniach: Ośrodek Metalurgii Lęgijsko-Koszańskiej/Koszebskiej, albo Lęgijsko-Wenedzkiej oraz Ośrodek Metalurgii Świętokrzyski lub Łysogórski, czyli Haruski/Haryjski.

Dlaczego tak? Bo z Hariów (Nurów Nurzecko-Łysogórskich) i Budynów (Kijowsko-Trzcinieckich), ale i z Koszan-Wenedów i Lęgijczyków Warciańskich (a też i nie tylko), pochodzą ci których przywykliśmy nazywać Ariami, czyli głównie hg R1a-Z93 wędrujący i ustanawiający nowy ład epoki brązu około 1700-1500 p.n.e. na południe i wschód Eurazji: do Myken, na Kretę, do Mlekomediru/Egiptu, do Iranu, nad Aral, do Czerczenu – Takla Makan, do Indii.
2. Być może Cytadela Maszkowicka była obwarem Trzcinieckim, czyli Haryjskim (Nursko-Budynowskim), czyli w konsekwencji – jak dzisiaj to widzą archeolodzy – „mykeńskim” – tu się zgadzamy, jak także w tym, że „egejska” kultura jest wcześniejsza niż „mykeńska”. Ale przecież tzw kultura „mykeńska” to kultura trzciniecka, a ta ma swój duży ośrodek w Bronocicach, a nawet należy ją wiązać (jako kontynuację) z Kulturą Pucharów Lejkowatych z Kujaw.
Wikipedia: ” Początki bronocickiej osady datowane są na okres 3880/3700 – 3640 BC (3100/3000 – 2900 bc, okres Br I). Powstała wówczas ok. 5-cio hektarowa osada zamieszkała przez ludność kultury pucharów lejkowatych w obszarze C i była następstwem 2,4 ha osady, osadników kultury lubelsko – wołyńskiej.”

Widać, że tworzą ją dwa ludy/plemiona: KPL Kujawsko-Łyskogórskiej i Lubelsko-Wołyńskiej (trzcinieckiej). Waza Bronocicka pokazuje nam cywilizację, która jest starsza od najstarszych artefaktów egejskich o co najmniej 300 lat, a więc nie można mówić, że jakikolwiek odłam cywilizacji egejskiej jest/był starszy niż Bronocice, albo KPL Kujawska, albo wręcz Kultura Lendzielska, z której wywiodła się KPL.

Oto co pisze, bardzo pilnie uaktualniona o Maszkowice, polsko-katolicka (a zatem niepolska) Wikipedia, która zaczęła używać określenia p.n.Ch. zamiast p.n.e. pod wpływem polskiego oddziału Korporacji Watykańskiej lub niemiecko-banksterskich fundatorów Wikipedii skłócających Polaków.

„Osadnictwo w Trzcinicy

Na terenie skansenu znajdują się najstarsze z dotąd znanych osad obronnych w Polsce, potwierdzono też pierwsze ślady oddziaływania cywilizacji anatolijsko-bałkańskiej na współczesne tereny ziem polskich. Obecność tych kultur stwierdzono także w kilku innych miejscach na Podkarpaciu, m.in. w Wietrznie, Krośnie i Sanoku, z najsilniejszym ośrodkiem po północnej stronie Beskidu Niskiego utworzonym w Trzcinicy. [1]; [2]. Na początku września 2015 archeolodzy z Krakowa poinformowali o odkryciu najstarszego kamiennego muru otaczającego grodzisko tej kultury w Maszkowicach koło Łącka. Byłaby to wówczas najstarsza w dziejach budownictwa na ziemiach polskich konstrukcja kamienna datowana wstępnie między 1750 a 1690 rokiem p.n.e[3]. Ważną rolę przy budowie tych założeń osadniczych pełniły naturalne wzniesienia i przeszkody terenowe.

Archeolodzy na podstawie obecnych badań i analizy ich wyników wyodrębnili kilka grup żyjących na terenie Trzcinicy różniących się pod względem rodzaju i siły występujących w niej artefaktów. Mieszkała w niej w latach przypadających między 2100-1650 p.n.Ch. jako najstarsza ludność, grupa pleszowska kultury mierzanowickiej, grupa ta pozostawała pod silnymi wpływami z basenu Niziny Węgierskiej i Zakarpacia. Następnie w latach 1650-1350 p.n.Ch.przebywała tu zakarpacka ludność kultury Otomani-Füzesabony, charakteryzująca się bardzo wysokim poziomem rozwoju cywilizacyjnego.”

