Jak myśl jezuicka i czyn Watykanu gładzi grzechy Świata! – "Władca much" a 200 drzew wyciętych dla Świętego Jana Pawła w Kraśniku!

849cd448-54b6-44e9-b045-6371dc7af097.fileObydwa filmy i komentarz do nich nadesłał 5 kwietnia Dwakruki. Przypomniało mi to o innych praktykach watykańskich w Polsce, mianowicie o cenzurowaniu współczesnych wydań C. K. Norwida przez szacowne wrocławskie wydawnictwo Ossolineum oraz o cenzurowaniu wydań ‚Mitów Greckich” Roberta Gravesa, czy „Złotej Gałęzi” Jamesa Frazera. Ostatnio znalazłem też dziwacznie skrócone wydanie „Króla Ducha” Juliusza Słowackiego. Nie zajmowałem się do tej pory takimi „subtelnościami”. Jednak te działania w połączeniu z masowymi przekrętami treści encyklopedycznych na Wikipedii, i haseł związanych z Wiarą Przyrodzoną Słowiańską czy w ogóle ze Słowiańszczyzną, domagają się chociażby wzmianki, jeśli już nie znajdujemy czasu i nie posiadamy siły przebicia, by je szerzej udokumentować i sprostować.

Także propagandowa wojna wytoczona światu przez Rosję w związku z anszlusem części Ukrainy każe przypomnieć po raz kolejny o istocie manipulacji jakiej jesteśmy poddawani.Także manipulacja Watykanu i przedstawicieli jego korporacji w Polsce dokonana na Ślęży, każe nam zwrócić uwagę na jezuickie metody działania i sposób „cenzurowania” rzeczywistości, przez tych którzy uważają się za władnych do stosowania takich praktyk. Mowa tu również o tak zwanym środowisku naukowym, które sygnuje swoimi podpisami Katastrofę Smoleńską, z tej czy innej strony.

Jeśli komuś się zdaje, że działalność judeo-chrześcijańskiego lobby i „płaskich ateistów” to wyłącznie polska specjalność i nie ma miejsca gdzie indziej, przytoczony przykład „Władcy Much” pomoże mu zrozumieć faktyczną skalę problemu. W istocie zakłamany jest cały obraz Zachodniej Cywilizacji i wyobrażenie ludzi na jej temat. 

Przykłady poniższe pokazują jak na dłoni mechanizm przy pomocy którego narody, w tym naród polski, są pozbawiane korzeni, są przytłaczane treściami judeo-chrześcijańskimi, albo  materialistycznymi konceptami i definicjami Świata.

Nie dziwmy się,  że w polskich szkołach nie uczy się niczego o Lechii (Lęgii, Lugii, Leszy – Królestwie Lasów), państwie poprzedzającym bezpośrednio Po-Lechię (Po-Leszę, Polszę, Polskę) Piastów, a tym bardziej nie uczy się niczego o Wenedii, Wielkiej Sarmacji i Wielkiej Scytii oraz Tartarii – starożytnych prasłowiańskich dawczyniach niemal całej pierwotnej duchowej kultury Indii i Persji oraz znaczących elementów religii Judei i Egiptu czy starożytnej Grecji.Problem nie dotyczy tylko Polski, ale całej zakłamanej kultury zachodniej. Czy myślicie, że w szkołach USA uczy się prawdziwej historii Ameryki Północnej i dziejów eksterminacji jej prawowitych mieszkańców, jaka leży u podstaw Najwspanialszej Demokracji Wszechświata?! Czy myślicie że w podręcznikach historii do francuskich szkół jest choćby linijka o dewastacji Algierii i krwawym wyzysku oraz rzezi Konga, albo o masowej grabieży i przymusowej chrystianizacji innych okolic Afryki dokonanych przez Francuzów?

150488_wladca-much_2012_400

Czegóż lepszego można zatem oczekiwać po Niewolnikach judeo-katolickiego wdruku, utrwalanego w Polsce systematycznie od XVII wieku przez Jezuitów?!

Wszak pilni uczniowie owych „Krwawych Rycerzy  Jedynego Boga” wraz z postkomuną, czyli marksistowskimi ateistami, inną, tylko pozornie odmienną, grupą „Morderców Chrystusa”, obsiedli dzisiaj licznie ministerstwa, administrację państwa, rząd Polski i Sejm III RP. Dla nich Słowianie czy Polska zaczyna się od IX wieku lub 966 roku, a Naród Polski od 1794!

Dla nich stan szlachecki kultywujący sarmacką tradycję herbów i tamg, od czasów pogańskich, od starożytności to nie naród!!! Dla nich sięganie do starożytnego pojęcia wojostwa (rycerstwa przedchrześcijańskiego), wiecu ludowego i tożsamości rodowej, to zbyt niebezpieczne przypomnienie o prawdziwej wartości N A R O D O W O Ś C I, jako etnosu kulturowego, najdawniejszych korzeni Słowiaństwa, sposobu bycia i życia.

To oni właśnie, Duchowe Karły Krystiańskie i Pojałtańskie, decydują dzisiaj w naszym kraju jakiej historii Polski uczą się nasze dzieci. Tak naprawdę Ich korzenie są jeszcze płytsze i bardziej rachityczne niż korzonki Saprofitów z Judejskiej Pustyni.

 

Przesyłka od Dwakruki:

https://www.youtube.com/watch?v=FPj2U7GhVkw

https://www.youtube.com/watch?v=TZOeZyxg12c

 

Lord Of The Flies 1963 .

Ten sam film z roku 1990 – Co za zmiana???

Lord Of The Flies[1990]full movie

 

Oto przykład jak kościół zmienił pewien stary film który nie był po jego myśli. Czarno biały to autentyk, a kolorowy to przeróbka . W drugim przerobionym filmie wątek kościelny zniknął całkowicie a „źli” chłopcy u których ujawniły się cechy zdziczenia to ci cywilni nie ZUNIFORMIZOWANI .

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=X7ffCWSTNYM

 Tutaj cenzura wycięła mi film więc macie film na górze w przesyłce od Dwakruki dzięki spostrzegawczości Edwarda Gorczyckiego

„Władca Much” to czołowy przykład, w jaki sposób polityka jezuicka Watykanu oraz tzw. materialistyczna, ateistyczna „polityczna poprawność”, oczyszcza przestrzeń publiczną z oryginalnych treści.

W wersji filmu z 1990 roku mamy znamienną ewolucję, która jest absolutnym i skandalicznym odejściem od oryginału powieści Williama Goldinga. Podobnych przykładów „działalności” myśli watykańskiej, a szerzej judeo-chrześcijańskiej myśli wypaczającej intencje autorów oryginalnych dzieł, obecnej w wytwórniach filmowych, wydawnictwach i instytucjach nauki, które powinny podawać rzetelny obraz świata i przekazywać niewypaczoną myśl autorską są niestety tysiące. Podobną rolę spełnia płytki materializm będący jedynie pozorem naukowości, a w rzeczywistości kolejnym sposobem cenzurowania i zamykania klatki zniewalającej umysły ludzi. Materializm przyziemny prowadzi do takich kuriozalnych zjawisk jak „poprawność”, która nie ogranicza się wcale do sektora polityki. Obejmuje ona wszelkie dziedziny nauki i powoduje, że ludzie po prostu wierzą w zabobony, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistą nauką. Połączenie obydwu praktyk, cenzury kościelnej i materialistycznej prowadzi do całkowitego wypaczenia obrazu świata w jakim żyjemy.

W Polsce pierwszym z brzegu przykładem takiej działalności są „cenzurowane” wydania dzieł Cypriana Kamila Norwida przez Wydawnictwo Ossolineum, które winno być wzorcem  obiektywnego przekazu. Z nowych wydań wycina się fragmenty oryginalnych utworów i dopisuje się nieprawdziwe informacje, iż te fragmenty się nie zachowały. 