Samo wydzielanie i opisywanie jako oddzielnego tworu Kultury Trzcinieckiej jest problematyczne, bo od czego ją niby zacząć? Od Bronocic? A może od 4500 p.n.e.? A może od 5500 p.n.e.?

Wikipedia powoli się cywilizuje, ale idzie im to opornie jak całemu światkowi archeologicznemu w Polsce. Oto mapa, która prawidłowo umieszcza Proto-germanic, ale wciąż uważa za obcych i oddzielnych od Proto-Slavic: Traków, Daków i Wenedów. Chodzi o to, żeby nie uznać nadal ciągłości Polski i Lechii razem z Wenedami i Dakami oraz w związku z tym także jej starszeństwa względem Germanów.

kult trzciniecka

Ciekawostka: JURA KRAKOWSKO-CZĘSTOCHWSKA – Neolit 4.5tyś. – 1800 lat p.n.e.
Neolit jest okresem, w którym rozprzestrzenia się i zaczyna dominować typ gospodarki rolniczo – hodowlanej. Człowiek prowadzi pół osiadły tryb życia, hoduje zwierzęta, uprawia pszenicę, jęczmień, groch, bób, jednak zbieractwo i łowiectwo dalej ma duży udział w zdobywaniu pożywienia. Mamy do czynienia z początkami handlu wymiennego, tkactwa, rozwijane są umiejętności obróbki kamienia i wypalania naczyń, posążków i ozdób glinianych. Tereny Jury zyskują na znaczeniu jako ośrodki wydobycia krzemieni – Góra Towarna (Kusięta), pracownie kamieniarskie w jaskiniach Dol. Wiercicy (kultura ceramiki sznurkowej) i Sąspów (kultury ceramiki wstęgowej rytej). W Mirowie, Rakowie (Częstochowa), Bystrzanowicach, Biskupicach i Leśniowie mamy stanowiska kultury pucharów lejkowatych.
Jednak z uwagi na małą urodzajność gleb, brak wody i inne czynniki nie jest to teren sprzyjający rozwojowi rolnictwa, dlatego na Wyżynie najbardziej rozwinięte ośrodki neolityczne znajdują się w południowej część Wyżyny Olkuskiej i Dol. Wisły. Z kultury lendzielskiej wydzielono tam grupę modlnicką – związaną z odkryciem dużej osady w Tomaszowicach. Także z nią związane są osady okolic Krakowa i Wieliczki, gdzie odkryto najstarsze ślady warzenia soli. W Zesławicach nad Dłubnią zlokalizowano dużą osadę (kultury badeńskiej) składającą się głównie z ziemianek, oraz fragmentów zabudowy hodowlanej.

Więc otwarte pozostaje pytanie:

1. Czy w ogóle można wydzielać kulturę trzciniecką, czy nie nazywać jej bronocicką, czy nie cofnąć się z ciągłością jednak do kultury lendzielskiej i do Doliny Krakowskiej.

2. Która cywilizacja jest starsza i wzorcowa dla której – mykeńska/trzciniecka/bronocicka czy „egejska”.

3. Która jest haryjska/aryjska, która jest prasłowiańska/scytyjska, a która jest prasłowiańska/wenedyjska, która jest i czyja jest wreszcie kultura egejska/l-achajska – skoro współtworzą ją hg R1a oraz I2a2.

WNIOSKI KOŃCOWE na obecnym etapie badań – wrzesień 2016

Bitwa nad Dołężą jest bitwą pograniczną stoczoną przez Haryjskich Mogilanów z Lugijskimi Łużyczanami. Bitwa ta jest częścią wielkiego procesu konsolidacji Królestwa SIS wokół ośrodka Haryjskiego, Mogilańskiego nad Wisłą (kultura mogiłowa/kurhanowa). Proces ten jest zapisany w dziejach i obserwowany archeologicznie oraz lingwistycznie i genetycznie od około 1700 roku p.n.e. do 1300 p.n.e..

W konsekwencji bitwy przegranej przez Mogilanów i ich sojuszników z Południa i Zachodu (Keltów-Celtów i inne Nadadriatyckie nacje), a zwycięstwa Łużyków i Skonów rozwija się od tego momentu w Europie Środkowej, aż za Dunaj i po dorzecze Renu tzw. Kultura Łużycka, a Hariowie tracąc władanie w Lugii-Lęgii i Wenedawie (Łukomorzu i Pomorzu) koncentrują się na panowaniu nad Środkowym i Dolnym Dunajem, Doliną Cisy, wybrzeżem Morza Czarnego. Część Ludów Międzymorza (poszczególne plemiona Hariów, Dahów, Koszan, Budynów, Nurów, Nasilanów-Nesaków i innych) przenosi się w Kaukaz i za Kaukaz, do Małej Mazji, także przez Dardawię-Dardanię nie chcąc poddać się władzy Mogilanów, ani Łużyków. Tutaj opanowują kraj Hatti i uderzają na Mlekomedir-Egipt.