Mało tego, cenzuruje się również powieści dla dzieci – czego przykładem była przytaczana tutaj na blogu dalsza część Przygód Profesora Gąbki. Tej próbie zapobiegliśmy tylko dzięki temu że posiadamy własne wydawnictwo. Gdyby nie to książka zostałaby solidarnie wykluczona w rynku księgarskiego w Polsce, przez katolickie bądź neomarksistowskie redakcje wydawnictw. To wydarzenie ucieszyło mnie nawet, bo doszedłem do wniosku że to zaszczyt  znaleźć sie wśród autorów cenzurowanych przez kościół i Post-PZPRowską Post-Ubecką III RP. Znalazłem się w doborowym towarzystwie, bo trudno o  większe wyróżnienie niż znaleźć się w jednej piwnicy z Norwidem, Słowackim, Kochanowskim czy Goldingiem. Ze zdziwieniem odkryłem jednak że znalazł się tutaj także Antoine de Saint-Exupery. Nie zdziwiłbym się gdyby to był De Sade, ale de Saint-Exupery?!! Gdybym tego nie widział na własne oczy nie uwierzyłbym. Gdyby A. de Saint-Exupery żył na pewno nie zgodziłby się na taką bezczelność małych cenzorskich gnojków, jaka spotkała w Polsce jego „Małego Księcia” i po prostu nie zgodziłby się na wydanie lądując w jednej celi z innymi zakazanymi, cenzurowanymi pisarzami. Wyobraźcie sobie, że w nowym wydaniu, Bankiera z jednej z planet, zastąpił Biznesmen!!! … Rozumiecie?!… Teraz o pazernych Bankierach zwanych Banksterami nie wolno pisać w książkach dla dzieci w Polsce tego co napisał de Saint-Exupery!!! Podobny los – cenzura „wycinająca” treści – spotkał w naszym skatoliczonym neomarksistowskim kraju „Nagą Małpę” Desmonda Johna Morrisa.

 

Innym przykładem działania super-cenzury, tym razem na polu nauki,  jest systematyczne nieuwzględnianie wyników badań genetycznych w archeologii i rozpowszechnianie przez polskich naukowców, powtarzanej przez Niemców od XIX wieku i podjętej przez propagandę hitlerowską tezy o nieobecności Słowian w Europie do IX wieku. Szereg innych przykładów zaobserwowanych w nauce światowej i rzutujących na szereg dyscyplin naukowych przytaczałem niedawno prezentując wykład Rupherta Sheldrake’a, w artykule „Czy rEWO-LUCjA wybuchła już na Ziemi”

 

Wróćmy jeszcze do Władcy Much – jaką niewygodną dla Watykanu prawdę ukrywa się jeszcze przed nami??

 Z Wiki:

Władca much (ang. Lord of the Flies) – powieść angielskiego pisarza, laureata nagrody Nobla, Williama Goldinga, która w alegoryczny sposób mówi o upadku kultury stworzonej przez człowieka. Książka opisuje grupę chłopców, ocalałych z katastrofy samolotu na bezludnej wyspie, których próby zorganizowania własnych rządów i społeczności mają katastrofalne konsekwencje. Władca much, wydany w 1954 roku, był pierwszą powieścią Goldinga i wszedł na stałe do kanonu najważniejszych powieści XX wieku, a w 2005 roku książka znalazła się na liście stu najlepszych anglojęzycznych powieści powstałych od 1923 roku, ogłoszonej przez tygodnik Time[1]. Książka była dwukrotnie filmowana, w 1963 i 1990 roku.

Tytuł odnosi się do hebrajskiego imienia demona Belzebuba (בעל זבוב, Baal-Zevuv – pan much), używanego także jako jedno z określeń szatana, którego w powieści obrazuje wbita na kij głowa dzikiej świni.

 

Wyjaśniam: Miano Baal = Pan, w językach semickich jest kalką sanskrycko-istyjsko-słowiańskiego (scytyjskiego, aryjskiego) Palwan – Pa(lwa)n, Pal(wan) –  Święty Kołek (Posąg Boga ze Świętego Drzewa, z Boskiego Gaju – Wyraju – Wanu).

Słowo znane obecnie jako Bał-wan, gdzie człon wan jest wciąż zachowany w niezmienionej formie (oznacza Święty Gaj) zaś człon pierwszy został zastąpiony rdzeniem bał – od „bać się”, w miejsce „pał” – pal, pałający blaskiem, pałka święta, kumir. Czyli obecnie „straszydło święte”, drzewne/drzewe (prastare) z boskiego drzewa, inaczej drzew = dew. Dewan-Dawan-Dywan – boski wzór – Baja na materii wyryta – Boski przekaz, boskimi znakami drzewymi (prastarymi) sanskryckimi (sensu skrytymi) uczyniony, inaczej Taja Taj. Dewa (D[rz]ewa) – bóg – Duch Świętego Gaju – D-Ewa – D-Ana.

mxdg

Zatem Baal Zevuv – to przekręcenie semickie dawnego scytyjskiego miana Pana Zewu, Obra Zwu – Tego Który Władał Nazwami (Mianami), Obra-Zowaniem i OBO-rotem (gdzie B lewo-prawe będące B jak i W – ruskie, Wawel=Babel), czyli Tajami – Perepułta , Przepląta – Władcy Taj. Przepląt – Pan Zwania, Władca Głosu, Pan Głagołu (Mowy i Pisma, Taj). Władca Taj – Przepląt utracił władanie tajami w wyniku Wojny o Taje i stał się Panem Dokuczliwym, Wielkim Plątem, Tym Który Kłóci, zamiast Kłódzić (zamykać w kłódź, sedno, jądro, zamyk Swąta, Jedność Światła Świata), co czynił Tają Taj – Głagołem – Obwiecadłem (Owi[e]dziadłem). Jego symbolem w świecie owadów jest Mucha – najdokuczliwszy z owadów.

 

 Z Wiki:

 

Powieść powstała w pierwszych latach zimnej wojny, jej akcja toczy się podczas nieokreślonego konfliktu nuklearnego. Chłopcy, których działania są tematem tej historii, są uczniami brytyjskich szkół: znajdują się wśród nich zwykli uczniowie w wieku od kilku do kilkunastu lat, ale także świetnie zorganizowany, dowodzony przez Jacka chór, ubrany w jednakowe peleryny. Powieść opisuje ich stopniowe pogrążanie się w barbarzyństwie, kontrastując w ten sposób z wymową innych książek głoszących ciągły rozwój ku pełniejszym formom ludzkiej natury, jak miało to miejsce np. w Koralowej Wyspie (1857) Roberta Michaela Ballantyne’a[2], Dwóch latach wakacji (1888) Juliusza Verne’a. Choć obie książki były niewątpliwą inspiracją dla Goldinga, to w przeciwieństwie do XIX-wiecznego optymizmu autorów, Golding – świadek historii XX wieku – rozwiewa złudzenia o, z gruntu dobrej, naturze człowieka. Dzieci z dobrych domów, pozostawione same z dala od cywilizacji w rajskim krajobrazie, zatracają stopniowo ludzkie odruchy. Ze względu na przesłanie płynące z książki, można ją określić mianem dystopii.

Na poziomie alegorycznym głównym tematem jest konflikt pomiędzy dążeniem do cywilizacji, harmonijnej i pokojowo rządzonej według ustalonych reguł, a Nietzscheańską wolą mocy, która nie toleruje sprzeciwu słabszych. W powieści Goldinga można również odnaleźć opis napięć powstających pomiędzy indywidualną jednostką a zbiorowością, wykazującą syndrom grupowego myślenia, między racjonalną i emocjonalną reakcją na sytuację oraz pomiędzy moralnością a niemoralnością. Powieść pokazuje, jak do tego typu napięć dochodzi i jak ludzie podlegają ich wpływom[3].

Ze względu na kontrowersyjny pogląd autora w kwestii natury ludzkiej powieść znajduje się na liście stu tytułów, których usunięcia z amerykańskich bibliotek najczęściej domagają się czytelnicy[4].

Oto przykład, że nawet skatoliczona i skrajnie materialistyczna polska Wikipedia nie jest w stanie uniknąć przedstawienia w sposób zakamuflowany Prawdy. Niestety trzeba umieć bardzo dobrze „czytać”  zmanipulowane, zakamuflowane treści przedstawiane tam w sposób tendencyjny czasami z intencją cenzurowania rzeczywistości a czasami bez intencji, w wyniku podświadomej cenzury wewnętrznej autora hasła. 

Nie będę wyrokował czy i w tym wypadku mamy do czynienia z jawnym naciskiem jezuickim i działalnością kościoła wprost – nie znamy autora tego hasła i jego powiązań.  Być może jest to cenzura podświadoma autora wychowanego w judeo-chrześcijańskim środowisku i efekt kalki-wdruku, utrwalonej postawy wobec kościoła, cenzurującej „złe zdanie o jego działalności i roli moralnej w dziejach”. Pocieszające jest iż mimo tego wysiłku prawda wychodzi na jaw.