Bitwa nad Dołężą musiała pochłonąć na tyle siły obu stron (Łużyków i Mogilanów), że zawarły one najprawdopodobniej długotrwały rozejm, a ziemie zachodnie nad Renem i w Galii zostały przez Królestwo SIS utracone pozostając w rękach obcych, lecz sprzymierzonych z Mogilanami Keltów-Celtów.  Okres ten kończy się przybyciem Etrusków na Półwysep Apeniński po Wojnie Trojańskiej. Rodzimą ziemią, słowiańskich ponad wszelką wątpliwość Etrusków, była dzisiejsza Bułgaria , ziemie na północ od Dardawii/Dardanii i Złotego Rogu.

Tego wszystkiego nie dokonały jakieś efemeryczne ludy koczownicze, lecz dobrze zorganizowane PROTO-Państwa. Dlaczego nazywam je protopaństwami a nie państwami? Dlatego, że siłą militarną, organizacją społeczną, dostępem do złóż i innowacyjnością, opanowaniem rolnictwa i rzemiosła oraz sztuki i sposobami organizacji produkcji (brąz, żelazo, bursztyn, hodowla i uprawa) dorównywały, a często przewyższały one państwa znane z dorzecza Tygrysu, Eufratu i Nilu. Pozostawały one jednak w systemie Wiary Przyrody, demokracji wiecowo-plemiennej i jednoczyły się w spójną jednolitą siłę tylko w wypadku wojny. Mamy na ten temat zapisy kronikarzy zarówno dotyczące Bitwy Trojańskiej, jak i wojny Cyrusa Wielkiego i Dariusza Perskiego ze Scytami, a potem Filipa II i Aleksandra Macedońskiego z Ojcami/Panami/Pajonami/Panonami nad Dunajem i Lechitami nad Wisłą.

W latach 800-700 p.n.e. Wenedyjczyków (Wężów) i Lęgów (Lechitów) spotkał odwet ze strony Hariów, Budynów i Nurów – grody kultury łużyckiej zostały w dużej mierze zniszczone i spalone przez owych Skołotów (=Słowian). Królestwo SIS przeżywało długowiekowy kryzys i podziały. Podziały te były w związku z systemem demokracji wiecowej rzeczą normalną, a słabość z nich wynikła nie powodowała większych problemów ze spójnością dotąd, dokąd siła gospodarcza i militarna Południa nie wzrosła. Podobnie było z Rzeczpospolitą Szlachecką – była ona tak potężna, że nie wyobrażano sobie w ogóle aby mogła być pokonana przez kogokolwiek. Nota bene podobnie wydaje się być ze współczesną Rosją. W rezultacie podziałów wewnętrznych doszło do tego, że wyrastające po jej bokach potęgi nadszarpywały ją (Rosja, Turcja, Szwecja), aż w końcu wspólnymi siłami pokonały ją Trzy Cesarstwa (Trzy Czarne Orły) we wspólnym uderzeniu (Prusy, Austria i pruska Rosja). Królestwo SIS przechodziło też liczne próby scalenia pod wodzą różnych konfederacji plemiennych – nie odchodzono jednak od modelu organizacji społecznej polegającego na demokracji wiecowej wojowników. Nie dozwalano też używać zapisu pismem Wiedy (wiary przyrodzonej), która pozostawała głównie w przekazach ustnych, a w decydujący sposób kształtowała ten model organizacji społecznej jaki obserwujemy. Model ten i tradycja, jako Rzeczpospolita Sz-Lachecka, przetrwał mimo kolejnych starć Królestwa Północy z Południem w okresie Wojen Scytyjsko-Greckich i Scytyjsko-Rzymskich (od 200 p.n.e. do 400 n.e.), a także potem w okresie Wojen Lechicko-Postrzymskich (400 – 960 n.e.) i Wojen Polski z Postrzymem (Sasi, Brandenburczycy, Krzyżacy, Niemcy, Prusacy, Szwedzi, potem Trójca Zaborców Polski – Prusy, Austria, Rosja)  od 960 do 1775 roku n.e..

O tych sprawach piszę w Księdze Ruty z punktu widzenia Królestwa SIS.

Podziel się!