 

Znamy dobrze mechanizm stosowany od wieków przez jezuitów, jest to tzw „nacisk wiernych”. Przychodzą „turyści” na Ślężę i domagają się usunięcia posągu Świętowita. Przychodzą „turyści” do magistratu w Krakowie i domagają się usunięcia spod Kościoła Mariackiego aktorów odgrywających nieruchome postacie ‚Diabła” i „Śmierci”! Przychodzą „czytelnicy” i domagają się usunięcia z bibliotek w USA „Władcy Much”. Hasło nie wyjaśnia jakiego rodzaju „czytelnicy” domagają się zakazania udostępniania tej książki. Na szczęście nie jest to tajemnicą. Usunięcia z bibliotek „Władcy much” domagają się skrajni judeo-chrześcijanie.

Conch_drawingKoncha – symbol demokracji w książce Goldinga – archetypowa, utrwalona w językach słowiańskich ikona miłości – kochania-koszania i kosza-rodni, żeńskości, naczynia roz-koszy. Roz-koszajacy znaczy nie tylko dający rozkosz i kochanie, ale także „rodzący kosze”. Ktoś kto nie zna słowiańskiego pojęcia „kosz” – znaczącego przypadkowy byt, los niekontrolowany – ten nie ma możliwości by pojąć właściwie miano „ko(n)cha”, kochać = koszać, kosz – dziurawe naczynie, przepuszczające, „koszawe”. Pojęcie to przejęli od Scyto-Indo-Słowian z Sistanu Semici (także Żydzi) i jest ono używane przez nich nieświadomie także dzisiaj, podobnie jak miano Belzebuba. W tym wypadku na oznaczenie rytualne świeżego pokarmu, czystego od krwi, świeżo zrodzonego i „czysto zgładzonego” bytu, bytu  „koszernego”.    

Z WIKI:
Koncha
Koncha wyróżnia Ralpha jako przywódcę, wprowadza na zebraniach ład, staje się istotnym narzędziem demokracji i równości praw. Jej dźwięk gromadzi rozproszonych po wypadku chłopców, później na ten sygnał wszyscy schodzą się na zgromadzenia. Ralph zostaje wybrany na przywódcę, ponieważ to on przy jej pomocy zebrał wszystkich. Zgodnie z wprowadzoną zasadą podczas obrad może wypowiadać się tylko ten, kto trzyma konchę w ręku, a prawo głosu ma każdy. Znaczenie konchy maleje wraz z odrzuceniem praworządności przez Jacka i jego myśliwych. Do konchy najbardziej przywiązany jest Prosiaczek, on pilnuje podczas zebrań, aby prawo głosu było przestrzegane, on też inicjuje wyprawę z konchą pod Skalny Zamek, aby nie tylko odzyskać okulary, ale też ratować społeczność. Koncha – symbol praworządności i demokracji – ginie razem z Prosiaczkiem, od tej pory na wyspie rządzi terror, wprowadzony przez Jacka[3].FF świątynia swiatowita

Odwrotnym działaniem jezuickim jest zawłaszczanie publicznej przestrzeni i wprowadzanie w nią na niespotykaną skalę tak zwanych „znaków wiary”. Przykładem jest Ślęża z jej kościołem na szczycie, krzyżem kamiennym i Drogą Krzyżową, przykładem  jest głośny ostatnio Park  w Kraśniku.

Jedyny park w mieście ma się zamienić w Świątynię Świętego Jana Pawła, w której zamiast drzew rosnąć będzie kilkadziesiąt jego pomników.

Pytam, sam będąc Teistą, gdzie mają pójść na spacer niewierzący  w judeo-katolickiego boga (jak JA), albo Ateiści, żeby nie musieć w przestrzeni publicznej obcować z tym, według ich oceny „zabobonem”?!

 

Kraśnik im. Jana Pawła II. Wycięli lipy, postawią rzeźby

Dodano: 1 kwietnia 2014, 6:30 Autor: Agnieszka Antoń-Jucha

Rzeźby powstaną w czasie pleneru rzeźbiarskiego. Od 22 do 29 kwietnia nad swoimi papieżami będzie pracować dwunastu artystów.

bildeWycinka, na którą kraśnicki magistrat dostał zgodę pod koniec lutego, obejmie 231 drzew. (fot. Archiwum)

Pasja z jaką katolicy w Polsce dewastują stare drzewostany (drzewe zapisy dziejów) musi mieć moim zdaniem u podstawy głęboko zakorzeniony  wdruk, którym jest pogarda dla natury, dla przyrody, dla wszystkiego co nie jest kontrolowane przez Pismo Święte, do wszystkiego co nie jest PUSTYNIĄ.Nienawiść do Puszczy, Królewskiego Lasu – Królestwa Lechii – Lęgii, Świętej Lugii – Rodzinnego Gniazda Po-Lachów, wysysa się bowiem we współczesnej Polsce prosto z kate(s)chizmu wraz  z tak zwaną Pierwszą Komunią, która jest Deklaracją Pustynnej Wiary, niezbędnym po chrzcie w niemowlęctwie etapem stygmatyzacji czarną magią, kolejnym etapem dalszej, systematycznej dewastacji słowiańskiej tożsamości Polaków.

 

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140401/KRASNIK/140339881

 

– M.in. z Włodawy, Chodla i Szczytna. Każdy z nich będzie autorem co najmniej jednej rzeźby. Gwarantuję, że są to dobrzy artyści, bo wszystkich znam – zapewnia Szczepan Ignaczyński, rzeźbiarz i współorganizator imprezy.

Ignaczyński tłumaczy, że Ojciec Święty zostanie przedstawiony jako aktor, górski turysta, czy kajakarz. – Postaci będą miały do 180 cm wysokości, bo nie mamy większych klocków. Mimo to, jeden z rzeźbiarzy przymierza się do zrobienia dwumetrowego papieża – zdradza.

– Rzeźby powstaną z lip wyciętych z parku miejskiego, który od ubiegłego czwartku nosi nazwę Jana Pawła II – mówi Michał Mulawa, p.o. dyrektora Centrum Kultury i Promocji w Kraśniku. I podkreśla: – Drzewa wrócą do parku w postaci rzeźb.

Wycinka, na którą kraśnicki magistrat dostał zgodę pod koniec lutego, objęła 231 drzew. – 68 chorowało, pozostałe były zdrowe. Kolidowały jednak z planami inwestycyjnymi miasta – tłumaczy Agnieszka Mochol ze Starostwa Powiatowego w Kraśniku. – Na urząd został nałożony obowiązek nasadzenia 213 nowych drzew.

27 kwietnia, w dniu kanonizacji papieży Jana Pawła II i Jana XXIII, rzeźby zostaną zaprezentowane mieszkańcom miasta. – Bez względu na to, czy będą już skończone czy też nie – zaznacza Ignaczyński.

Główne papieskie uroczystości miasto organizuje wspólnie z parafią p.w. Miłosierdzia Bożego. – Uroczystości z Watykanu będzie można oglądać na telebimie. Będzie też koncert Eleni – zapowiada Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika.

O wartość artystyczną figur burmistrz się nie martwi. – Ci rzeźbiarze nie są nowicjuszami – przekonuje.

Nie wszyscy jednak są tego tak pewni. – Siedem setek, w większości miernych i kiczowatych pomników Jana Pawła II, z plastiku, kamienia i brązu naprawdę może męczyć – zauważa dr Kazimierz Ożóg, historyk sztuki z Instytutu Sztuki Uniwersytetu Opolskiego, który swój doktorat poświęcił pomnikom papieża powstałym za jego życia. – Uważam, że pomysł na szybki plener i zwielokrotnienie papieża w drewnie jest odbiciem naszej nieskomplikowanej i lichej świadomości znaczenia przyszłego świętego. Może to i jakiś hołd, ale czy na pewno kompletny i mądry? Niby w drewnie przez tydzień można coś zdziałać, ale raczej nie będzie to nawet cień klasy ołtarza mariackiego, ale zwykły świątek.

Ile będą kosztować kraśnickie rzeźby? – Budżet przeznaczony na ten cel to ok. 20 tys. zł. Przedsięwzięcie sfinansuje wspólnie miasto i powiat – mówi Mulawa. – Na rękę rzeźbiarze dostaną po 1300 zł – zdradza Ignaczyński.

Na rzeźbach się nie skończy. W miejskim parku papieskich elementów ma być więcej. – Na ławkach chcemy umieścić tabliczki, na których znajdą się cytaty z encyklik Jana Pawła II – zapowiada Łukasz Wyka, kierownik Wydział Inwestycji, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM w Kraśniku.

Nie ujmując nic artystom z Włodawy i Chodla jestem pewien, że dziesiątki głów Papieża-Polaka nie muszą być najwyższej artystycznej jakości, a pomysł zgromadzenia tylu popiersi w jednym miejscu, będącym otwartą przestrzenią publiczną, a nie przyzakonnym ogrodem, jest co najmniej mocno dyskusyjny. Czy tam w Kraśniku działa Konserwator Zabytków i Architekt Miejski?! A może Konserwator i Architekt Wojewódzki?!

W cytowanym tutaj artykule oczywiście w ogóle nie porusza się aspektu zawłaszczenia przestrzeni publicznej przez wyznawców jednej określonej religii. To jest poza schematem myślowym autorki, albo nie przechodzi jej przez usta z lęku przed wyznawcami tegoż kościoła w Kraśniku, a może wręcz z lęku przed mocodawcami dziennikarki w redakcji, w samorządzie miasta, w kręgach politycznych Kraśnika. W cywilizowanym kraju świata taka praktyka byłaby prawnie zabroniona.

A oto inne przykłady myślenia w duchu judeo-chrześcijańskiej ideologii pustynnej – Niech wszystko zamieni się w pustynię!!! Jak w Judei!

” Bierz sobie Ziemię i czyń ją sobie poddaną – nich ci uległą będzie. Tyś jest jej panem!!!”

66361_a

 

Białołęka – wycięto 200 drzew

 

– Na wniosek Polskiego Związku Wędkarskiego, który zwrócił się do zarządcy o uporządkowanie terenu, na którym miały się odbyć mistrzostwa świata w wędkarstwie, bezmyślny zarządca Kanału wystąpił do urzędu dzielnicy o zezwolenie na wycinkę chorych drzew, których tam prawie w ogóle nie było – i takowe zezwolenie otrzymał. Pod pretekstem uporządkowania terenu wycięto piękną aleję drzew na odcinku ponad trzech kilometrów! To jest sprawa dla prokuratora! – denerwuje się nasz czytelnik.

 

– Dokonano dewastacji najładniejszego miejsca do spacerów i do rekreacji na terenie wschodniej Białołęki. Wycięcie tylu zdrowych drzew podyktowane zostało ludzką głupotą i brakiem wyobraźni urzędników – irytują się mieszkańcy. – Bezmyślnie wydano zezwolenie na wycinkę chorych drzew nie żądając żadnych potwierdzających ten fakt dokumentów.

Mieszkańcy pobliskich ulic chcą wystąpić z pozwem zbiorowym przeciwko działaniom Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, które spowodowały degradację środowiska i zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa, polegającego na bezprawnym zniszczeniu trwałych elementów środowiska przyrodniczego i zniszczeniu gniazd i lęgowisk ptaków, oraz sprowadzeniu zagrożenia w ruchu kołowym poprzez likwidację naturalnej bariery odgradzającej pas drogi od głębokiego na trzy metry Kanału Żerańskiego.

 

Park Śląski musi zapłacić UM w Chorzowie ponad 3 mln zł! To kara za wycięte w parku drzewa

Ponad trzy miliony złotych. Tyle musi zapłacić Park Śląski do kasy Urzędu Miasta w Chorzowie. Chodzi o bezprawne, według władz miasta, usunięcie ponad 200 drzew.

Przelew musi dotrzeć na konto urzędu w ciągu czternastu dni. O całej sprawie poinformowało stowarzyszenie „Nasz Park”, które które zgłosiło sprawę prezydentowi Chorzowa. Jeśli wyrok się uprawomocni, to Park Śląski może mieć gigantyczne problemy finansowe.

-To nie jest panie redaktorze w jednym miejscu, bo to jest na tym obszarze gdzieś 200 na 200 metrów, to w całym obrębie zostało wycięte – pokazuje nam miejsce, gdzie w Parku Śląskim wycięto drzewa Gerard Mądry, Stowarzyszenie „Nasz Park”. Blisko rok temu przedstawiciele stowarzyszenia „Nasz Park” zauważyli, że w Parku Śląskim brakuje drzew. Okazało się, ze wycięto blisko dwieście czterdzieści drzew. Nielegalnie. -Nie jesteśmy przeciwni wycinaniu czy pielęgnacji. Ale niech to wszystko będzie legalnie zrobione, prawda? W zamian za wycięte drzewa niech gdzieś nasadzone są jakieś inne drzewa. Może faktycznie trzeba było odnowić ten drzewostan, ale wszystko w imię prawa niech będzie – podkreśla Gerard Mądry, Stowarzyszenie „Nasz Park”.

A jak się okazało – nie było. Sprawa została zgłoszona prezydentowi Chorzowa. Ten podjął decyzję, o wymierzeniu Parkowi Śląskiemu kary w wysokości blisko trzech i pół miliona złotych. -Na wycinkę drzew, które mają powyżej dziesięciu lat jest wymagane zezwolenie prezydenta miasta, zezwalające na taką wycinkę. – Tutaj tego zezwolenia nie było? -No, nie było – przyznaje Zuzanna Kurczek, UM w Chorzowie. Teraz Park Śląski musi w ciągu 14 dni wpłacić pieniądze na konto chorzowskiego urzędu miasta. Władze Parku Śląskiego podkreślają, że mają jeszcze czas na odwołanie. -To oczywiście są duże pieniądze, ale jestem spokojny o to, że spółka nie będzie ich musiała zapłacić, bo wygramy to postępowanie administracyjne. Nawet gdyby się niestety okazało, że będzie park zobowiązany do zapłaty odszkodowania, to nie są to środki które spowodują jakąś tragedię dla parku – mówi Arkadiusz Godlewski, prezes Parku Śląskiego.

 

08 01 2013

Wycięli 300 drzew w Ogrodzie Krasińskich. „Skandal, dewastacja”

z12937147Q,Wycinka-drzew-w-Ogrodzie-KrasinskichDewastacja Parku Krasińskich – Warszawa 2013

Dewastacja, brak wrażliwości, skandal – tak część mieszkańców podsumowuje wycinkę ponad 300 drzew w Ogrodzie Krasińskich. Urzędnicy bronią jednak swoich decyzji. – Ten park miał to nieszczęście, że przez wiele lat nie wykonywano tu żadnej gospodarki drzewostanem – twierdzi  Renata Kaznowska, dyrektor Zarządu Terenów Publicznych.

Minął miesiąc od początku modernizacji Ogrodu Krasińskich, ale część mieszkańców patrzy z niedowierzaniem na to, co stało się w tym popularnym śródmiejskim parku. I nie chodzi o ogrodzenie, które wyrosło wzdłuż południowej części ogrodu, ale ubytek sporej liczby drzew. Władze dzielnicy już wcześniej zapowiedziały, że wycinka się odbędzie, ale skala zaskoczyła mieszkańców. Na warszawa@tvn.pl dostaliśmy kilka maili od mieszkańców zdruzgotanych nowym widokiem. „Brak tutaj logiki”

– Serce się kraja, jak człowiek widzi, jak zdewastowany został ten park. Modernizacja kojarzy mi się z naprawą, odbudowywaniem, natomiast to, co tutaj się stało, jest skandalem, dewastacją – mówi Weronika Tauer, jedna z osób, które zwróciły nam uwagę na wygląd parku. – Samosiejki są nadal, drzew chorych nie ma, ale zgodzono się na wycięcie 50, 60-letnich kasztanowców i innych drzew. W moim przekonaniu brak tutaj logiki, już nie mówiąc o liczeniu się z opinią mieszkańców. Brak sensu – denerwuje się.

 

Jak się okazało wycięto ponad 500 drzew a nie 300 i urzędasy nadal mają się dobrze mimo akcji społecznej Zielonej Mocy wymierzonej w tych Barbarzyńców z Urzędu Miasta Warszawa.

Czy takie działania, jak powyżej przedstawione, mają rzeczywiście małą szkodliwość społeczną? Sądzę, że wręcz odwrotnie. Dają fatalny wzór do naśladowania maluczkim, dzieciakom i prostym ludziom. Są to smutne przykłady skrajnego barbarzyństwa ludzi, którym się wydaje, że skoro ukończyli wyższe uczelnie (to żenujące i powinno być wstydliwe dla uczelni, które im dały dyplomy magisterskie okrywając się taką hańbą!!!) i otrzymali mandat do decydowania o niektórych sprawach, to mogą robić co im się żywnie podoba i dowolnie wypaczać Rzeczywistość oraz Przestrzeń Publiczną.

 

A propos – czy „Władca Much” jest lekturą obowiązkową w polskim szkolnictwie średnim?

 

Podziel się!